Żużel. Brzytwa Sieraka: Gollob po pięćdziesiątce, wypowiada się bardzo trzeźwo. Płaczek Pedersen odrabia straty i co z tymi testami?

Przemysław Sierakowski, autor tekstu
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Za nami tydzień, przed nami kolejny, tyle tylko, że wreszcie przepełnione speedwayem. Komu brakuje zapachu przed telewizorem może sobie nabyć żużlowy aromat w buteleczce i takimż to substytutem się raczyć, by poczuć, nomen omen, namiastkę doznań stadionowych. Jeśli zaś cierpi ktokolwiek z powodu odizolowania od huku – może podpiąć zestaw kina domowego i odkręcić na full. Sąsiadami nie ma co się przejmować, bo nawet gdyby próbowali interweniować, to kto ich usłyszy w takim hałasie? A po meczu wspólne piwko i potencjalny konflikt można zażegnać w tradycyjny sposób.

Skoro zaś o trunkach. Całe życie stronił od tychże a tu nagle gruchnęło, że oto Gollob po pięćdziesiątce. Nie żeby wypił. On to przeżył. Pół wieku – piękny jubileusz, choć okoliczności dramatyczne. Tomek całe życie walczył. Sam przeciw wszystkim. Od początku kariery bracia wespół z ojcem nie zaskarbili sobie uwielbienia w środowisku. Wręcz odwrotnie. Wkroczył nagle, bez zachowania fali, czy hierarchii bezczelny młokos i nie przejmując się niepisanymi regułami zaczął rozstawiać towarzystwo po kątach. Tomasz na torze, wespół z bratem, papa natomiast w mediach. Oj, nie hamował języka pan Władysław. Najdelikatniej – pokorny to on nie był. A to przejechał się po Cieślaku za ewidentne spreparowanie toru, a to przyłożył arbitrowi za wydrukowanie meczu z wykluczeniem (niesłusznym obiektywnie) syna przez co zespół poległ. A to dorzucił ścierwo na kiju w czasach, gdy przeliczając na obecne realia, zdaniem PZM 5000 PLN miało wystarczyć na przygotowanie obu braci do udziału, skutecznego dodam, bo inaczej Gollobowie nie potrafili, w finale mistrzostw świata. Wreszcie przejechał się po rywalu za nokaut na Tomku mówiąc w swoim stylu coś na kształt: „Bardzo przeciętny australijski żużlowiec Boyce, powodowany faktem, że nie potrafi wygrać z Tomkiem na torze…”. 

W ten sposób papa przychylności sobie nie zjednywał, zaś niechęć, ba, momentami nienawiść wręcz tak środowiska, jak większości kibiców, wylewała się na startujących synów. Pamiętacie słynny finał IMP we Wrocku. Ten na wodzie. Krzystyniak, Kowalik i Rempała zrobili wszystko, by Świst zrównał się z Gollobem i pojechał baraż o złoto. Kibicował im cały park maszyn i zdecydowana większość fanów. Tak, tak, przyznajcie to dziś starsi kibice. Kto bez winy niech pierwszy chwyci kamień. Obowiązywało hasło: każdy, byle nie Gollobowie. Klan zdawał sobie z tego nic nie robić i twardo kroczył od sukcesu, do sukcesu. Jednak jakąś rysę musiało to zostawiać. Każdy z nas ma w sobie pragnienia akceptacji i uznania niewątpliwych dokonań. W tym przypadku, długi czas, klan nie mógł na to liczyć. Kiedy przyszedł przełom? Trudno wskazać jeden konkretny moment. Może to był proces. Może kibice zaczęli z czasem rozumieć i doceniać wcześniejsze boje papy z nieruchawą i zatwardziałą materią? Bo czego by nie mówić, pan Władysław generalnie miał rację, a że sprzedawał swe wywody w przestrzeni publicznej w taki sposób, że nawet trupa wkurzało i się budził z letargu, to inna para kaloszy.

Sam Tomasz też co pewien czas wikłał się w kłopoty na własny rachunek. A to żeniaczka wbrew ojcu, wobec którego dotąd i zawsze był lojalny, z tym jedynym wyjątkiem. A to oskarżenia byłej żony zakończone przegranym procesem sądowym, który potwierdził zarzuty. A to wreszcie publiczna dyskusja o rzekomym braku relacji z córką, która miała, najoględniej mówiąc, bardzo nieprzychylnie wypowiadać się o ojcu, a którą raz jedyny w tamtym gorącym okresie pokazał publicznie, by pozamykać usta krytykom i krytykantom. Oj działo się. Aż wreszcie pojednanie z kibicami, upragniony tytuł IMŚ i powszechny szacunek. Wzruszające pożegnanie z reprezentacją. Wszystko zdawało się wkraczać na drogę zasłużonej estymy po latach piętnowania. No i ten feralny cross… Tomasz znowu walczy. Jestem przekonany, że jak kilka lat wcześniej Cegła, tak i On stanie jeszcze na własnych nogach. Wiara góry przenosi, niemożliwe nie istnieje i tylko na cud trzeba troszkę poczekać. „Chudy” poradzi. Nie z takich opresji wychodził. Systematycznie i konsekwentnie, a tych cech z pewnością nie zabraknie Gollobowi. Trzymajmy wszyscy kciuki – wszak mistrz jest tylko jeden.

Skoro zaś o tytułach, kontrowersjach i urodzinach. Coraz głośniej we Wrocławiu o mistrzostwie dream teamu na urodziny szefa. Andrzej Rusko w tym roku obchodzi siedemdziesiątkę. Swoją drogą – kiedy to zleciało? Od lat związany z ukochaną Spartą i od lat… równie kontrowersyjny jak Gollobowie. Tu jednak przyczyny, krytykowane metody i sposób postępowania – przezornie przemilczę. Faktem jednak, że z żużlem, na dobre i na złe związany jest od lat 90-tych. I to z sukcesami. Ostatnio jednak dość obsesyjnie stara się odzyskać tytuł DMP. Być może stąd kilka emocjonalnych decyzji, nerwowych ruchów i oznak zniecierpliwienia. Gdyby w sporcie sukcesy dało się kupować, to Sparta pewnie nie schodziła by z tronu. Na szczęście to tylko i aż sport. To co sprawdza się w zimnym, wyrachowanym, bezwzględnym biznesie, tu nie gwarantuje niczego. Potrzeba innych cech. Mimo wszystko jednak, zważywszy zacny jubileusz, życzę prezesowi jak najlepiej. 

Zahaczyłem o Wrocław. Zaczepny wobec POLADA, buńczuczny ton reprezentantów Maksyma Drabika, niczego dobrego nie wróży. To nie agencja wykonała żużlowcowi zabronioną wlewkę, do tego w… spartańskich warunkach. To początek i koniec sprawy. Nad czym tu się jeszcze rozczulać? Że dyrektor podczas wypowiedzi miał przedziałek na lewo zamiast grzywki? A co to ma wspólnego i co zmienia? Panowie – przemyślcie jeszcze raz czy dalsze prowadzenie wojny z całym światem ma jakikolwiek sens i jakie może przynieść (zgubne?) skutki dla waszego klienta. To tak a propos skuteczności, a nie medialności działania.

Wróćmy do żużla. Zamieszanie z testami i covidem spore. Vacul, który miał już przeciwciała, nagle ma niejednoznaczny test i wszyscy drżą, czy wystąpi. Kilku innych ciężej, bądź łagodniej ale paskudztwo dopadło. Pora zdaje się na masowe szczepienia. Jeśli szczepionki są rzeczywiście skuteczne i pozwalają wyeliminować ryzyko zakażenia, to należy jak najpilniej całe towarzystwo uodpornić. Nudy w domu, wychodzić i wyjeżdżać zabraniają, do tego obostrzenia – zostaje tylko sport w TV. Lobbujcie więc mądrzy i wielcy żużlowi parlamentarzyści. Skoro na Wiejską wskoczyliście po plecach speedwaya – pora się odwdzięczyć. 

Zastanawiam się a propos covida i gości, po co w Zielonej Tarasienko? Żeby zablokować obiecującego Rosjanina innym? No bo za kogóż miałby wystąpić? Według mnie niezbyt przemyślany ruch zawodnika o ile zamierzał wystartować i pokazać się z dobrej strony na torze. W Gorzowie zaś odwrotność poprzedniego sezonu. Co dowcipniejsi kiepkują sobie, że oto Teneryfa „procentuje”. Pamiętajmy jednak, że liczy się jak mężczyzna kończy, a nie jak zaczyna. W ubiegłym roku była to droga z piekła do nieba, oby teraz nadwarciański GPS nie poprowadził odwrotnie. Swoją ścieżką czekam na zapowiadany początek gorących sporów na wokandzie. Odgrażało się wielu, a póki co cisza jak makiem zasiał. Pewnie żadna ze stron nie ma pewności, albo wręcz odwrotnie – doskonale wie, że nie jest bez skazy. Z dużej chmury mały deszcz? Zapewne. A tyle było buńczucznych zapowiedzi zimą. Wrócił żużel, więc pozostają emocje stricte sportowe. Może to i lepiej. 

No i skoro o chmurach. Rozpłakał się Nicki opowiadając w wywiadzie jak to dokłada ze swoich do interesu, żeby tylko kontynuować pasję, jaką jest dla niego bez wątpienia możliwość ścigania na żużlu. Proszę jaki dzielny samarytanin myślałby kto. On to nie dla siebie, tylko dla nas. Dawno nie czytałem większych, nawet odrobinę nie zakamuflowanych bzdur. To skąd niby ma owe „swoje”? Spadek po ciotce z Ameryki, a może postanowił zostać utrzymankiem swojej utrzymanki? Niech pojeździ z pizzą, zatrudni się jako PH, albo wychowawca w przedszkolu, to się dowie ile kosztują pieniądze. Że się nie nadaje? Do takich publicznych lamentów tym bardziej. Bzdet, aż razi. Snickers Nicki. Nie rycz, nie marudź, zwyczajnie nie kłam, bo i tak nikogo w ten sposób nie przekonasz. Chyba, że na torze, to i zarobki wrócą.

Na koniec. Tegoroczny finał MPPK w Grudziądzu. I fajnie. Czyżby na pożegnanie z elitą?

PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI

2 komentarze on Żużel. Brzytwa Sieraka: Gollob po pięćdziesiątce, wypowiada się bardzo trzeźwo. Płaczek Pedersen odrabia straty i co z tymi testami?
    Mmm
    11 Apr 2021
     3:31pm

    Swieta racja Panie Przemku z tym Nickusiem….
    Najpierw lament ze Polska Liga ogranicza rozwoj mlodziezy przez w/w w sytuacji ze zabrania jezdzic w wiecej niz dwoch ligach a teraz jeszcze lament ze jezdzi po kosztach…..jak mu nie pasuje to zamknac interes pod tytulem żużel(speedway) i zabrac sie za inne zajecie…..w dobie pandemii pracy jest duzo np. w takich branzach jak sprzedawca w markecie albo na logostyce w magazynie.

    Wariat
    11 Apr 2021
     5:33pm

    Jak zwykle przyjemnie czyta się (zaraz ktoś napisze, że kadzę hahaha)
    Tylko kilka uwag:
    1. Przyznam, że Tomka lubiłem oglądać a „otoczka” dotycząca Gollobów zwisała mi jak pięć kilo kitu na agrafce.
    A jak to było z samolocikiem ???
    2. Miał już być koniec z „mydlaną operą”, a tu nagle wtręt
    3. Tak samo z Teneryfą
    4. Nikodem podobno schudł cztery kilo (fajnie by było, żeby to było 4 kg złota)

Skomentuj

2 komentarze on Żużel. Brzytwa Sieraka: Gollob po pięćdziesiątce, wypowiada się bardzo trzeźwo. Płaczek Pedersen odrabia straty i co z tymi testami?
    Mmm
    11 Apr 2021
     3:31pm

    Swieta racja Panie Przemku z tym Nickusiem….
    Najpierw lament ze Polska Liga ogranicza rozwoj mlodziezy przez w/w w sytuacji ze zabrania jezdzic w wiecej niz dwoch ligach a teraz jeszcze lament ze jezdzi po kosztach…..jak mu nie pasuje to zamknac interes pod tytulem żużel(speedway) i zabrac sie za inne zajecie…..w dobie pandemii pracy jest duzo np. w takich branzach jak sprzedawca w markecie albo na logostyce w magazynie.

    Wariat
    11 Apr 2021
     5:33pm

    Jak zwykle przyjemnie czyta się (zaraz ktoś napisze, że kadzę hahaha)
    Tylko kilka uwag:
    1. Przyznam, że Tomka lubiłem oglądać a „otoczka” dotycząca Gollobów zwisała mi jak pięć kilo kitu na agrafce.
    A jak to było z samolocikiem ???
    2. Miał już być koniec z „mydlaną operą”, a tu nagle wtręt
    3. Tak samo z Teneryfą
    4. Nikodem podobno schudł cztery kilo (fajnie by było, żeby to było 4 kg złota)

Skomentuj