Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W tym tygodniu kompletnie nie ma problemu z tematyką felietonu. Od niedzieli bowiem aż do poniedziałkowego popołudnia mieliśmy „dobę z Bartoszem Zmarzlikiem”.

 

Najpierw nasz najlepszy żużlowiec przed kamerami telewizji stwierdził, że skupia się wyłącznie na jeździe i nie zajmuje się innymi tematami. Niespełna dwadzieścia cztery godziny później okazało się, że otoczenie zawodnika szybciutko dopięło inne sprawy na tyle skutecznie i błyskawicznie, iż sam zainteresowany oficjalnie żegnał się z kibicami Stali w swoich mediach społecznościowych. Ja mam tylko nadzieję, że po zakończeniu aktualnego sezonu otoczenie zawodnika poinformuje go, iż w przyszłym sezonie ubiera plastron innego klubu.

Po co ta zgryźliwość z mojej strony? Ano tylko i wyłącznie po to, aby władze żużla zrobiły w końcu coś z tworem pod nazwą „okno transferowe”, bo to po prostu jedna wielka fikcja ośmieszająca dyscyplinę, robiąca z zawodników i kibicówwariatów”. Skoro w piłce nożnej  wiemy, że po sezonie zawodnik będzie reprezentował barwy innego klubu, to dlaczego nie możemy tego wiedzieć w żużlu? Nie wiem i pewnie jeszcze długo się nie dowiem. Co do samego odejścia ikony Stali Gorzów, daleki jestem od zarzucania czegokolwiek Zmarzlikowi. Mamy brutalny kapitalizm. Zawodnik to tak naprawdę nic innego, jak firma i wybiera najkorzystniejsze oferty pojawiające się na rynku. Jedyne, co bym zmienił, to formę komunikacji i zatrudnił lepszych ludzi do pisania komunikatów, zarówno w teamie zawodnika jak i gorzowskim klubie. Jedno i drugie oświadczenie bowiem nie powalało.

Klub z lubuskiego – o czym mało kto wie – nie przegrał wszystkiego z Motorem Lublin, a raczej można kuriozalnie powiedzieć, że wygrał. Jak wspomniała mi jedna z osób bezpośrednio „dotknięta” ofertami Motoru, Koziołki w pewnym momencie wymarzyły sobie bowiem gorzowski tercet – Zmarzlik, Vaculik oraz trener Chomski. Ci dwaj ostatni nie skusili się jednak na zmianę barw klubowych. Tak więc Lublin najprawdopodobniejwyrwał” Stali tylko jedno, ale najważniejsze ogniwo. Zmarzlikowi życzę jak najlepiej, ale co nowego chce osiągnąć w Lublinie, doprawdy nie wiem. W Gorzowie o DMP też można było przecież walczyć, dwa mistrzostwa świata ma, chyba, że są szykowane  są jakieś nowe mistrzostwa galaktyki, o których my jeszcze nie wiemy.

Argumentu z nowymi wyzwaniami po prostu nie kupuję. Każdy ma prawo wybrać lepszą ofertę finansową i myślę, że ten fakt przeważył. Rzeczy jednak – mając taką markę w sportach motorowych jak „Zmarzlik95” – warto nazywać po imieniu.  Nie zapominajmy, że na żużlu wiecznie się nie jeździ, uprawianie jeżdżenia w lewo generuje bardzo duże koszty, a niejednokrotnie karierę można pechowo zakończyć, czego absolutnie nikomu nie życzę. Kuluarowo nie wypada też nie napomknąć, iż niemałą rolę przy pozostaniu Vaculika czy Thomsena odegrały rozmowy obu panów z jednym z członków rady nadzorczej klubu, ale tym razem chyba nie były toczone nad basenem, w którym zawodnicy łapią formę.

Są też kibice w Gorzowie, którzy mają inny temat do przemyśleń. Różnie wspominają byłych prezesów, a obecność w klubowej loży podczas meczu z Unią Leszno Ireneusza Zmory oraz Jerzego Synowca mocno ich zdziwiła. To jednak nie mój problem. Nie mój cyrk, nie moje małpy. Gorzowski mecenas na łamach Sportowych Faktów stwierdził, iż ci którzy z Gorzowa odchodzili, niejednokrotnie wracali na stadion Stali wyłącznie w roli widzów. Przyznam, że przytaczanie przykładu Bogusia Nowaka, Krzysztofa Cegielskiego czy kontuzji ręki Zenona Plecha jakieś dla mnie takie… kompletnie nietrafione. Jest jednak radosna wiadomość dla kibiców Stali. Ponoć w klubowej piwnicy odnalazło się ostatnio parę pucharów świętej pamięci Edwarda Jancarza. Jednym radość, a ja… uwielbiam w życiu niespotykane zbiegi okoliczności. I to tyle o Stalowej Armii na dzisiaj. 

Ciekawie dzieje się jeszcze w Rybniku. Tu mam niesmak, przyznam, ogromny. Przy tej fecie z okazji utrzymania pierwszej ligi zabrakło mi jednej rzeczy – triumfalnego przejazdu quadem, ale domyślam się, iż w klubie w ramach oszczędności postawiono na solidarne podskakiwanie na torze, a nie marnotrawienie paliwa. A całkiem poważnie – jeśli jeden z radnych z „obozu” prezydenta Kuczery publicznie uderza w aktualnego prezesa klubu, to znaczy tyle, że jest już tam całkiem gorąco i czas zmian najwyraźniej nadchodzi. 

Tradycyjnie na koniec miały być „kuluary” transferów (choć oczywiście żadnych rozmów przed listopadem prowadzić nie można!). Niejednokrotnie mam okazję do prywatnych rozmów z zawodnikami, zatem mogę napisać, a raczej zapytać niektórych lewoskrętnych, czym im się „sufit na łeb nie spadł”. Tych, którzy jeszcze nie wiedzą, gdzie będą jeździć w przyszłym sezonie jest naprawdę niewielu, a a przy tych ofertach, które otrzymują zawodnicy i pieniądzach, które żądają, trudno się dziwić później, że niedługo po rozpoczęciu sezonu z lewej i z prawej słychać, ile zawodnikom brakuje w portfelach…

I już zupełnie na koniec. Na Twitterze posłuchałem sobie dyskusji użytkowników tego medium w Magazynie Żużlowym. Przyznam – miła odskocznia od telewizyjnych kontrowersji. Polecam. Swojsko, naturalnie i rzeczowo.

ŁUKASZ MALAKA

3 komentarze on Żużel. Widziane zza Odry: Motor wcale nie wygrał, czyli koniec sagi o Zmarzliku
    Ireneusz Rodzeń
    29 Jul 2022
     7:42am

    Moim zdaniem Bartek złapał ostatnią szansę na dobry zarobek.
    Motor ma jeszcze kasę, po wyborach nie wiadomo co będzie. A w sezonie2024 może wróci do Gorzowa albo pójdzie dalej w świat.
    KSM zbliża się do nas i wtedy zacznie się problem Bartka.

    Żużel. Kibice Motoru zabrali głos w sprawie transferu. „Próby podburzania kibiców nie przyniosą efektu” - PoBandzie - Portal Sportowy
    29 Jul 2022
     8:57am

    […] Żużel. Widziane zza Odry: Motor wcale nie wygrał, czyli koniec sagi o Zmarzliku – PoBandzie… […]

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    29 Jul 2022
     12:46pm

    Nie mam nawet zamiaru rozwodzić się nad transferem Zmarzlika do nadal niewiadomego klubu, być może wycofa się z Polskiego żużla? Tego nie wiemy i nikt tych wiadomości nie ujawni ze względu na ewentualne kary pieniężne ze strony nadrzędnych władz żużlowych. Nie warto finansować panom z PZM i GKSŻ wakacji all-inclusive na egzotycznych wyspach i tak mają niezłe dochody z TV Canal+.

    Choć kuluary, dobrze poinformowane źródła i inne media są pewne swego i Bartka Zmarzlika „kupił” ten parias polskiego żużla, klub bez osiągnięć, bez żadnej tradycji i ze stadionem co pamięta lata 50′ (data otwarcia to 1948), gdzie mieści się zaledwie 9818 widzów od lat wypełniony po brzegi. Każdy wie o kim pisze? Oczywiście to miasteczko na „ukrainie” gdzie psy du**mi szczekają i światła, pamiętające jeszcze czasy Łukasiewicza i lamp naftowych gasną razem z nadejściem nocy. Tak tak, to właśnie LUBLIN.

    Najzabawniejsze jednak są doniesienia dziennikarskie wskazujące o „wyrywaniu na SIŁĘ” takich „mocarzy” jak Vaculik, Thomsen i … no tu się ubawiłem – trener Chomski. W przypadku zawodników rozumiem propozycje klubu a raczej wielu klubów. Jednak już kuszenie srebrnikami „starego dziada” (Przepraszam panie Chomski) który niewiele potrafi a wciąż myśli kryteriami sprzed kilkunastu lat jest niedorzeczne. Baron, Śledź, Kryjom, ale Chomski? Litości. Kaczka dziennikarska to mało powiedziane – KACZOR!

Skomentuj

3 komentarze on Żużel. Widziane zza Odry: Motor wcale nie wygrał, czyli koniec sagi o Zmarzliku
    Ireneusz Rodzeń
    29 Jul 2022
     7:42am

    Moim zdaniem Bartek złapał ostatnią szansę na dobry zarobek.
    Motor ma jeszcze kasę, po wyborach nie wiadomo co będzie. A w sezonie2024 może wróci do Gorzowa albo pójdzie dalej w świat.
    KSM zbliża się do nas i wtedy zacznie się problem Bartka.

    Żużel. Kibice Motoru zabrali głos w sprawie transferu. „Próby podburzania kibiców nie przyniosą efektu” - PoBandzie - Portal Sportowy
    29 Jul 2022
     8:57am

    […] Żużel. Widziane zza Odry: Motor wcale nie wygrał, czyli koniec sagi o Zmarzliku – PoBandzie… […]

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    29 Jul 2022
     12:46pm

    Nie mam nawet zamiaru rozwodzić się nad transferem Zmarzlika do nadal niewiadomego klubu, być może wycofa się z Polskiego żużla? Tego nie wiemy i nikt tych wiadomości nie ujawni ze względu na ewentualne kary pieniężne ze strony nadrzędnych władz żużlowych. Nie warto finansować panom z PZM i GKSŻ wakacji all-inclusive na egzotycznych wyspach i tak mają niezłe dochody z TV Canal+.

    Choć kuluary, dobrze poinformowane źródła i inne media są pewne swego i Bartka Zmarzlika „kupił” ten parias polskiego żużla, klub bez osiągnięć, bez żadnej tradycji i ze stadionem co pamięta lata 50′ (data otwarcia to 1948), gdzie mieści się zaledwie 9818 widzów od lat wypełniony po brzegi. Każdy wie o kim pisze? Oczywiście to miasteczko na „ukrainie” gdzie psy du**mi szczekają i światła, pamiętające jeszcze czasy Łukasiewicza i lamp naftowych gasną razem z nadejściem nocy. Tak tak, to właśnie LUBLIN.

    Najzabawniejsze jednak są doniesienia dziennikarskie wskazujące o „wyrywaniu na SIŁĘ” takich „mocarzy” jak Vaculik, Thomsen i … no tu się ubawiłem – trener Chomski. W przypadku zawodników rozumiem propozycje klubu a raczej wielu klubów. Jednak już kuszenie srebrnikami „starego dziada” (Przepraszam panie Chomski) który niewiele potrafi a wciąż myśli kryteriami sprzed kilkunastu lat jest niedorzeczne. Baron, Śledź, Kryjom, ale Chomski? Litości. Kaczka dziennikarska to mało powiedziane – KACZOR!

Skomentuj