BK 1996. W bydgoskim finale wygrał Damian Baliński (w środku) po dodatkowym biegu z miejscowym Marcinem Ryczkiem (z lewej). Z prawej Mariusz Węgrzyk. FOT. JAROSŁAW PABIJAN
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Pat i Mat, bohaterowie czeskiej dobranocki „Sąsiedzi”, podobno dlatego wymyślali sobie wyszukane sposoby na wykonanie prostych czynności, bo nie pili. Tymczasem dobry fachowiec podobno musi (się napić), bo inaczej nie ruszy. Jak to się ma do szlifierzy diamentów? Ano różnie. Zważywszy na osiągnięcia medalistów Brązowego Kasku na przestrzeni lat, można przypuszczać, że pozwalali oni dopieszczać swój talent tak fachowcom, co się zowie, jak i potomkom Pata i Mata.

Historia zawodów sięga 1976 roku. Wtedy to pierwszy raz rozegrano turniej dla młodzieży, do 19. roku życia. W kolejnych dwóch sezonach podniesiono limit do 21 lat, ale w roku 1979 powrócono do pierwotnej granicy wieku. Rywalizacja miała być szansą pokazania się światu najmłodszym, bowiem w większości edycji odbywały się najpierw dwa półfinały przed ostateczną rozgrywką. Zaś w latach 1985-1991 – z przerwą na sezon 1990, kiedy drugi finał planowany w Krośnie storpedował deszcz – najlepszego w tej kategorii wyłaniały dwa turnieje dla szesnastki najlepszych.

W historii zawodów absolutnym dominatorem jest Rafał Okoniewski. Zważywszy na niewysoki górny limit wieku uczestników, w zasadzie nie ma możliwości liczniejszych niż trzy triumfy. I takiej sztuki „Okoń” dokonał, a że niczego nie otrzymał w prezencie, najlepiej świadczą nazwiska pokonanych przez leszczynianina z urodzenia, a pilanina w tamtym czasie. Cegielski, Jędrzejak, Węgrzyk, Hampel, Szombierski, Słaboń, czy Chrzanowski to zawodnicy, którzy w seniorskim ściganiu także potrafili sporo osiągnąć. Z Okoniewskim wiąże się też jeszcze jedna ciekawostka, tyle, że nie z Rafałem, a jego ojcem Mariuszem.

W 1977 roku senior rodu startował w toruńskim półfinale BK, kiedy dopuszczono do rywalizacji zawodników do 21. roku życia. Mariusz Okoniewski, mimo upadku w pierwszym starcie, pewnie awansował z 10 oczkami, jednak podobnie jak Huszcza, Patynek, Jankowski i Romaniak, ostatecznie wybrał udział w finale Srebrnego Kasku, rozgrywanym w tym samym terminie. Decyzja okazała się o tyle słuszna, że w tamtej dwufinałowej edycji SK wygrał rzeczony Huszcza przed Mariuszem Okoniewskim właśnie. Czego więc w BK nie dokonał ojciec, to powetował sobie syn, zwyciężając trzykrotnie i tym samym samodzielnie okupując pierwsze miejsce w klasyfikacji indywidualnej. Czym przy okazji wysforował swój ówczesny, pilski zespół, na siódme miejsce w tabeli medalowej klubów. Ojciec pomagał i cieszył się występami potomka w pierwszych latach startów, ale, niestety, zmarł szybko – 10 lutego 2006 roku
w dniu swych 50. urodzin.

Za „Okoniem” są dwaj żużlowcy, którzy mogli dopaść Rafała, ale brakło nieco szczęścia. Patryk Dudek i Krystian Pieszczek. Pierwszy przebił dokonania ojca Sławomira, dwukrotnie trzeciego w tych rozgrywkach. „Duzers” rozpoczął od szóstego miejsca w debiutanckim finale, jednak w Gdańsku już w swoim inauguracyjnym wyścigu zanotował wykluczenie. Sezon 2009 to już srebro, po minimalnej porażce z Maciejem Janowskim na wrocławskich śmieciach tego drugiego.

Na pierwszym planie Rafał Okoniewski, trzykrotny triumfator BK. FOT. MATEUSZ DZIERWA

Od 2010 roku Dudek zwyciężał pewnie – najpierw w Lesznie, a potem w Częstochowie, by przekroczyć barierę wieku i oddać palmę pierwszeństwa Pieszczkowi. Ten walczący obecnie o powrót na dobre tory zawodnik wygrał w cuglach domowy finał 2012 (Gdańsk), pokonując chociażby Piotra Pawlickiego, Kacpra Gomólskiego czy Szymona Woźniaka. Następnie dołożył triumf na obiekcie w Łodzi, gdzie pokonał Bartosza Zmarzlika i ponownie tegoż „Pitera” Pawlickiego. Kiedy szedł po trzeci diament do kolekcji, przyszło srebro w roku 2014, gdy minimalnie uległ, różnicą zaledwie punktu, Adrianowi Cyferowi.

A propos. Piotr Pawlicki również stał trzykrotnie na podium zawodów, jednak nie przyszło mu posmakować zwycięstwa. Dwa srebra i brąz to jego dorobek w BK, lecz porażki, do tego nieznaczne, z postaciami typu Dudek, Zmarzlik, czy osobista klątwa „Pitera” – Krystian Pieszczek – ujmy nie przynoszą.

W gronie trzykrotnych medalistów są: „Okoń”, „Duzers”, „Krycha”, „Twisty” Świst, „Magic” Janowski i obecny trener kadry juniorów „Rafi” Dobrucki. Wszyscy oni z jednym choćby złotem i jedyny Pawlicki z trzema krążkami, ale bez najcenniejszego.

A po drugiej stronie szlifierni diamentów gwiazdy jednego przeboju. Zwycięzca finału 1992 na domowym obiekcie w Krośnie – Maciej Bargiel z KKŻ-u, który wyprzedził wtedy dzisiejszego menedżera leszczyńskich „Byków” – Piotra Barona i kolegę klubowego, próbowanego później choćby w mocarnej, acz pozbawionej świeżej krwi, bydgoskiej Polonii, dziś trenera, do niedawna czynnego – Irka Kwiecińskiego.

Bargiel nie istniał poza Krosnem i jako senior nie przetrwał. Typowy „local matador”, jak mawiali sprawozdawcy w DSF-ie, ale BK zgarnął. Kto jeszcze na drugim biegunie? Robert Umiński w finale 2002. Na torze w Tarnowie ograł drugiego w punktacji Kościucha, po drodze przegrywając z Hlibem i Świderskim. Zdobył 13 oczek i zapisał się na trwałe w historii. Dalej – finał 2005 w Zielonej Górze i triumf rybniczanina Pawlaszczyka, który jedyne oczko oddał Pawłowi Hlibowi, jednak ten już w inauguracyjnej serii zanotował defekt, więc zwycięstwa w pozostałych czterech gonitwach wystarczyły „jedynie” do srebra. Mało? Adam Kajoch z Leszna w finale 2007 na torze Stali Gorzów. Zdobył 14 punktów, jedyne oczko oddając Michałowi Mitko. Mitko ostatecznie zajął drugą lokatę po barażu z wcześniej wymienionym Pawlaszczykiem, obaj zapisali po 12 punktów.

Robert Umiński też miał swoje pięć minut.

Historycznym, pierwszym zwycięzcą Alfred Siekierka z Opola, przed Andrzejem Huszczą. Finał rozegrano w Łodzi, obaj rywale wygrali po cztery wyścigi, a w jednym zaliczyli dzwon. Baraż na swoją korzyść rozstrzygnął Siekierka i w ten sposób został triumfatorem. Gollob, naturalnie Tomasz, gdyż Jacek zbyt późno rozpoczynał karierę, tylko raz na pudle BK z jedynym brązem. Mogło być lepiej, ale w gnieźnieńskim finale zanotował jedno „w”, a dzień później w Ostrowie „tylko” 12 oczek nie pozwoliło wyprzedzić Jacka Rempały z Tarnowa i Janusza Ślączki z Rzeszowa. Ci dwaj zgromadzili po 26 punktów, lepszy w dodatkowym biegu Rempała, zaś dla Golloba 24 oczka i trzecia lokata.

Wreszcie 2017 rok i reaktywacja toru w Świętochłowicach. Niezbyt udana. Po trzech seriach deszcz storpedował turniej, wobec czego przyznano trzy pierwsze miejsca: Kubera, Smektała i… Wiktor Lis – cała trójka z Leszna. W klasyfikacji klubowej liderem takoż Leszno, choć trudno udowadniać, że tylko dzięki trzem tytułom w jednym finale. Łącznie Byki mają osiem glorii i o trzy wyprzedzają Gorzów oraz Rybnik. Na 12. pozycji wspólnie Lublin i Opole z trzema krążkami, a na 17. Śląsk Świętochłowice ze srebrem Krzysztofa Basa w sezonie 1983. Bez złota choćby Gniezno, Rzeszów, czy Ostrów – to jednak nie musi świadczyć o marnym szkoleniu, lecz o marnych finansach, bo wychowankowie w obcych barwach plasowali się na pudle.

To co z tymi Patem i Matem? Trzeźwi fachowcy?

PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI