Żużel. Bartłomiej Kowalski odciął się od social mediów. We Wrocławiu pojedzie z idolami

fot. WTS Sparta
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Pozyskanie Bartłomieja Kowalskiego to zdecydowanie najważniejszy ruch wrocławian podczas ostatniego okienka transferowego. Działacze Betard Sparty wygrali wyścig po młodego zawodnika i wzmocnili formację juniorską. Sam żużlowiec bardzo cieszy się z przenosin do ekipy ze Stadionu Olimpijskiego i przyznaje, że będzie miał okazję ścigać się w jednej drużynie ze swoimi idolami.

 

Choć podczas tego okienka kluby zmienili m.in. Patryk Dudek czy Emil Sajfutdinow, to właśnie o transferze Kowalskiego mówiło się zdecydowanie najwięcej. W poważnej grze o żużlowca były aż cztery kluby – Apator Toruń, GKM Grudziądz, Stal Gorzów i właśnie Sparta Wrocław.

– Jak przypatrywałem się z zewnątrz, to tu wszystko wygląda tak, jak powinno. Jest najwyższy poziom w Polsce i on mnie skłonił do przenosin do klubu. Chcę być jak najlepszym zawodnikiem i cały czas się rozwijać. Żeby tak się stało, to trzeba kręcić się w obrębie najlepszych. Na ten moment Wrocław jest najlepszą drużyną i myślę, że tak jeszcze będzie, bo będziemy o to walczyć. Trzeba pracować na wynik wokół najlepszych – mówi Kowalski w rozmowie z mediami klubowymi Betard Sparty.

W pewnym momencie torunianie i gorzowianie byli pewni, że mają u siebie utalentowanego zawodnika. Po tym jak ostatecznie wylądował on w stolicy Dolnego Śląska, Marek Grzyb i Przemysław Termiński nie kryli rozczarowania jego postawą.

– Moim zdaniem całej otoczki było zdecydowanie za dużo. Później, jak doszła moja decyzja o tym, który klub wybiorę to się zaczęła masakra. Chyba gorzej być nie mogło. Myślę, że to było całkowicie niepotrzebne, bo do końca tak to nie wyglądało, jak było opisywane. Lepiej nic nie mówić, próbować się odciąć i robić swoje. Od listopada całkowicie się odciąłem od mediów społecznościowych i tak naprawdę trwa to do dzisiaj. Na pewno mi to wyszło na dobre. Trzeb szukać plusów. Myślę, że cała ta sytuacja przyniosła dla mnie pozytywy – komentuje junior mistrzów Polski.

Gdy Kowalski wchodził w żużlowy świat, to miał okazję obserwować Artioma Łagutę i Macieja Janowskiego na tarnowskim stadionie. Rosjanin i Polak wspólnie ścigali się dla Jaskółek w 2013 roku. Teraz 20-latek będzie miał możliwość startować ze swoimi idolami w parze.

– W pewnym sensie to byli idole. To byli tak klasowi zawodnicy, że jak gdzieś tam udało się ich zobaczyć z bliska, to oczy się otwierały. Jestem bardzo szczęśliwy, że przyszedł taki czas, że jesteśmy w jednej drużynie – podkreśla junior mistrzów Polski.