Żużel. Dzikie karty w polskich turniejach GP tylko dla biało-czerwonych. Dołomisiewicz: To rozsądne rozwiązanie

Jack Holder. Foto: KŻ Orzeł Łódź
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Ostatnie dni przynoszą coraz więcej nowinek w różnych regulaminach aktualizowanych przez Polski Związek Motorowy. Najważniejszą zmianą wydaje się być ta opublikowana 9 lutego. Według najnowszych przepisów, dzikie karty na turnieje cyklu Grand Prix organizowane w Polsce będą mogli otrzymać wyłącznie Polacy. Ryszard Dołomisiewicz ocenia ruch władz polskiego żużla za słuszny oraz liczy na to, że na zmianach skorzystają przede wszystkim młodzi, polscy zawodnicy.

Wspomnianej nowinki regulaminowej można się doszukać w  artykule 18. Regulaminu Zawodów Motocyklowych na Torach Żużlowych. Od sezonu 2021 żużlowiec, który otrzymuje dziką kartę musi posiadać licencję „Ż”.

– W ostatnim czasie faktycznie mieliśmy coraz więcej takich sytuacji, w których zawodnicy zagraniczni, związani z organizatorem zawodów, otrzymywali te dzikie karty. Musimy jednak zadać sobie pytanie, co my, jako polski żużel, z takiego rozwiązania mieliśmy. Poza klubem, w którym jeździł zawodnik z dziką kartą, te korzyści były tak naprawdę żadne. Słusznie mówi się, że to Polska jest tym najważniejszym krajem na mapie żużlowej. Zeszły sezon tak naprawdę zorganizowaliśmy w pojedynkę. Władze postanowiły więc, że w końcu zadbają o własne podwórko. To rozwiązanie jest jak najbardziej rozsądne – mówi nam Dołomisiewicz.

Dyskusje na temat słuszności wspomnianego rozwiązania rozgorzały już w zeszłym roku. Wszystko za sprawą nominacji dla Andersa Thomsena na turnieje w Gorzowie oraz dla Jacka Holdera na rundy w Toruniu. 

– Wśród części zawodników zagranicznych można też zauważyć tendencję do robienia takiego pozytywnego szumu medialnego. Za sprawą dobrych kontaktów z prezesami oraz umów sponsorskich są oni w stanie robić wokół siebie pozytywny szum, który nie zawsze idzie w parze z wynikami. Są zawodnicy, którzy jeszcze nie do końca spisują się tak dobrze, aby w tym cyklu się znajdować, ale za sprawą kilku sprawnych ruchów taką szansę otrzymali. Teraz to rozwiązanie będzie inne i nie uważam, że nasi zawodnicy nie będą w stanie robić niespodzianek. Przypomina mi się teraz przede wszystkim piękna historia zwycięstwa Adriana Miedzińskiego w Toruniu. Oby takich historii było jak najwięcej – komentuje były żużlowiec Polonii Bydgoszcz.

Jedenasty żużlowiec świata z 1986 roku jest również zdania, że taki ruch może pomóc przede wszystkim młodym, utalentowanym zawodnikom. W jego opinii, udział nawet w pojedynczym turnieju Grand Prix daje zawodnikom ogromną porcję doświadczenia.

– Jeśli zawodnik jest już na pewnym poziomie, takim, na którym nie będzie jechał daleko w tyle za rywalami, to wzięcie udziału w takiej imprezie może się równać z przejechaniem całego sezonu w lidze. To jest ogromny skok mentalny dla zawodnika. Wtedy dostaje on sygnał, że ściga się z najlepszymi. W przypadku dobrego występu, to w ogóle może być przełom dla żużlowca. Uświadomienie sobie, że jest się w stanie wygrywać z żużlowcami z czołówki jest bardzo istotne – kontynuuje nasz rozmówca.

Istotną kwestią dotyczącą zmiany regulaminowej jest fakt, iż prezesi klubów stracą argument odnośnie rozmów kontraktowych z zawodnikami zagranicznymi. Teraz sternicy ekip ekstraligowych nie będą mogli już zagwarantować swoim podopiecznym miejsca w prestiżowym cyklu.

– Z jednej strony przyznawanie tych dzikich kart nie zawsze było fair, ale z drugiej prezesów też trzeba zrozumieć. Oni w każdy możliwy sposób walczyli, walczą i będą walczyć o wartościowych zawodników. Potem, w razie niepowodzenia rozmów kontraktowych, będzie to im wytykane, że niewystarczająco postarali się o dopięcie umowy z danym zawodnikiem. Teraz tej kary przetargowej nie będzie i prezesi będą musieli poradzić sobie w inny sposób. Patrząc jednak na ogół sprawy, to jak już mówiłem, ten ruch władz wydaje się zrozumiały – podsumowuje Dołomisiewicz.

2 komentarze on Żużel. Dzikie karty w polskich turniejach GP tylko dla biało-czerwonych. Dołomisiewicz: To rozsądne rozwiązanie
    Tornado
    16 Feb 2021
     12:38pm

    To teraz dziady z PZM będą płacić za licencję na GP? Rządzić się cudzymi pieniędzmi to typowa komunistyczna idea. W GP Warszawy róbcie co chcecie aby tylko znowu wstydu nie było i zbiorowych pozwów przeciwko PZM. Może już czas pożegnać marynarki z ich tłumikami, limiterami, regulaminami. Co pozytywnego PZM wnosi do żużla?

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    16 Feb 2021
     2:07pm

    Ho ho, jestem pod wrażeniem.
    Nasi „działacze” żużlowi a w szczególności panowie SSS (Szymański, Sikora, Stępniewski) doszli do wniosku, że można próbować promować polskich zawodników na SGP.
    Ciekawe co zmieniło ich podejście do tego tematu?

    Ale takie teksty: „z drugiej strony, należy prezesów też zrozumieć. Oni w każdy możliwy sposób walczyli, walczą i będą walczyć o wartościowych zawodników” – to jakiś absurd, należy ich ganić!
    Czy ci prezesi nie potrafią rozróżnić i oddzielić spraw klubowych od tych które mienią się barwami BIAŁO-CZERWONYMI?

Skomentuj

2 komentarze on Żużel. Dzikie karty w polskich turniejach GP tylko dla biało-czerwonych. Dołomisiewicz: To rozsądne rozwiązanie
    Tornado
    16 Feb 2021
     12:38pm

    To teraz dziady z PZM będą płacić za licencję na GP? Rządzić się cudzymi pieniędzmi to typowa komunistyczna idea. W GP Warszawy róbcie co chcecie aby tylko znowu wstydu nie było i zbiorowych pozwów przeciwko PZM. Może już czas pożegnać marynarki z ich tłumikami, limiterami, regulaminami. Co pozytywnego PZM wnosi do żużla?

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    16 Feb 2021
     2:07pm

    Ho ho, jestem pod wrażeniem.
    Nasi „działacze” żużlowi a w szczególności panowie SSS (Szymański, Sikora, Stępniewski) doszli do wniosku, że można próbować promować polskich zawodników na SGP.
    Ciekawe co zmieniło ich podejście do tego tematu?

    Ale takie teksty: „z drugiej strony, należy prezesów też zrozumieć. Oni w każdy możliwy sposób walczyli, walczą i będą walczyć o wartościowych zawodników” – to jakiś absurd, należy ich ganić!
    Czy ci prezesi nie potrafią rozróżnić i oddzielić spraw klubowych od tych które mienią się barwami BIAŁO-CZERWONYMI?

Skomentuj