Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Ten rok to z pewnością nowy epizod w karierze Bartosza Zmarzlika. 28-latek po raz pierwszy zmienił klub w polskiej lidze, a to wiązało się z koniecznością adaptacji do nowego otoczenia. Z tego względu w pierwszym spotkaniu miał problem z przystosowaniem się do domowego toru. Jednakże, prawdziwych mistrzów poznaje się po pokonywaniu trudności, a te Zmarzlik pokonuje wybitnie. Po nieudanym meczu zostały jedynie wspomnienia, a przyszedł nowy rekord prędkości.

 

Wydaje się, że Bartosz Zmarzlik powoli okiełzuje tor przy Alejach Zygmuntowskich. Po nieudanych zawodach z Betard Spartą Wrocław, trzykrotny mistrz świata zdobył komplet punktów z Fogo Unią Leszno. – Za mną wiele pracy i wyciągniętych wniosków. Cieszę się, że troszkę to ruszyło. Jest jeszcze nad czym pracować, ale na pewno jest lepiej, niż w pierwszym spotkaniu domowym. Trzeba być czujnym na wiele czynników technicznych, żeby czegoś nie zatracić w danym dniu – mówi Zmarzlik w rozmowie z speedwayekstraliga.pl

Po czterech spotkaniach w barwach lubelskiego Motoru, Bartosz Zmarzlik ma na koncie trzy komplety. W tych trzech zwycięskich spotkaniach sprawiał wrażenie zawodnika nie do złapania. – Sporo szukamy w sprzęcie. Jestem taki, że jak dużo pracujemy i nie ma tego efektu, to ciężko mi się śpi. Pierwszy raz w życiu z czymś takim się spotkałem. Pracujemy nadal i będziemy stosować to co działa – oznajmił trzykrotny mistrz świata.

Przed tegorocznym sezonem sporo pracy odbywało się na torze Motoru Lublin. Do owalu nasypano sporo wiążącej nawierzchni, co z pewnością było utrudnieniem dla zawodników z województwa lubelskiego. Czy to sprawiło trudności mistrzowi? – Szczerze mówiąc, ja tu jeździłem dwa razy do roku. Może będąc tu od środka, za bardzo się kombinuje, ale cieszę się, że znaleźliśmy kierunek. To nie znaczy, że będzie lżej przed kolejnymi spotkaniami. Miejmy nadzieję, że zmiany przyniosą pozytywne skutki – skomentował.