Tomasz Jędrzejak w czapce Kadyrowa, mistrz Polski z 2012 roku (Zielona Góra). FOT. JAROSŁAW PABIJAN
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Pięć lat minęło od wiadomości, która wstrząsnęła całym środowiskiem żużlowym. 14 sierpnia 2018 roku dowiedzieliśmy się o tragicznej śmierci wieloletniego kapitana wrocławskiej Sparty, Tomasza Jędrzejaka. Były indywidualny mistrz Polski w wieku 39 lat odebrał sobie życie, pozostawiając po sobie przeolbrzymią pustkę.

 

Tomasz Jędrzejak urodził się 14 lipca 1979 roku w Ostrowie Wielkopolskim. W rodzinnym mieście stawiał swoje pierwsze żużlowe kroki. Od początku kariery uchodził za spory talent, a już od najmłodszych lat uwagę zwracała jego niewątpliwie wyjątkowa sylwetka na motocyklu. W 1995 roku zdał egzamin na licencję żużlową w macierzystym klubie z Ostrowa, reprezentując jego barwy do 1999 roku. Kolejnym przystankiem w żużlowej karierze „Ogóra” była Częstochowa. Barwy Lwów reprezentował przez dwa kolejne sezony. Podczas pobytu we Włókniarzu do swojego dorobku Jędrzejak dorzucił między innymi brązowy medal MPPK.

Żużlowym domem Tomasza był z pewnością Wrocław. Do klubu ze Stadionu Olimpijskiego trafił po raz pierwszy w 2002 roku. Żółto-czerwone barwy reprezentował przez dwanaście sezonów z przerwami na starty w rodzimym Ostrowie Wielkopolskim. Zawodnik zanotował także roczny pobyt w drużynie tarnowskich Jaskółek. Od 2011 do 2017 startował nieprzerwanie we wrocławskich barwach, będąc przez wiele lat kapitanem drużyny. Był zawodnikiem niezwykle lubianym przez miejscowych kibiców. Wielkim marzeniem ostrowianina było zdobycie tytułu DMP z Betard Spartą, co niestety nigdy mu się nie udało. Po sezonie 2017 pożegnał się z wyremontowanym już Stadionem Olimpijskim srebrem, które było olbrzymim niedosytem. Złoto w pożegnalnym sezonie mogło być piękną klamrą na długiej i niezwykle barwnej przygodzie Jędrzejaka w Sparcie.

Ostatnim przystankiem w karierze indywidualnego mistrza Polski z 2012 roku był Rzeszów. Podobnie jak Greg Hancock zdecydował się dołączyć do drugoligowej Stali, która w przeciągu krótkiego czasu miała stać się potęgą za sprawą nowego inwestora, Ireneusza Nawrockiego. W barwach Żurawi prezentował się bardzo dobrze, będąc jednym z najlepszych zawodników całej drugiej ligi żużlowej. Nie dziwne więc, że ostrowianin niesamowicie czekał na finał IMP w Lesznie. Tor na Smoczyku był bowiem jednym z ulubionych Jędrzejaka, a sam zawodnik chciał pokazać, że dalej jest w stanie walczyć z najlepszymi. Ostatecznie nie było mu dane rywalizować w tych zawodach, co sam zawodnik niezwykle przeżywał do tego stopnia, że chciał spakować się do busa i wyjechać ze stadionu.

Ostatnim meczem Jędrzejaka w karierze było starcie przeciwko drużynie z Poznania. Zdobył wówczas 11 punktów. Nikomu nie przyszło nawet na myśl, że zaledwie dwa dni później wydarzy się tragedia, która wstrząśnie całym środowiskiem. 39-latek niedługo po swoich urodzinach został znaleziony martwy we własnym domu. Wiadomość o odejściu była wielkim szokiem dla zawodników, działaczy i kibiców.

– Czasami po prostu nie wiesz, co dzieje się pod powierzchnią. Jesteś legendą i dobrym facetem. Będziemy za tobą tęsknić, bracie – takimi słowami „Ogóra” pożegnał Tai Woffinden, wieloletni klubowy kolega z Betard Sparty Wrocław. Brytyjczyk był jednym z zawodników jak i kibiców, którzy tłumnie pojawili się na jego pogrzebie. Swoim odejściem pozostawił po sobie potężną pustkę, którą do dziś ciężko jest wypełnić.

FILIP MAZUR, POBANDZIE