Niezłomny Todd Wiltshire – człowiek, który pokonywał ból i rywali (cz. I)

Todd Wiltshire może czuć niesamowitą dumę myśląc o przebiegu swojej kariery żużlowej. Fot. Jarosław Pabijan.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Znamy historię wielu zawodników, których przyszłość jawiła się jako długofalowe pasma sukcesów. Często jedna chwila powodowała zakończenie pięknie zapowiadającej się kariery. Konieczna okazywała się żmudna rehabilitacja i powrót do normalnego życia, w którym przygoda z żużlem pozostawała jedynie pięknym wspomnieniem minionych dni. Droga Todda Wiltshire’a pokaże, że wszystko jest możliwe, jeśli tylko tego bardzo pragniemy.

Todd rozpoczął przygodę z żużlem w końcówce 1986 roku. Pierwszy sukces indywidualny nadszedł już w 1987 roku, gdy Australijczyk zwyciężył w mistrzostwach stanu ACT (Australian Capital Territory – Canberra). Wyczyn ten powtórzył rok później. Wygrana w tych zawodach zwróciła uwagę włodarzy Wimbledon Dons, którzy postawili na bohatera naszego artykułu w latach 1988-1989. Należy nadmienić, że zespół Wimbledonu występował na drugim poziomie rozgrywkowym w Wielkiej Brytanii. Wiltshire pomógł drużynie w zajęciu drugiego miejsca w lidze w sezonie 1989 oraz indywidualnie wywalczył pierwsze miejsce w indywidualnych mistrzostwach Szkocji (zawody miały charakter otwarty). Pamiętajmy, że występy na Wyspach Brytyjskich na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych oznaczały dotarcie do żużlowej ziemi obiecanej i możliwość startów w jednej z najlepszych lig na świecie. Oprócz sukcesów na Wyspach Brytyjskich, Todd kontynuował dobre występy w rodzinnej Australii: wywalczył czwarte miejsce w młodzieżowych indywidualnych mistrzostwach Australii w roku 1989.

Todd Wiltshire w rywalizacji z Kelvinem Tatumem.

Sezon 1990 okazał się przełomowy dla Todda Wiltshire’a. Mistrzostwo stanu Nowej Południowej Walii na początku roku było jedynie preludium do kolejnych sukcesów. Zawodnik trafił do zespołu z najwyższej klasy rozgrywkowej w Wielkiej Brytanii – Reading Racers, którego jeźdźcem pozostanie do momentu zakończenia swojej pierwszej przygody z żużlem. W barwach tej drużyny zdobył drużynowe mistrzostwo Wielkiej Brytanii i zwyciężył w Knock – Out Cup w sezonie 1990. W drużynie występował wspólnie z Perem Jonssonem, który podobnie do Australijczyka w roku 1990 osiągnie swój największy życiowy sukces obok mistrzostwa świata do lat 21. z sezonu 1985.

Sezon 1990 związany był również z największym sukcesem indywidualnym w całej karierze zawodnika urodzonego w Sydney. Z powodu kłopotów osobistych Todd nie mógł wystąpić w finale australijskim w Brisbane. Uzyskał on jednak prawo startu w finale Wspólnoty Narodów na stadionie Belle Vue w Manchesterze, gdzie zajął 6 miejsce (10 pkt. w 5 startach), które dało przepustkę do finału Zamorskiego rozgrywanego w Coventry. Wiltshire zajął w nim drugie miejsce (13 pkt. w 5 startach) ulegając jedynie Jeremy’emu Doncasterowi. Dobra postawa pozwoliła na uzyskanie prawa startu w finale Interkontynentalnym w Danii. W decydującej rozgrywce „kangur” spisał się bardzo przeciętnie zajmując ostatecznie 11 miejsce (6 punktów w 5 startach), które dało przepustkę do finału IMŚ w Bradford na stadionie Odsal (awans do finału światowego uzyskiwało aż 11 zawodników). W Danii odpadł z dalszej rywalizacji zwycięzca z finału Zamorskiego – Jeremy Doncaster. Na marginesie należy wskazać, że pomimo faktu, że finał odbywał się jednego dnia, zawodnicy byli zmuszeni do przebijania się do niego przez aż 4 rundy eliminacyjne.

Młody Australijczyk okazał się prawdziwą rewelacją turnieju finałowego. W Bradford wywalczył 12 punktów, wygrywając trzy wyścigi. Zgromadzone punkty pozwoliły na zajęcie trzeciego miejsca za klubowym kolegą Perem Jonssonem, który pokonał w wyścigu dodatkowym Shawna Morana. Jak okazało się później, Amerykanin został zdyskwalifikowany po odnalezieniu w jego organizmie śladów substancji niedozwolonych, które wykryto trzy miesiące wcześniej przed zawodami w ramach finału Zamorskiego w Coventry. FIM nie zmienił wyników, a drugiego miejsca nie przyznano. Ledwie 22 – letni zawodnik z odległej Australii osiągnął największy sukces w swoim życiu – został trzecim jeźdźcem globu. W pokonanym polu pozostały sławy światowego żużla: Hans Nielsen, Jimmy Nilsen, Henrik Gustafsson, Kelvin Tatum (to ten sam Pan, którego młodsi kibice kojarzą głownie, jako eksperta z telewizji Sky Sports) czy Armando Castagna.

Relacja z finału IMŚ z Bradford z roku 1990.

Do doskonałej postawy indywidualnej młody Australijczyk dołożył medal w mistrzostwach świata par rozegranych w tym samym sezonie. Wspólnie z Leigh Adamsem wywalczyli awans w półfinale rozegranym w austriackim Wiener – Neustadt z trzeciego miejsca. W wielkim finale rozegranym w niemieckim Landshut zajęli drugie miejsce, ustępując jedynie parze z Danii. Do końcowego sukcesu zabrakło lepszej postawy Adamsa, który wywalczył jedynie 14 punktów. Bohater naszego artykułu zdobył 25 oczek. Jako ciekawostkę należy wskazać, że w tym turnieju nie było w składzie drużyn rezerwowego, a w każdym z wyścigów startowało aż 6 zawodników. Wiltshire z Adamsem pozostawili w pokonanym polu między innymi parę szwedzką (Per Jonsson i Jimmy Nilsen), angielską (Tatum i Cross, który musiał wycofać się z zawodów, dlatego Kelvin Tatum niemalże w pojedynkę rywalizował, jako para z Anglii), amerykańską (Correy i Moran). W kolejnym sezonie formuła mistrzostw świata par zostanie diametralnie zmieniona, a kolejny finał zostanie rozegrany w Poznaniu.

Sezon 1991 nie był takim pasmem sukcesów jak poprzedni. Brązowy medalista IMŚ 1990 nie przebił się do finału światowego. O ile w finale Wspólnoty Narodów w King’s Lynn udało się zająć 9 miejsce (7 punktów w 5 startach) dające awans, to pechowe 10 miejsce w finale Zamorskim (6 pkt w 5 startach i zwycięstwo w biegu dodatkowym o 10 miejsce z Glenn’em Doylem) nie pozwoliło na awans do finału Interkontynentalnego, gdyż awans uzyskiwało jedynie 9 najlepszych zawodników z finału Zamorskiego. W mistrzostwach świata par również nie udało się obronić wicemistrzostwa świata. Australijczycy nie zakwalifikowali się do finału w Poznaniu. W Wielkiej Brytanii nie udało się obronić drużynowego mistrzostwa kraju w barwach Reading Racers. Todd uczestniczył również w kilku nieprzyjemnych kolizjach, które były jedynie zapowiedzią wydarzeń ze stycznia 1992 roku.

Groźne upadki były nieodłącznym towarzyszem Todda Wiltshire’a w czasie jego kariery. Czy gdyby nie były tak częste, to miałby szansę na tytuł IMŚ? Fot. Jarosław Pabijan.

Na początku 1992 roku doszło do wypadku na North Arm Speedway w Adelaidzie, który przerwał świetnie zapowiadającą się karierę młodego Australijczyka. W trzecim wyścigu zawodów o indywidualne mistrzostwo Australii Wiltshire upadł po rywalizacji z Jasonem Lyonsem. W wyniku upadku Australijczyk doznał koszmarnej kontuzji kręgosłupa i miednicy. Prawdziwym szczęściem w całym nieszczęściu był brak uszkodzenia rdzenia kręgowego, co pozostawiło szansę na powrót na tor w dalekiej przyszłości. 23-latek spędził wiele dni dochodząc do siebie w szpitalu w Adelaidzie. Świetnie zapowiadająca się kariera została brutalnie przerwana. Todd Wiltshire skupił się na rehabilitacji, ale z pewnością nie obraził się na speedway. W czasie swojego rozbratu z żużlem pełnił rolę komentatora oraz zajmował się pisaniem artykułów o swojej ukochanej dyscyplinie sportu. Pracował również jako mechanik Brytyjczyka Marvyna Coxa, którego kontakty z pewnością pomogą w późniejszym uzyskaniu pierwszego kontraktu w rosnącej w siłę lidze polskiej.

O bohaterze naszego artykułu ponownie usłyszymy dopiero w 1997 roku, ale będzie to bardzo spektakularny powrót do ścigania. O dalszych losach Australijczyka przeczytacie w drugiej części artykułu, którą opublikujemy wkrótce. Dowiecie się z niej, że Jason Lyons może kojarzyć się naszemu bohaterowi również ze wspólnych sukcesów.

PAWEŁ ZAŁUCKI

One Thought on Niezłomny Todd Wiltshire – człowiek, który pokonywał ból i rywali (cz. I)
    sajok
    27 Nov 2019
     11:53am

    I takie ciekawe artykuły wraz z wywiadami tworzą jakość Waszego portalu w przeciwieństwie do SyFów. Niestety, jakość nie powoduje większej ilości komentarzy. Dzięki temu jednak coraz częściej jednak czytam „Po bandzie” bo trzymacie fajny poziom bez hejtu i podkręcania na siebie kibiców. Brawo.

Skomentuj

One Thought on Niezłomny Todd Wiltshire – człowiek, który pokonywał ból i rywali (cz. I)
    sajok
    27 Nov 2019
     11:53am

    I takie ciekawe artykuły wraz z wywiadami tworzą jakość Waszego portalu w przeciwieństwie do SyFów. Niestety, jakość nie powoduje większej ilości komentarzy. Dzięki temu jednak coraz częściej jednak czytam „Po bandzie” bo trzymacie fajny poziom bez hejtu i podkręcania na siebie kibiców. Brawo.

Skomentuj