Celem Wilków Krosno jest realizacja 5-letniego planu odbudowy klubu. FOT: Jakub Malec
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Był reporterem podczas ekstraligowych transmisji w TVP Sport. Przez ostatnie lata pracował jako rzecznik prasowy i menedżer PR Polskiego Związku Hokeja na Lodzie. Grzegorz Leśniak wspólnie z grupą zaufanych osób w 2018 założył klub Wilki Krosno S.A. Obecnie jest jego prezesem i w rozmowie z nami opowiada, w jaki sposób pragnie kontynuować wieloletnie tradycje sportu żużlowego w Krośnie.

Panie Prezesie, skąd zamiłowanie do sportu żużlowego?

Pochodzę z Krosna i żużlem zacząłem się interesować mając raptem 10 lat. Z kolegami na podwórku bawiliśmy się w speedrower, a ponadto chodziłem na mecze ówczesnego KKŻ-u Krosno, by podziwiać Laszlo Bodiego – wtedy idola krośnieńskich kibiców. Później wyjechałem na studia do Rzeszowa i, z kilkuletnią przerwą na pracę w Warszawie, mieszkam w nim do dzisiaj. Dojeżdżam do Krosna, bo oba miasta dzieli odległość tylko 56 km.

Dlaczego zaangażował się Pan w odrodzenie żużla w Krośnie?

Wraz z grupą przyjaciół byliśmy zawsze fanami żużla w Krośnie. Przez pierwsze lata działalności KSM-u Krosno kibicowaliśmy i wspieraliśmy ten klub na różne sposoby. Głównie to było wsparcie dziennikarskie. Z biegiem lat okazało się, że pewne formuły działalności klubu wyczerpały się. Działacze KSM-u robili, co mogli, ale zwyczajnie klub nie wykonałby już kroku do przodu. Dodatkowo po każdorazowym podsumowaniu bilansów zysków i strat kierownictwo poprzedniego klubu podkreślało w przestrzeni publicznej, że jeśli zgłoszą się chętni na przejęcie klubu, to go oddadzą. Po głębokiej analizie i opracowaniu planu działania zdecydowaliśmy się działać. Mamy głowy pełne pomysłów, które stopniowo wdrażamy. Sporo działałem w marketingu, a to materia niezwykle rozwojowa i warto z niej korzystać. Pracowałem też jako dziennikarz sportowy i wiem, że media są olbrzymią siłą. To jest nisza, którą w Krośnie trzeba mocno ożywić i czerpać z niej korzyści.

Założyliście zupełnie nowy podmiot prawny.

Tak, to prawda. Założyliśmy całkowicie nowy klub, z nowym wizerunkiem, strukturami. Chcieliśmy dać naszym kibicom powiew świeżego powietrza. Uznaliśmy, że skoro odpowiedzialność jest na nas, to wszystkie mechanizmy muszą działać według naszych wizji. Zdecydowaliśmy się na nowy logotyp, który przygotował nam profesjonalny grafik czerpiący wzorce z NBA i NHL. Ruszyliśmy ze sprzedażą karnetów już w grudniu, żeby można było robić prezent pod choinkę. Sprzedaliśmy ich ponad 700, co przeszło nasze wyobrażenia. Również nowe, klubowe gadżety znajdują ogromne zainteresowanie wśród naszych fanów. Ludzie na Podkarpaciu są spragnieni żużla na dobrym poziomie, ale solidnie i profesjonalnie opakowanego. Taki produkt staramy się im dać. Zakontraktowaliśmy zawodników, na jakich wcześniej Krosno nie było stać. Przykładem jest chociażby Andriej Karpow. Wcześniej kibice mogli czytać o nim w branżowej prasie. Na warunki krośnieńskie to zawodnik bardzo dużej klasy.

Prezes Grzegorz Leśniak metodycznie realizuje 5-letni plan odbudowy żużla w Krośnie.
Źródło: Facebook Grzegorza Leśniaka

Czym Pan przekonywał zawodników?

Przede wszystkim nie obiecywałem gruszek na wierzbie. Przedstawiałem nasze plany, założenia i cele oparte o realny budżet. Dodatkowo nasz projekt spotkał się z zainteresowaniem ze strony sponsorów. Na obecną chwilę mamy podpisanych ponad 50 umów sponsorskich, w tym kilka z naprawdę dużymi firmami. Nasi sponsorzy mają ogromne aspiracje i bardzo im zależy, żeby Wilki Krosno znalazły się w I lidze. Tam już mecze pokazuje przecież telewizja. Płynność finansowa jest dla nas celem nadrzędnym i nie poszedłbym spokojnie spać, gdybym komuś zalegał choćby złotówkę. Wszystkie faktury są opłacane w terminie. Głęboko wierzę, że zakończymy rok na delikatnym plusie.

Skąd pomysł na Pawła Hliba?

Powiem uczciwie, że nie planowaliśmy transferu Pawła Hliba. On sam się do nas zgłosił w listopadzie. Byłem bardzo zaskoczony tym telefonem, bo to zawodnik, który 5 lat nie jeździł na żużlu. Rozmowa o kontrakcie zajęła nam 10 minut. Piłka całkowicie leżała po stronie Pawła. Miał bardzo profesjonalnie przygotować się do sezonu. Miał wtedy nadwagę, ale jednocześnie w oczach ogromną determinację i pewność siebie w powrocie na tor. Miał kapitalne wejście w sezon, ale niestety dwie kontuzje doznane w jego trakcie wytrąciły go z rytmu. Przez to nie złapał tej regularności i nie mógł w pełni pokazać swojego potencjału. Paweł obecnie jest przeciwieństwem wizerunku, jaki miał kilka lat temu. Jest bardzo opanowany i zdyscyplinowany. Dojrzał do uprawiania żużla i dzisiaj to zawodnik, z którego można brać przykład.

Czy są plany związane z rozbudową stadionu?

Tak, mamy nieoficjalne zapewnienie ze strony najwyższych przedstawicieli władz miasta, że na rok 2020 planowana jest poprawa infrastruktury. Budowa trybuny na pierwszym łuku oraz montaż oświetlenia wokół toru. Zapotrzebowanie na speedway w Krośnie przewyższa obecnie liczbę miejsc na naszym stadionie. Dlatego rozbudowa obiektu jest niezbędna. Myślę, że pod koniec obecnego roku kalendarzowego będzie znanych więcej szczegółów. To inwestycja miasta, na którą bardzo liczymy jako klub. Kibice również chcą w lepszych warunkach przeżywać sportowe emocje.

Jak wygląda w Krośnie system szkolenia?

Szkolenie bardzo dużo kosztuje i musimy postępować bardzo racjonalnie. Na początku sezonu trener Stanisław Chomski powiedział w jednym z wywiadów, że w Gorzowie przeznaczają na szkolenie młodzieży około 2 mln rocznie. Nasz budżet to 1 mln 200 tys. złotych. Nie stać na kupowanie kilku motocykli. Kupiliśmy jeden, profesjonalny motocykl od Patryka Rolnickiego. Na nim Patryk rywalizował w barwach Unii Tarnów w zeszłym roku. Na tym motocyklu jeżdżą nasi adepci. Dodatkowo część z nich posiada również własne motory. Powoli, z głową, działamy, by nasza akademia miała coraz lepsze warunki.

Zakładając, że awansujecie w tym roku do I ligi, podejmiecie rękawice?

Celem naszego klubu na ten sezon nie jest awans, ale jeśli się znajdziemy w I lidze, to oczywiście przystąpimy i będziemy budować skład na miarę wyższej klasy rozgrywkowej. Istnieje coś takiego jak licencja warunkowa. Wtedy mielibyśmy czas na poprawę infrastruktury stadionu. Zyskaliśmy wiarygodność tym sezonem i na pewno spokojnie dokończymy te rozgrywki. Na tym nam najbardziej zależało.

Rozmawiał ŁUKASZ BRUNACKI