Adam Ellis. Foto: RzTŻ
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Zawodnik rzeszowskiego klubu, Adam Ellis jest w pełni gotowy do sezonu. Jak sam mówi nie odczuwa skutków kontuzji odniesionej podczas ubiegłorocznego Grand Prix Challenge. W tym sezonie jego domem ma być Rzeszów. 

– Już jest wszystko w porządku po tej nieszczęśliwej kontuzji w Gorican. Wszelkie badania są w porządku. Po kontuzji nie ma śladu. Żałuję tylko jednego, że nie wystartuje w Swindon, ale rozumiem ich decyzję. Rozmawiam z paroma klubami w Anglii i zobaczymy co z tego wyjdzie – zaczyna swoją wypowiedź Ellis. 

Zawodnik nie ukrywa, że brexit skomplikował mu codziennie życie. Obecnie czeka na swój drugi, francuski paszport, który umożliwi mu swobodniejsze przemieszczanie się podczas sezonu. 

– Brytyjski paszport nie gwarantuje już tego samego poziomu wolności, co przed 31 grudnia ubiegłego roku. Nie wiadomo, jak będą wyglądały różne kwestie administracyjne. Stąd wystąpiłem – jako osoba urodzona w Marmande – o paszport francuski i będę posługiwał się dwoma. Kolejka oczekujących jest długa, jednak wierzę, że do początku sezonu go otrzymam – kontynuuje zawodnik klubu z Rzeszowa na łamach Speedway Star. 

Adam Ellis. Fot: GB Speedway Team

Co ciekawe, zawodnik przeszedł już covid -19, jednak wyniki testu są nadal pozytywne. Fakt ten może mu sprawiać problemy podczas sezonu. 

– Miałem covid przed Bożym Narodzeniem. Jestem już zdrowy. Najważniejsze, że zdarzyło mi się to poza sezonem. Czułem się słabiej dwa, trzy dni. Po pięciu wznowiłem treningi. Innym problemem jest fakt, że pomimo zdrowia testy są nadal pozytywne. Jeden z lekarzy mówi, że to może trwać miesiącami. To może być problem przy wyjeździe za granicę, kiedy będę musiał dostarczyć negatywny wynik – mówi zawodnik Stali Rzeszów. 

Właśnie w Rzeszowie zawodnik zamierza również osiedlić się w najbliższym sezonie. 

– Taką decyzję podjąłem. Tam żużel wydaje się najbardziej prawdopodobny i występy w Polsce są dla mnie bardzo ważne. Myślę, że w zeszłym sezonie źle nie wypadłem, a w kolejnym będzie tylko lepiej. Co ciekawe, zawsze byłem zwolennikiem jazdy w jak największej ilości imprez, może dlatego, że za tym szły pieniądze. Jednak jeśli w zeszłym sezonie startowałem raz, dwa w tygodniu to wyszło mi to na dobre. Być może to jest jakaś wskazówka na przyszłość – podsumowuje były zawodnik Swindon Robins.