Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

No i obalone zostały na dzień dobry różne pandemiczne teorie. Taka, dla przykładu, że skoro tym razem można się było szykować do sezonu wyłącznie na własnym podwórku, to na obcych może być obciach. Hej, tu jeżdżą najlepsi goście na świecie, każdy jeden to jakiś globalny champion. Poza tym tory – są te same od lat. Nie dość, że obeznane, obkopane i obwąchane z każdej strony, to jeszcze wygłaskane i wywalcowane. Jak ktoś w gazie, to wszędzie pojedzie. Chociaż…

Przede wszystkim nie zapominajmy, że akurat speedway jest taką dyscypliną, która nie przejmuje się kompletnie teorią sportu. Wymyka się spod jej reguł. A jeśli ktoś wpadł na pomysł, że oto z powodu pandemii i zamknięcia drużyn na własnych obiektach może być trudniej poza miejscem zamieszkania, to już na dzień dobry dostaliśmy kilka przykładów zaprzeczających. Kompletny Łaguta pod Jasną Górą, Fogo Unia z Pawlickim i Sajfutdinowem w Gorzowie, czy Falubaz, który efektownie zdobył Rybnik, by później zginąć u siebie z rąk częstochowian. I teraz mogą sobie ludzie wyobrażać, jak bardzo cienki jest ROW, skoro tak sromotnie uległ drużynie, co na własnym torze ledwo wyszła z trzydziestki. Spokojnie, mecz meczowi nierówny, a tydzień tygodniowi. To nie jest dobry sposób na porównywanie potencjałów, bo się można zdziwić. Zresztą, spójrzcie na wspomnianego Pawlickiego czy Doyle’a. Jeśli po pierwszym meczu Włókniarza, domowym z GKM-em, coś mogło martwić częstochowian, to marna prędkość męczącego się na torze Jasona. Nawet niektórzy próbowali już ukuć teorię, że tak czule opiekował się kolegami z pary, ubezpieczał ich. A on o swoje walczył, odpychając się nogami od toru, nie bądźcie tacy naiwni. Co było tydzień później w Zielonej Górze? Komplet i prędkość. Dominacja. Podobnie rzecz ma się ze wspomnianym Pawlickim. Najpierw w Gorzowie zgubił tylko oczko i to na samej kresce ze Zmarzlikiem, by w miniony poniedziałek przez całe zawody nie móc znaleźć szybkości na swoim torze. Taka ciekawostka. No, zawsze też możecie się uprzeć, że domowym torem Piotra jest jednak ta agrafka bez licencji na ranczu taty…

Tak czy siak, dajmy sobie spokój z wszelkimi teoriami w żużlu. Choć ja swoją też mam. Otóż biegli w temacie mawiają, że zespół piłkarski buduje się od tyłu, mianowicie od formacji obronnej. I żużlową ekipę też należy budować od tyłu – to znaczy od formacji młodzieżowej, z ostatnimi numerami. Wystarczy zerknąć na rozstrzygnięcia pierwszej rundy. A po każdym sezonie na dokonania poszczególnych ogniw najlepszej krajowej ekipy. I w roku Drużynowych Mistrzostw Pandemii, zobaczycie, też się nic nie zmieni. Podobnie jak spełnienie oraz zadowolenie po meczach najskuteczniejszych zawodników swoich przegranych zespołów, co niektórych może mierzić. Sami zwróciliście uwagę, że Grisza był uśmiechnięty od ucha do ucha we Wrocławiu, a Zmarzlik zadowolony w Lublinie. Choć ich drużyny dostały mocno po głowie. No ale żużel to sport indywidualny. Ważne jest to, co na koncie drużyny, jednak ważniejsze, co na koncie osobistym. Jak w życiu.

Aha, możemy też obalić jeszcze jedną teorię. Że starty z trzeciego i czwartego pola na dzień dobry to prosta droga spod bandy do samozagłady. Spójrzcie, jak w Lublinie poradził sobie z tematem Hampelek. Bo rozmiar, wbrew innej popularnej teorii, też ma znaczenie. Rozmiar kapelusza!

A więc nie numer startowy się liczy, lecz klasa zawodnika. Jarek to w ogóle większy cwaniak pod taśmą, o czym powszechnie wiadomo. Tymczasem najszybszym sprzęgłem ziemi leszczyńskiej ogłosił się w poniedziałek Janusz Kołodziej. Niektórzy zgłaszali tam pretensje do różnych startów, których sędzia nie przerywał. Jeśli o mnie chodzi, nie próbuję już nawet tego zrozumieć. To znaczy jedną próbę jeszcze podjąłem, prosząc dziennikarza, by wykręcił do pana Leszka z prośbą o wyjaśnienie, jakie wytyczne, gdy chodzi o procedurę startową, obowiązują w bieżącym sezonie. No i kolega został odesłany do przewodniczącego, by ten wyraził zgodę na zajęcie stanowiska przez pana Leszka. I tak, w końcu, sprawa się rypła. Z czego mniemam, że to rzeczywiście trudny temat… Dobrze, że nie jestem stroną, a tylko beznamiętnym obserwatorem rzeczywistości.

Przy okazji. Hit leszczyńsko-wrocławski nie był taki zły, a wrocławianie stawiali się bardziej niż by na to wskazywał wynik. A co by było, gdyby w miejsce wolnego Kurtza startował Hampel? Pewnie to, co w poprzednim sezonie. Nie zapominajcie też, że w Betard Sparcie wiele się może zmienić. Bo za kilka tygodni może ona stracić Maksyma Drabika. Nawiasem mówiąc – coraz mniej rozumiem, jaką legitymację mają członkowie Trybunału Arbitrażowego przy PKOl-u, prawnicy, by oceniać głównie jednak medyczne aspekty odwołania zawodnika.    

Grunt, żeby było wesoło. Mnie zaciekawiła zeszłotygodniowa transmisja z meczu Eltrox Włókniarz – MrGarden GKM, a dokładniej rzecz biorąc, statystyki przytoczone przez jednego z komentatorów. Nie powiem, wydały mi się podejrzane. Chodziło o zdobycze punktowe Przemysława Pawlickiego i Krzysztofa Buczkowskiego na częstochowskim torze w poprzednich latach. W zasadzie bardzo zbliżone w obu przypadkach. Jak słyszeliśmy, pan Przemysław uzbierał tam najwięcej siedem punktów, ale zdarzały się też trzy, cztery, a nawet jeden czy jakoś tak. I podobnie miała się rzecz z Buczkiem. Jakieś marne dwa oczka, cztery, pięć. W każdym razie nigdy więcej. Krótko mówiąc, zaciekawiło mnie, że mowa o dwóch jednak klasowych zawodnikach, tymczasem pod Jasną Górą żadnemu nie udało się ustrzelić nigdy dwucyfrówki. Wiecie, dlaczego? Okazało się, że te przytoczone dane to nie były punkty, tylko… ich numery startowe.  

No tak, gdy był jeszcze Pawlicki młodzieżowcem, to raz przywiózł tych punktów siedem. A później to już równia pochyła tylko…

Wpadki, błędy – ludzka rzecz. To przecież idzie wszystko na żywo. Podobnie są zaskakiwani żużlowi arbitrzy. Muszą w ułamku sekundy ocenić, czy start był trefny czy nie i uderzyć w przycisk albo nie. Po czym zmówić paciorek za słuszność powziętej decyzji. A Wy? Zanim krzykniecie pod adresem sędziego „co za debil”, potrzebujecie 10 minut rozkminy i 15 powtórek w zwolnionym tempie.

A więc każdy ma coś za uszami. Mnie ktoś ostatnio wytknął, że napisałem, iż we Wrocławiu nie chcieli DUŻEJ czekać na odzyskanie formy przez Milika i Lebiediewa. No tak napisałem – przyznaję. Nawet do dziś mam przekonanie, że podczas adiustacji poprawiałem na DŁUŻEJ, pamiętam ten moment, ale… Gdzie indziej leży problem. Otóż domową klawiaturę mam już nieco zdezelowaną, ona pracuje na trzy zmiany niemalże, jak kominy w fabryce. No i akurat pod przycisk „l” jakiś okruszek się dostał. Nie, że taki brudas ze mnie, po prostu, powtarzam, muszę dużo pracować. Nawet w czasie jedzenia zdarza się pisać, co generalnie wskazane nie jest i stoi w sprzeczności z reżimem sanitarnym. Więc później wychodzą takie farfoce, jeśli nie uderzę w elkę z siłą wodospadu. Sorry – farfocle.    

Nic to, dawno temu w Gazecie Wrocławskiej koleżanka z działu miejskiego chciała napisać, że jakaś pani złapana w autobusie bez biletu zaczęła „robić kanarowi łaskę”. No ale w druku ukazało się nieco inaczej.

WOJCIECH KOERBER

10 komentarzy on Po bandzie. Zespół piłkarski buduje się od tyłu, żużlowy też. I o wpadkach słówko
    Tomgal
    25 Jun 2020
     7:02am

    Bardzo fajny felieton . Miło się go czytało no i pamiętam tą pomyłkę z ostatniego przykładu , ale było śmiechu. Pozdrawiam

    simon68
    25 Jun 2020
     10:37am

    Panie Wojtku za uszami to nie my kibice i nie sedziowie tylko tworzacy przepisy maja . Jeli w TV K.Cegielski zadaje pytanie szefowi wszystkich szefow p.Dembskiemu jak to teraz jest z tymi startami ? Po namietnych wjasnieniach Najwyszego Sedziego mina Krzyska bezcenna :}}} Moze ktos w koncu pojdzie po rozum do glowy i ustali , jesli sedzia uzna ze wszyscy zawodnicy stoja w bezruchu i pusci tasme to koniec i nie ma przerywania biegu . Ostrzezenia dla nerwowych za utrudnianie startu przed puszczeniem tasmy , a nie po . A najzabawniesze w tym przepisie jest , ze zawodnik ukaral sie sam :} Znaczy mozna sie czolgac , zrobic demolke i z 5:1 jest 3:3 wazne zeby z luku wyjsc ostatnim , a jak sie uda dogonic slabeusza to 4:2 – genialne :} Zycze wszystkiego najlepszego , jest Pan jednym z niewilu , ktorych czytam z przyjemnoscia :} Z powazaniem hejter z Lublina .

      Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
      25 Jun 2020
       4:46pm

      @simonie68 od kiedy ty jesteś hejterem? Ja, to wiesz, mam przeszłość a może i przyszłość trolla, gdyż zamierzam jednak powrócić do tego procederu (oczywiście nie tutaj na po-bandzie) i biję się z myślami … zobaczymy.

    Raf
    25 Jun 2020
     2:36pm

    Panie Wojtku Pan zawsze uratuje portal od tych wszystkich domorosłych hejterow.
    Jak zwykle artykuł merytoryczny na luzie i z didaskaliami.
    Szacuneczek

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    25 Jun 2020
     4:39pm

    No panie Wojtku, właśnie czegoś takiego od pana oczekiwałem od dłuższego czasu. Może te zawirowania z rozpoczęciem sezonu wpływały niezbyt dobrze?
    Dziś jednak to Felieton na najwyższym poziomie, przez duże „F” pana Koerbera jakiego lubię.
    5/5 to nie dam, żeby pana nie wbić w dumę ㋡ ale 4,5/5 to tak, tyle że nie mam takiej połówkowej gwiazdki – ★★★★☆

    Pablo Sarachman
    25 Jun 2020
     5:45pm

    Super felieton.
    Niestety żużel imploduje. Chcą z niego zrobić F1 ale to całkiem inna specyfika i się nie uda. To sport niszowy dla pasjonatów. Ale to nic złego. Tęsknię za żużlem z lat 80 i 90tych. Za hałasem, kurzem, hot-dogami i wodą w woreczku. Człowiek siedział w 10 rzędzie na drugim łuku i wychodził szary od żużla. Nic nie było słychać, tor przyczepny po kolana i ogień….. Stachura, Franczyszyn, Jankowski, Juszczak, Adrian, Andersen, Crump, Petranow, Pawliczek, młody Protasiewicz i Golloby:) Nie było tematu że ktoś napluł pod koło. Lokalni matadorzy, derby Rzeszów- Tarnów, Gorzów-Zielonka, ludzie wiszący na drzewach. 15 tysięcy widzów….
    Teraz gwiazdory twardego, Instagram, bidony i zgrywanie się do kamery. Niech sobie ktoś teraz wyobrazi tekst Walaska o Nickim: „Kawał szmaty”:) Oburzenie, Pan Leszek i redaktorzy z C+, którzy w wywiadach pytają o nic. Ja bym zapytał np. „Artiom, co tam masz w tej ramie że tak jezdzi? Opłaca się kontrolować ten silnik? Bo sprzęgło działa jakoś tak, że startujesz na płasko?” , albo ” Piotrek, czy ten tor jest całkiem inny jak na treningu, że na szprycę się nie łapiecie? Czy oni są po prostu tak silni?”.
    Ale teraz Anita w mini mówi ochrypłym głosem o niczym i nudą wieje.
    Albo coś z tym zrobią albo to koniec żużla skoro nie da się złożyć 6 nocnych drużyn na świecie….
    Pozdrawiam Pana Wojtka, walić konia z syfów:)

    Lucky Bastard
    25 Jun 2020
     7:37pm

    Jak już to „FARFOCLE” ,a nie „FARFOCE”.Dżizes,qrwa znowu babol Wojtek;);)
    A o to dwie różne etymologie farfocla(A jest ich pewnie tysiace):

    1.Słowo farfocel wywodzi sie z czasów I rzeczpospolitej zwanej szlachecka, sarmaci noszący żupan borykali sie z problemem farfocla. … W slangu piłkarskim słowo 'farfocel’ oznacza liche lub niedokładnie uderzenie piłki.

    2.farfocel pochiodzi z jezyka niemieckiego od slowa Vorfotzel i oznacza zlepek wlosow na lonie kobiety, ktora nie umyla sie po stosunku

Skomentuj

10 komentarzy on Po bandzie. Zespół piłkarski buduje się od tyłu, żużlowy też. I o wpadkach słówko
    Tomgal
    25 Jun 2020
     7:02am

    Bardzo fajny felieton . Miło się go czytało no i pamiętam tą pomyłkę z ostatniego przykładu , ale było śmiechu. Pozdrawiam

    simon68
    25 Jun 2020
     10:37am

    Panie Wojtku za uszami to nie my kibice i nie sedziowie tylko tworzacy przepisy maja . Jeli w TV K.Cegielski zadaje pytanie szefowi wszystkich szefow p.Dembskiemu jak to teraz jest z tymi startami ? Po namietnych wjasnieniach Najwyszego Sedziego mina Krzyska bezcenna :}}} Moze ktos w koncu pojdzie po rozum do glowy i ustali , jesli sedzia uzna ze wszyscy zawodnicy stoja w bezruchu i pusci tasme to koniec i nie ma przerywania biegu . Ostrzezenia dla nerwowych za utrudnianie startu przed puszczeniem tasmy , a nie po . A najzabawniesze w tym przepisie jest , ze zawodnik ukaral sie sam :} Znaczy mozna sie czolgac , zrobic demolke i z 5:1 jest 3:3 wazne zeby z luku wyjsc ostatnim , a jak sie uda dogonic slabeusza to 4:2 – genialne :} Zycze wszystkiego najlepszego , jest Pan jednym z niewilu , ktorych czytam z przyjemnoscia :} Z powazaniem hejter z Lublina .

      Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
      25 Jun 2020
       4:46pm

      @simonie68 od kiedy ty jesteś hejterem? Ja, to wiesz, mam przeszłość a może i przyszłość trolla, gdyż zamierzam jednak powrócić do tego procederu (oczywiście nie tutaj na po-bandzie) i biję się z myślami … zobaczymy.

    Raf
    25 Jun 2020
     2:36pm

    Panie Wojtku Pan zawsze uratuje portal od tych wszystkich domorosłych hejterow.
    Jak zwykle artykuł merytoryczny na luzie i z didaskaliami.
    Szacuneczek

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    25 Jun 2020
     4:39pm

    No panie Wojtku, właśnie czegoś takiego od pana oczekiwałem od dłuższego czasu. Może te zawirowania z rozpoczęciem sezonu wpływały niezbyt dobrze?
    Dziś jednak to Felieton na najwyższym poziomie, przez duże „F” pana Koerbera jakiego lubię.
    5/5 to nie dam, żeby pana nie wbić w dumę ㋡ ale 4,5/5 to tak, tyle że nie mam takiej połówkowej gwiazdki – ★★★★☆

    Pablo Sarachman
    25 Jun 2020
     5:45pm

    Super felieton.
    Niestety żużel imploduje. Chcą z niego zrobić F1 ale to całkiem inna specyfika i się nie uda. To sport niszowy dla pasjonatów. Ale to nic złego. Tęsknię za żużlem z lat 80 i 90tych. Za hałasem, kurzem, hot-dogami i wodą w woreczku. Człowiek siedział w 10 rzędzie na drugim łuku i wychodził szary od żużla. Nic nie było słychać, tor przyczepny po kolana i ogień….. Stachura, Franczyszyn, Jankowski, Juszczak, Adrian, Andersen, Crump, Petranow, Pawliczek, młody Protasiewicz i Golloby:) Nie było tematu że ktoś napluł pod koło. Lokalni matadorzy, derby Rzeszów- Tarnów, Gorzów-Zielonka, ludzie wiszący na drzewach. 15 tysięcy widzów….
    Teraz gwiazdory twardego, Instagram, bidony i zgrywanie się do kamery. Niech sobie ktoś teraz wyobrazi tekst Walaska o Nickim: „Kawał szmaty”:) Oburzenie, Pan Leszek i redaktorzy z C+, którzy w wywiadach pytają o nic. Ja bym zapytał np. „Artiom, co tam masz w tej ramie że tak jezdzi? Opłaca się kontrolować ten silnik? Bo sprzęgło działa jakoś tak, że startujesz na płasko?” , albo ” Piotrek, czy ten tor jest całkiem inny jak na treningu, że na szprycę się nie łapiecie? Czy oni są po prostu tak silni?”.
    Ale teraz Anita w mini mówi ochrypłym głosem o niczym i nudą wieje.
    Albo coś z tym zrobią albo to koniec żużla skoro nie da się złożyć 6 nocnych drużyn na świecie….
    Pozdrawiam Pana Wojtka, walić konia z syfów:)

    Lucky Bastard
    25 Jun 2020
     7:37pm

    Jak już to „FARFOCLE” ,a nie „FARFOCE”.Dżizes,qrwa znowu babol Wojtek;);)
    A o to dwie różne etymologie farfocla(A jest ich pewnie tysiace):

    1.Słowo farfocel wywodzi sie z czasów I rzeczpospolitej zwanej szlachecka, sarmaci noszący żupan borykali sie z problemem farfocla. … W slangu piłkarskim słowo 'farfocel’ oznacza liche lub niedokładnie uderzenie piłki.

    2.farfocel pochiodzi z jezyka niemieckiego od slowa Vorfotzel i oznacza zlepek wlosow na lonie kobiety, ktora nie umyla sie po stosunku

Skomentuj