Finał IMP 1997. Od lewej Drabik, Krzyżaniak i Gollob.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Już dziś w Lesznie finał Indywidualnych Mistrzostw Polski. Magiczny wieczór, który wyłoni króla krajowego speedwaya. Zdarzało się, że o podziale medali decydowały w tych rozgrywkach… pomylone okrążenia.

W książce „Pół wieku na czarno” Marka Cieślaka i Wojciecha Koerbera Narodowy tak wspominał pewien finał, rozegrany w 1997 roku pod Jasną Górą:

„W 1997 roku finał organizowaliśmy w Częstochowie. W gorącej atmosferze wygrał Jacek Krzyżaniak z Apatora Toruń. Był to zawodnik, który nigdy nie wiedział, na którym motocyklu wy jechać, stąd zawsze stały za nim dwie maszyny. Czyli niewielką posiadł wiedzę o sprzęcie. Ale i on miał swoje pięć minut. Zwyciężył wtedy po dodatkowym biegu z Drabikiem, który popełnił błąd. Na pierwszym łuku Jacek wyniósł się szerzej i niemal zawiesił na płocie, a Sławek – zamiast ściąć do małej i wyjść na pewne prowadzenie – szedł za nim. Zakopał się na trudnym torze, bronił przed zderzeniem z bandą i stracił zbyt dużo. Nie był już w stanie dogonić Krzyżaniaka. Szkoda, ale trzeba wiedzieć, że do tego barażu o złoto w ogóle nie powinno dojść.

Bieg dodatkowy o złoto. Sławomir Drabik (z lewej) kontra Jacek Krzyżaniak. FOT. JAROSŁAW PABIJAN.

Mianowicie w czwartym swoim biegu Sławek pomylił kółka, zamykając gaz po trzecim, i wyprzedził go Jacek Gollob. Gdyby nie ta niefrasobliwość, Drabik by wygrał, z 14 punktami. Nie był to pierwszy taki numer Sławka w ważnych zawodach. W 1992 roku „Drabski” dostał „dziką kartę” na wrocławski finał IMŚ, by i gospodarze mieli w zawodach swojego człowieka.

W pierwszym wyścigu prowadził, lecz wcisnął mu się przy krawężniku Tommy Knudsen. Przewagę nad Kargerem i Jørgensenem miał jednak sporą, dowiózłby bez problemu dwa punkty, gdyby… nie zamknął manety po trzecim okrążeniu. Spora część kibiców do dziś sądzi, że Sławek stracił te punkty wskutek defektu, ale prawda jest inna. Przykręcił gaz, wyprzedzili go wtedy obaj Duńczycy i już nawet za nimi nie pognał. Z ostatniego swojego wyścigu Sławek został natomiast wykluczony, według mnie niesłusznie. Na wyjściu z pierwszego łuku walczył o dwa punkty z Tatumem, który – jadąc szerzej – ściął nagle gwałtownie do małej. Tymczasem Sławka prawa fizyki musiały wynosić na szeroką, jechał swoim torem. Nie był w stanie nic zrobić, nadział się na tylne koło Anglika i poleciał w prawo. Gdyby dodać Drabikowi te cztery stracone punkty, miałby baraż o brąz z Gertem Handbergiem i szansę na wielki, wielki sukces. Został jednak z sześcioma oczkami i zajął dziewiąte miejsce. A wygrał Gary Havelock, z koralikami we włosach i w specjalnie szytym na tę okazję leciutkim kombinezonie.”

Tyle. A jakie tajemnice będzie skrywał latami dzisiejszy finał na Stadionie im. Alfreda Smoczyka?

Finał IMP – Częstochowa 1997

1. Jacek Krzyżaniak (Toruń) 13+3 (3,2,3,3,2)
2. Sławomir Drabik (Częstochowa) 13+2 (3,3,3,1,3)
3. Tomasz Gollob (Bydgoszcz) 11 (3,u,3,2,3)
4. Mirosław Kowalik (Toruń) 10 (3,w,3,3,1)
5. Jacek Gollob (Bydgoszcz) 10 (2,3,2,2,1)
6. Piotr Protasiewicz (Bydgoszcz) 9 (w,2,2,3,2)
7. Sebastian Ułamek (Częstochowa) 8 (d,3,1,1,3)
8. Andrzej Huszcza (Zielona Góra) 8 (1,1,d,3,3)
9. Damian Baliński (Leszno) 8 (2,1,2,2,1)
10. Wojciech Załuski (Gdańsk) 7 (2,2,2,1,d)
11. Grzegorz Rempała (Rzeszów) 5 (2,0,1,0,2)
12. Maciej Kuciapa (Rzeszów) 4 (1,1,0,1,1)
13. Janusz Stachyra (Rzeszów) 3 (1,2,0,w,t)
14. Sławomir Dudek (Zielona Góra) 2 (1,d,1,0,0)
15. Tomasz Fajfer (Gniezno) 1 (0,1,0,0,0)
16. Adam Pawliczek (Rybnik) 0 (d,–,–,–,–)
Rez. Jacek Rempała (Tarnów) 8 (3,1,0,2,2)
Rez. Andrejs Koroļevs (Leszno) 0 (d)