fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Równo dwadzieścia jeden lat temu, 15 listopada 2000 roku, odszedł od nas Simon Wigg. Anglik w 1989 roku został indywidualnym wicemistrzem świata. Pięciokrotnie zdobywał również tytuł mistrza świata na długim torze. W Polsce reprezentował między innymi barwy klubów z Tarnowa, Leszna czy Zielonej Góry. My postanowiliśmy uczcić pamięć Simona Wigga wspomnieniami jego przyjaciela –  Egona Müllera.

 

***

artykuł oryginalnie został opublikowany 19 sierpnia 2020 roku

***

W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku w Niemczech bardzo popularne były wyścigi na długim torze. Jednymi z bardziej znanych były coroczne wyścigi w Kiel. Tor miał tam długość 1400 metrów, a jeden z zawodników jechał tam nawet 138 kilometrów na godzinę. I to byłem ja. Wyobraźcie sobie, że któregoś niedzielnego poranka, przed zawodami, ledwo otwieram oczy, a tu dzwonek do drzwi. Podchodzę, otwieram, a tam stoi młody chłopak i się pyta, czy tu mieszka Egon Muller.

Mówię, że owszem, pomieszkuje. Młodzieniec odpowiada, że chciałby z nim porozmawiać. Mówię mu: „No kurde, przecież stoję.” Chłopak zdziwiony odpowiada, że przeprasza, ale na żywo jestem mniejszy niż w gazetach. Mówię mu, że tyle to akurat ja wiem. Młodzieniec mi opowiada, że przyjechał z Anglii do Niemiec na zawody, ale przed nimi chciał pogadać ze mną, ponieważ widział mnie parę lat wcześniej na torze w angielskim Hereford, jak wygrałem zawody i zawsze chciał być taki, jak ja. Po prostu od czasu wygranej w Hereford zostałem jego idolem. Nawet skórę sobie zrobił zieloną, taką jaką ja miałem na tych zawodach. Prawdziwym kibicom nie muszę mówić, kto wtedy zapukał do moich drzwi – oczywiście był to nie kto inny, jak słynny Simon Wigg. O tym, że z tym idolem nie kłamał, świadczy przedmowa w jego książce, w której napisał że to Egon Muller był jego wzorem i przykładem sportowca. Niezmiernie było mi miło, jak to po latach czytałem. 

Simon Wigg – wielki zawodnik i wielki człowiek. Wtedy, jak widzieliśmy się po raz pierwszy w życiu, zaprosiłem go do środka, nakarmiłem i długo pogadaliśmy. Tak zaczęła się nasza przyjaźń, która trwała do jego śmierci. Jedno Wam powiem. Byliśmy przyjaciółmi, ale na torze walczyliśmy na “noże”. Pokonał mnie chyba po czterech czy pięciu latach, jak już był kompletnym zawodnikiem. Simon był znakomitym zawodnikiem. On był po prostu ekstremalnie wszechstronny. Doskonale jeździł na długim czy trawiastym torze, a w klasycznym żużlu też był wyśmienity.

Simon Wigg miał brata Juliana. Pamiętam, że raz byłem w Anglii na zawodach i padł mi motocykl. Złamał się widelec. Julian podstawił mi swojego Weslake’a na którym – niestety – zlałem Simona. Pamiętam, że po zawodach siedzieliśmy w knajpie i Simon żartobliwie łajał Juliana. “Dałeś Egonowi dobry motocykl, żeby mnie pokonał. Brat bratu takiego świństwa nie robi…”. Śmialiśmy się wtedy w trójkę co niemiara. Jak Simon przyjeżdżał do Niemiec na zawody, to często się u mnie zatrzymywał i odwrotnie. Jak ja latałem do Anglii, to korzystałem z jego gościny. Tak się lubiliśmy, że ze względu na moje upodobania kulinarne przekonał się do kuchni chińskiej i bywało, że razem w Anglii chodziliśmy po chińskich knajpach.

Pamiętam, że raz jak Simon u mnie nocował, poszedłem spać, budzę się w nocy i słyszę szmery z mojego biura. Myślę sobie: “Noż ku… rde, zaraz mnie złodzieje ograbią!”. Skradam się, wchodzę, a na podłodze siedzi Simon Wigg i ogląda moje albumy ze zdjęciami. Mówię mu: “Simon, idź spać, rano odwożę cię na lotnisko, a wieczorem masz przecież mecz w Anglii”. Poprosił mnie, abym pozwolił mu zostać, bo chce po prostu sobie pooglądać moje pamiątki. Powiedziałem mu wtedy, że kiedyś będzie oglądał swoje albumy. Nie pomyliłem się. Simon bodajże był pięć razy mistrzem na długim torze i chyba w Monachium wicemistrzem na klasycznym żużlu. Mogę się mylić, ale na starość też dopadnie Was demencja, ha ha ha (Egon Muller nie pomylił się – Simon Wigg był wicemistrzem świata w klasycznym żużlu i pięciokrotnym mistrzem oraz dwukrotnym wicemistrzem świata w longtracku – dop. red.). 

Im bliżej końca, tym robi się smutniej, bo Łukasz, który to spisuje,  ogranicza mnie tekstowo. Pamiętam zawody w Mannheim, na których dość niespodziewanie Simon zanotował poważny upadek. Po prostu pojechał centralnie w bandę.  Jak nie on. To nie było do niego podobne. Pamiętam, jak siedzieliśmy później i on do mnie mówi: “Wiesz, Egon, od upadku w Lonigo, gdzie zrobiłem “świecę” i upadłem na głowę, coraz częściej boli mnie głowa i dziwnie się czuję. Tak jakby mi się nagle film urywał i znowu się odtwarzał”.

Wiecie co, teraz z perspektywy czasu jestem pewien, że rak mózgu, na którego Simon ostatecznie umarł, to skutek właśnie tego upadku na głowę we Włoszech. Po raz ostatni widzieliśmy się na Grand Prix w Coventry w 1999 roku. Ja wtedy pomagałem Robertowi Dadosowi i Tony’emu Rickardssonowi. Wyglądał kompletnie jak nie on. Na głowie króciutkie włosy i znaki po bliznach. Simon w ostatnich latach swojego życia wyprowadził się do Australii. Miał zawsze plany, aby tam się osiedlić i wieść spokojne życie z dala od europejskiego zgiełku. Wtedy, w 1999 roku, do Anglii wrócił z Antypodów, bo tamtejsi lekarze nie byli w stanie mu już pomóc, a szansy na życie szuka się wszędzie. Simon był wielki – powtarzam – i na torze i poza nim. Spoczywaj w pokoju przyjacielu, który kiedyś bez zapowiedzi wpadłeś do Niemca na śniadanie. 

Doskonale pamiętam, że startował w Polsce. Chyba w Tarnowie (a także w pojedynczych meczach w Lesznie, Rzeszowie i Zielonej Górze – dop. red.). A wy jak Simona wspominacie?

EGON MULLER

One Thought on Żużel. Wspomnienie Simona Wigga w 21. rocznicę śmierci. „Ekstremalnie wszechstronny zawodnik”
    Mikitor
    17 Nov 2020
     3:18pm

    Benefis Pera Jonssona w Toruniu. Simon Wigg przyjechal w zielonej skorze, mial zielony motor chyba nawet a napewno zielone tarcze na przednim i tylnym kole.
    5wyscigow, 5wygranych, chyba byly tez jakies dodatkowe wyscigi i wygrane:)

Skomentuj

One Thought on Żużel. Wspomnienie Simona Wigga w 21. rocznicę śmierci. „Ekstremalnie wszechstronny zawodnik”
    Mikitor
    17 Nov 2020
     3:18pm

    Benefis Pera Jonssona w Toruniu. Simon Wigg przyjechal w zielonej skorze, mial zielony motor chyba nawet a napewno zielone tarcze na przednim i tylnym kole.
    5wyscigow, 5wygranych, chyba byly tez jakies dodatkowe wyscigi i wygrane:)

Skomentuj