Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Zima, śnieg, błoto, trudne warunki oraz świąteczna atmosfera. Co to oznacza? Oczywiście Turniej Gwiazdkowy. To właśnie równo 30 lat temu miały miejsce pierwsze świąteczne zawody rozgrywane w Pile. Zwyciężył je brylujący w tamtych czasach Tomasz Gollob.

 

Bez wątpienia Turniej Gwiazdkowy można określić mianem bardzo specyficznego turnieju. Składa się na to bardzo wiele czynników. W końcu grudzień kojarzy się z zimą, a ściganie o tej porze nie jest dla żużla czymś normalnym. To sprawia, że warunki na torze, mówiąc łagodnie, bywały trudne. Niesprzyjającą pogodę jednak wynagradzała wyjątkowa atmosfera. Zawody poprzedzały święta Bożego Narodzenia, więc na stadionie czuć było zbliżającą się Gwiazdkę.

Inauguracja Turnieju Gwiazdkowego odbyła się 18 grudnia 1993 roku, czyli dokładnie 30 lat temu. Na zawody zaproszono żużlowców z Polski i to nie byle jakich, stawka była wyborna. Mogliśmy zobaczyć takich żużlowców jak chociażby: braci Tomasza i Jacka Golloba, Andrzeja Huszczę, Romana Jankowskiego, Zenona Kasprzaka, Jana Krzystyniaka czy Piotra Palucha.

Te zawody padły łupem drugiego w historii naszego kraju indywidualnego mistrza świata, czyli Tomasza Golloba. Wychowanek Polonii Bydgoszcz zdobył komplet piętnastu punktów, nie dając szans rywalom. Tuż za nim znalazł się jego starszy brat, Jacek. Na najniższym podium zobaczyliśmy wychowanka Stali Gorzów, Krzysztofa Okupskiego, który wówczas bronił barw TS Polonii Piła. O wspomnienia, a także trudy zawodów zapytaliśmy zwycięzcę:

– Żyjemy obecnie w zupełnie innych czasach. Turniej organizowany był 30 lat temu, a następnie przez kilkanaście lat kontynuowany. Wobec tego, powoli to wszystko się zapomina. Zmagania wspominam bardzo pozytywnie, ale pamiętam, że było bardzo zimno. To był taki turniej, gdzie organizator robił wszystko, żeby te zawody doszły do skutku. Bodajże jechałem w czterech odsłonach tego turnieju, z całą pewnością wspominam go pozytywnie – ocenia po latach Tomasz Gollob.

– Na torze nie było łatwo. Ostatni raz byłem tam wtedy, kiedy posypano chyba troszeczkę soli na tor, żeby nawierzchnia nie była twarda jak kamień. Cała szpryca szła w okulary, oczy szczypały, ale zawody się odbyły. Wydaje mi się, że dzisiaj trudno byłoby, żeby takie zawody doszły do skutku. Inne możliwości, inne czasy, inne tłumiki, prawie wszystko było inne. Czy takie turnieje powinny dzisiaj się odbywać? To już powinien wypowiedzieć się organizator, czy warto czy nie. Turnieje są fajne, jeżeli są kolorowe i wszystko w nich funkcjonuje. Natomiast jeśli na drodze stoi chociażby ujemna temperatura, to trudno się jedzie i nie wszyscy zawodnicy by tego chcieli. Jednak, gdy jest dziesięć stopni powyżej zera, to fajnie się jedzie. Gdy jest -5, a w takich zawodach startowałem, to już jest problematyczne – kontynuuje.

Wyniki 1. edycji Turnieju Gwiazdkowego, źródło: Roman Iach

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Żużlowców z lokalnego klubu w turnieju było kilku. Jednak udany występ zaliczył tylko jeden z nich, a konkretnie Krzysztof Okupski. 33-letni wówczas zawodnik na torze przegrał jedynie z Tomaszem oraz Jackiem Gollobami. Zróbmy sobie zatem małą podróż w czasie. Cofnijmy się o 30 lat i zobaczmy, co o tego typu zawodach dla kontrastu stwierdził ówczesny żużlowiec TS Polonii Piła.

– Jeździłem już przy różnym oświetleniu. Kiedyś startowałem w Lipsku. Tam tor oświetlały stojące na środku cztery zespolone lampy. Nie czułem wtedy kontaktu i nie wiedziałem jak jechać. Dzisiaj czułem się jeszcze gorzej. Jadąc na pierwszej pozycji było w miarę dobrze, trudniej bylo atakować z dalszych miejsc. Chodzi głównie o bezpieczeństwo. Miało to być show, więc starałem się wypaść jak najlepiej. Startowałem na innym motocyklu niż ostatnio i nie byłem jego pewien – mówił dla Tygodnika Żużlowego.

Schyłek Turnieju Gwiazdkowego miał miejsce w 2005 roku. Co prawda, cztery lata później został reaktywowany, gdzie wygrał Stanisław Burza, lecz był to jednorazowy powrót tych klimatycznych zawodów. W ubiegłym roku stacja Canal+ próbowała dążyć do reaktywacji, aczkolwiek pomysł nie doczekał się realizacji. Wynikało to głównie z tego, że wśród obecnych zawodników zainteresowanie tego typu zawodami było niemalże zerowe.

fot. Zapowiedź turnieju w Pile