Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

O tym, że niemiecka mentalność jest daleka od polskiej, nikogo specjalnie przekonywać nie trzeba. Duże różnice można zaobserwować śledząc funkcjonowanie żużla w obu krajach. U naszych zachodnich sąsiadów popularne są „arbeitseinsatze”, czyli godziny prac społecznych na rzecz klubu, które dotyczą nie tylko zawodników. Co ciekawe, oryginalnie do sprawy podszedł klub ze Stralsundu, który za brak przepracowanych godzin wymierza… kary finansowe.

 

Z taką okolicznością musiał się zmierzyć Mirko Lange. To osoba, która w przeszłości wspomagała Wolfe Wittstock, a obecnie udziela się w klubie ze Stralsundu. A raczej – udzielała. Jako osoba wspierająca żużel w Niemczech, Lange musiał uiścić 200 euro „kary” za… swoją partnerkę, która na rzecz klubu nie przepracowała w minionym roku odpowiedniej liczby godzin. 

– To ukoronowanie wszystkiego. Nie dam ani euro więcej na ten klub. Teraz ja powinienem usiąść i zacząć wypisywać rachunki. Po prostu świństwo – napisał Lange w swoich mediach społecznościowych, zamieszczając przy tym dowód przelewu na rzecz klubu. Lange nadmienił również, że wykonał prace budowlane na rzecz klubu, szacując je na dwadzieścia tysięcy (!) euro. Klub natomiast ukarał jego partnerkę. 

Jak więc widać – niemiecki żużel to inny stan świadomości.