Linus Sundstroem przeniósł się do Vastervik
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Tego się nikt nie spodziewał. Linus Sundström doznał kontuzji na koniec sezonu w turnieju towarzyskim. Wydawało się, że po opatrzeniu złamanych kości wszystko zacznie zmierzać ku dobremu. Jak zwykle jednak, najgorsze okazują się ukryte obrażenia wewnętrzne. Choć wedle naszej wiedzy nie jest tak źle, jak informuje poniżej strona rybnickiego klubu!

Strona row.rybnik.com.pl pisze:

Tak, to niestety prawda. Linus jest w bardzo ciężkim stanie po wypadku w niedzielnym turnieju pamięci Henryka Żyto w Gdańsku. Największym problemem nie są u niego połamane kości, ale skomplikowane urazy wewnętrzne i uraz głowy.

Przypomnijmy – do wypadku doszło w drugim wyścigu zawodów. Walkę o trzecie miejsce toczyli Kim Nilsson i Linus Sundström. Na początku drugiego okrążenia Nilsson przeszarżował i uderzył w naszego zawodnika – ich motocykle sczepiły się i obaj zawodnicy pojechali prosto w dmuchane bandy na pierwszym łuku.

Pierwsze wieści z Gdańska mówiły o tym, że Linus doznał złamania kości udowej i kości ramienia. Kiedy we wtorek gdańscy lekarze wydali zgodę na transport naszego zawodnika do szpitala w Piekarach Śląskich wydawało się, że po skomplikowanej operacji ortopedycznej zawodnika czeka po prostu długa rehabilitacja i walka o powrót do ścigania. Już po pierwszych badaniach na Śląsku okazało się jednak, że Szwed ma także poważne obrażenia wewnętrzne, które bezpośrednio zagrażają jego życiu. Dlatego błyskawicznie trafił na Oddział Intensywnej Terapii na którym pozostanie przynajmniej do piątku. Jego stan wciąż jest bardzo ciężki, więc nie ma na razie mowy o tym, by lekarze z Piekar zajęli się połamanymi kośćmi…

– Będą to bardzo trudne, wielogodzinne operacje. Jeśli jego stan się poprawi pierwszą z nich będzie można przeprowadzić za cztery dni – mówi Krzysztof Mrozek, prezes ROW Rybnik SA. – Najważniejsze, że od wtorku, czyli od dnia w którym Linus trafił do Piekar, jego stan się nie pogorszył. Bardzo proszę wszystkich kibiców – trzymajcie kciuki za Linusa. On bardzo potrzebuje waszego wsparcia.

Dodajmy, że kilka dni temu do Rybnika przyjechała rodzina naszego zawodnika, która wspólnie z jego mechanikiem jeździ codziennie do szpitala w Piekarach i wspiera go w walce o powrót do zdrowia.”

Tyle strona klubu. Tymczasem wedle naszej wiedzy, z absolutnie pewnego źródła, zawodnik pozostaje cały czas przytomny. Stan jest, owszem, poważny, ale nie było żadnych urazów narządowych, ani urazu głowy. Na początku nowego tygodnia Szwed ma przejść operację złamanych kości.

Czy kogoś tu poniosło?!