Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Anglicy otwarcie mówią o tym, że zazdroszczą nam poziomu żużla oraz pieniędzy, jakie w nim „funkcjonują”. My z kolei możemy im pozazdrościć Funduszu Dobroczynnego Ben Fund, którego działalność służy pomocy zawodnikom poszkodowanym podczas swoich żużlowych karier.

Fundusz został utworzony już w 1948 roku i do dziś nieprzerwanie pomaga wszystkim potrzebującym wywodzącym się z angielskiego środowiska żużlowego. Pomoc płynąca z Ben Fund świadczona jest na wiele sposobów. Od kupna niezbędnego sprzętu medycznego, poprzez turnusy rehabilitacyjne, na pomocy dzieciom czy żonom zawodników kończąc. Działalnością Ben Fund zarządza pięć osób kierowanych przez Paula Ackroyda. Głównym źródłem dochodu są trzy podstawowe filary. Tradycyjny coroczny turniej Bonanza, z którego dochód zasila fundację, coroczne zbiórki klubów oraz oczywiście indywidualne zbiórki, które nierzadko mają miejsce przy ciekawych akcjach inicjowanych przez samych zawodników czynnie uprawiających ten sport. Rocznie Ben Fund przeznacza na pomoc poszkodowanym oraz ich rodzinom blisko sto tysięcy funtów.

– Nasza działalność ewoluowała przez lata, ale najważniejsze jest to, że potrafimy pomagać tym zawodnikom, którzy tego potrzebują. Co roku pomagamy około 30-40 zawodnikom i nie bez powodu wielu mówi, że Ben Fund to najlepszy „przyjaciel”, jakiego poznali po odniesieniu kontuzji. Najważniejsze jest to, że wszyscy sobie zdają sprawę z faktu, że taki ośrodek żużlowej pomocy jest potrzebny. Mamy pełne wsparcie klubów oraz zawodników, którzy często sami zasilają nas wpłatami – mówi Paul Ackroyd. 

Wypłaty dla kontuzjowanych zawodników są zawsze ustalane indywidualnie, decyduje o nich pięć osób zaangażowanych w pracę Ben Fund. 

– Na pewno nie pomagamy w wypadkach, kiedy zawodnik złamie palec. Nasza pomoc dotyczy poważniejszych zdarzeń. Często jeśli zawodnik nie może być przetransportowany do swojego szpitala blisko miejsca zamieszkania, my opłacamy przyjazd i pobyt rodziny w miejscu, w którym jest leczony. Pomagamy rodzinom zawodników, którzy zginęli na torze czy żonom byłych zawodników. Tak było w wypadku Alana Wilkinsona. Po jego śmierci wspomagaliśmy jego żonę.  Oczywiście przy poważniejszych kontuzjach zawsze służymy zawodnikom pomocą – kontynuuje Paul Ayckroyd. 

W ubiegłym sezonie, zgodnie z przypuszczeniami, dochód fundacji Ben Fund był zdecydowanie mniejszy, ale ze względu na brak żużla nie było na szczęście zbyt wielu przypadków pomocy. 

– Na turnieju Bonanza było tylko około tysiąca ludzi, ponieważ zbliżała się już pandemia. James Swales i Jade Mudgway zebrali pięć tysięcy funtów swoim charytatywnym spacerem z Edynburga do Plymouth. Podobną kwotę przyniósł „rowerzysta” Kyle Howarth. Ponieważ żużla nie było, wydatków było mało, a pomimo pandemii zawodnicy i kibice sami inicjowali akcje przynoszące dochód. To bardzo pozytywne, że wszyscy sobie zdają sprawę, że żużel daje wiele, ale można w razie potrzeby dać też coś od siebie – podsumowuje Ackroyd. 

Jak widać, żużlowa fundacja w Anglii Ben Fund ma się doskonale, pomimo że sam sport znajduje się na marginesie innych dyscyplin. My od wielu lat mamy naszą Fundację PZM i czas najwyższy, aby na tym polu też skutecznie w najbliższym czasie „pokonać” Anglików, a nie patrzeć na solidarność ich środowiska w jakże słusznym celu z zazdrością.

4 komentarze on Żużel. Sto tysięcy funtów rocznie. Ben Fund – tego Anglikom zazdrościmy
    Raf
    20 Apr 2021
     8:20am

    Fundacja PZM służy pomocy Wielkim Zawodnikom lub krewnym i znajomym królika.
    2 ligowy rzemieślnik musi zakladac zbiórkę i prosić kibicow o datki aby kupić dziecku specjalistyczne urzadzenie rownowartosci 40.000 czyli 10 letniego samochodu.

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    20 Apr 2021
     3:25pm

    Zaraz sobie oczywiście nagrabię i zostanę odsądzony od czci i wiary. Pod warunkiem, że ktoś przeczyta ten post a nie jestem tego taki pewny.

    Angielski fundusz utworzony w 1948 roku ma się dobrze i od lat wspiera poszkodowanych żużlowców i ich rodziny!
    Co przeszkadza choćby stowarzyszeniu „METANOL” pana Cegielskiego pomyśleć o podobnej fundacji? Patrząc na cel działania wspomnianej organizacji, nie znajdziemy nic w 12 punktach o wsparciu dla zawodników. A czy to nie „Metanol” powinien był się zająć zbieraniem funduszy na leczenie i rehabilitację wielu osób ze świata żużla, którzy dziś jeżdżą na wózkach?

    Tu następuje ten moment o którym wspomniałem na początku.
    Zastanawiające jest, że lat temu kilka, nasz mistrz Tomasz Gollob po odniesionych obrażeniach, zebrał ogromną kwotę, która w stosunku do jego majątku oczywiście jest znikoma, ale kasa waliła i jeszcze wali, drzwiami i oknami do, nie oszukujmy się, milionera Tomasza Golloba.

    Czy naprawdę panie Krzysztofie i panie Tomaszu, nie potraficie zabrać się za szukanie funduszy na ewentualne leczenie i wspomaganie ludzi ze środowiska polskiego Speedway’a? Sami odnieśliście kontuzje i jesteście inwalidami. Czy tak ciężko zrozumieć innego niepełnosprawnego, lub takiego co może nim zostać i spróbować im POMÓC?

      Zsaiwrukweinmytkaj
      20 Apr 2021
       4:48pm

      I znowu zaglądanie do cudzych kieszeni. Skąd wiesz, że Gollob jest milionerem? No chyba, że obsługujesz jego konto i stąd ta wiedza, w takim razie zwracam honor.

        Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
        20 Apr 2021
         5:17pm

        Pewno że nie wiem i może się mylę, gdyż ktoś może się chwalić.

        Jednak gdy ktoś sam pisze o swoim kilkusetmetrowym (ponad 500m²) domu a o działce nie wspomnę, w którym instaluje kilka wind. Pisze o pracownikach którym wypożyczył swoje samochody marki mercedes, wypożyczył z racji inwalidztwa (i nie chodzi o jedną sztukę mercedesa klasy A, ani nie są to „beczki” z TAXI). Chodzi o Tomka G który sam chwali się hotelami które posiada.

        Nie mam nic przeciwko operatywności, pracowitości i energii, którą ludzie poświęcają na pomnażanie swoich dóbr. Jednak mierzi mnie wkręcanie ludzi w datki, gdy są inni bardziej POTRZEBUJĄCY!!!

Skomentuj

4 komentarze on Żużel. Sto tysięcy funtów rocznie. Ben Fund – tego Anglikom zazdrościmy
    Raf
    20 Apr 2021
     8:20am

    Fundacja PZM służy pomocy Wielkim Zawodnikom lub krewnym i znajomym królika.
    2 ligowy rzemieślnik musi zakladac zbiórkę i prosić kibicow o datki aby kupić dziecku specjalistyczne urzadzenie rownowartosci 40.000 czyli 10 letniego samochodu.

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    20 Apr 2021
     3:25pm

    Zaraz sobie oczywiście nagrabię i zostanę odsądzony od czci i wiary. Pod warunkiem, że ktoś przeczyta ten post a nie jestem tego taki pewny.

    Angielski fundusz utworzony w 1948 roku ma się dobrze i od lat wspiera poszkodowanych żużlowców i ich rodziny!
    Co przeszkadza choćby stowarzyszeniu „METANOL” pana Cegielskiego pomyśleć o podobnej fundacji? Patrząc na cel działania wspomnianej organizacji, nie znajdziemy nic w 12 punktach o wsparciu dla zawodników. A czy to nie „Metanol” powinien był się zająć zbieraniem funduszy na leczenie i rehabilitację wielu osób ze świata żużla, którzy dziś jeżdżą na wózkach?

    Tu następuje ten moment o którym wspomniałem na początku.
    Zastanawiające jest, że lat temu kilka, nasz mistrz Tomasz Gollob po odniesionych obrażeniach, zebrał ogromną kwotę, która w stosunku do jego majątku oczywiście jest znikoma, ale kasa waliła i jeszcze wali, drzwiami i oknami do, nie oszukujmy się, milionera Tomasza Golloba.

    Czy naprawdę panie Krzysztofie i panie Tomaszu, nie potraficie zabrać się za szukanie funduszy na ewentualne leczenie i wspomaganie ludzi ze środowiska polskiego Speedway’a? Sami odnieśliście kontuzje i jesteście inwalidami. Czy tak ciężko zrozumieć innego niepełnosprawnego, lub takiego co może nim zostać i spróbować im POMÓC?

      Zsaiwrukweinmytkaj
      20 Apr 2021
       4:48pm

      I znowu zaglądanie do cudzych kieszeni. Skąd wiesz, że Gollob jest milionerem? No chyba, że obsługujesz jego konto i stąd ta wiedza, w takim razie zwracam honor.

        Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
        20 Apr 2021
         5:17pm

        Pewno że nie wiem i może się mylę, gdyż ktoś może się chwalić.

        Jednak gdy ktoś sam pisze o swoim kilkusetmetrowym (ponad 500m²) domu a o działce nie wspomnę, w którym instaluje kilka wind. Pisze o pracownikach którym wypożyczył swoje samochody marki mercedes, wypożyczył z racji inwalidztwa (i nie chodzi o jedną sztukę mercedesa klasy A, ani nie są to „beczki” z TAXI). Chodzi o Tomka G który sam chwali się hotelami które posiada.

        Nie mam nic przeciwko operatywności, pracowitości i energii, którą ludzie poświęcają na pomnażanie swoich dóbr. Jednak mierzi mnie wkręcanie ludzi w datki, gdy są inni bardziej POTRZEBUJĄCY!!!

Skomentuj