Rafał Dobrucki z młodzieżową reprezentacją Polski.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Pod jego wodzą młodzieżowa reprezentacja Polski w miniony piątek, na torze w angielskim Manchesterze, zdobyła złoty medal DMŚJ. Poprosiliśmy trenera kadry do lat 21, Rafała Dobruckiego, o podsumowanie turnieju i dotychczasowej współpracy ze stacją Eleven, a także zapytaliśmy, czy zobaczymy go znów w roli trenera drużyny ligowej.

Czy zdobycie złotego medalu na torze rywala smakuje lepiej?

W piłce mówi się, że gol na wyjeździe liczy się podwójnie. Oczywiście zwycięstwo cieszy. Mam jednak wrażenie, że każdy następny finał jest trudniejszy od poprzedniego. Po pierwsze, konkurencja nie śpi i wyraźnie się podciągnęła, a po drugie bagaż zwycięstw jest jednak coraz cięższy. Po sześciu wygranych z rzędy każdy medal w kolorze innym niż złoty będzie odebrany jako porażka. Dźwigamy to jednak i będziemy to robić tak długo jak to możliwe. Tor w Manchesterze nie jest typowym angielskim torem, bo bardziej przypomina jednak polskie tory i był on naszym handicapem. Ponadto 70 procent kibiców to Polacy, więc czuliśmy się jak w domu. Myślę, że drugie miejsce Brytyjczyków można uznać za niespodziankę, bo o wiele silniejszym składem dysponowali młodzi Duńczycy i to ich się obawialiśmy najbardziej. W tym roku mieli optymalny skład, aby powalczyć o tytuł, ale każdy ma swoje kłopoty.

Na finał w Machesterze pojechaliście w takim samym zestawieniu, jak podczas półfinału w Dauvgapils. Czy wyszedł Pan z założenia, że zwycięskiego składu się nie zmienia?

Skład był optymalny. Byłoby nie fair, gdybym któremuś z chłopaków po półfinale powiedział, że nie jedzie lub na półfinał wziął kogoś i nie powołał na finał. Byłoby to nie w porządku. Co innego w przypadku kontuzji czy kolizja terminów, ale w tym wypadku taka sytuacja nie miała miejsca.

Młodzi Polacy zdominowali rozgrywki DMŚJ.

Mocno niepocieszony był Michał Gruchalski, który nie miał okazji do wyjechania na tor. Jak Pan to skomentuje?

Michał od początku wiedział, jak wygląda jego sytuacja. Jest zawodnikiem rezerwowym i tylko na wypadek, gdyby stało się coś nieprzewidzianego, miałby szansę startu.

Nie brakuje Panu ligowego zgiełku i poprowadzenia jakiegoś zespołu? Są jakieś zapytania od działaczy w tej sprawie?

Są zapytania i rozmowy, ale wchodzenie „na strażaka” mnie nie interesuje. Na dzisiaj temat poprowadzenia drużyny ligowej jest dla mnie zamknięty.  Muszę poświecić czas kadrze, ponieważ są luki, głównie w roczniku 2000 i zamierzam zintensyfikować działania z młodszymi zawodnikami. W sierpniu zorganizujemy nadprogramowe zaplecze kadry, które umożliwi  popracowanie nad kolejnymi, młodymi żużlowcami. Nie zapominajmy o tym, że w przyszłym sezonie wiek juniora kończą Bartek Smektała i Maksym Drabik. Młoda kadra jest, to cieszy, ale rąk nie zakładamy. Coraz więcej ciekawych zawodników z Danii i Rosji motywuje nas do pracy.

Jak się Panu współpracuje z telewizją Eleven, w której jest Pan ekspertem?

Teraz telewizja nie jest dla mnie czymś nowym, bo już przeprawę mam zrobioną, ale jednak ciągle się tego uczę, bo delikatna trema zawsze jest. Traktuję to jako kolejne, pożyteczne doświadczenie. Nie jest to praca, która mnie absorbuje, czy jest moim głównym zajęciem, ponieważ pracuję w kilku projektach, powiedzmy okołożużlowych i mam nadzieję, że niedługo zobaczymy jej pierwsze efekty.

Dziękuję bardzo za rozmowę i gratuluję złotego medalu DMŚJ.

Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.

Rozmawiał ŁUKASZ BRUNACKI