Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Tai Woffinden, aktualny jeszcze, do przyszłej soboty, indywidualny mistrz świata nie zaliczy tego sezonu do udanych. Zamiast walki o obronę tytułu w tegorocznym cyklu, po powrocie po kontuzji prezentuje się podobnie jak przed nią. Czyli słabo. Lepsze „jutro” miało nadejść w czasie Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff. Niestety, na swoim terenie zawodnik wypadł blado, a kolejnego dnia równie blado podczas finałowego spotkania PGE Ekstraligi. 

– Jestem rozczarowany. W Vojens zakwalifikowałem się do półfinałów. W Cardiff miało już być całkiem dobrze, a tak naprawdę wróciłem do punktu wyjścia w tym sezonie. Muszę po prostu spróbować znaleźć przyczynę, dlaczego tak się dzieje i temu zaradzić, by ponownie wrócić na swój poziom. Ten sezon już „odhaczyłem” tak naprawdę. Nic mnie nie zdziwi.  Nawet to, jeśli zdobędę jeden punkt w Toruniu. Chcę mieć ten sezon już definitywnie za sobą i skupić się na kolejnym – mówi Brytyjczyk na łamach Speedway Star. 

Anglik nie ukrywa również, że ma dość ciągłego mówienia o jego powrocie na tor i szukania poprzez ten fakt wytłumaczenia jego słabszych występów. 

– Jeśli wróciłem na tor, to znaczy, że nic mnie boli, że nie odczuwam bólu. Nie tłumaczmy słabszej formy powrotem. Jeżdżę tak jak kiedyś na motocyklu, tylko one nie zachowują się tak jak kiedyś. Gdyby zachowywały się należycie, znów wygrywałbym biegi. Wszystkim tym, którzy we mnie wątpią powiem tylko tyle, że robię dla tego sportu i swojego rozwoju więcej aniżeli kiedykolwiek i mam nadzieję, że przyszły sezon będzie zdecydowanie lepszy – podsumowuje Woffinden.