Jerzy Kanclerz fot. Jakub Soboczyński
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W dalszym ciągu nie wiadomo, co będzie z tegorocznym cyklem Grand Prix. Czy możliwa jest sytuacja, w której rok 2020 będzie rokiem bez mistrza świata na żużlu? A może warto rozegrać turniej jednodniowy? O opinię na ten temat poprosiliśmy bywalca wszystkich rund najbardziej prestiżowych zawodów żużlowych na świecie – Jerzego Kanclerza, prezesa bydgoskiej Abramczyk Polonii.

– Ja uważam, że mistrz powinien zostać wyłoniony za wszelką cenę. Absolutnie nie jestem zwolennikiem tego, o czym niektórzy piszą, czyli finału jednodniowego – mówi nam sternik bydgoskiego klubu.

Kanclerz twierdzi też, że dobrym pomysłem jest uszczuplenie cyklu i odjechanie go w trzech polskich miastach.

– Myślę, że w świetle obecnej sytuacji, BSI powinna poważnie rozważyć rozegranie trzech rund w Polsce. Choćby tydzień po tygodniu. Najpierw Wrocław, potem Warszawa oraz, zgodnie z kalendarzem, Toruń na końcu. Przynajmniej te trzy turnieje powinniśmy odjechać. Cardiff raczej się nie odbędzie, to samo tyczy się Togliatti. Podobnie sytuacja wygląda w Teterow czy w Pradze – kontynuuje szef klubu z zaplecza PGE Ekstraligi.

– Moim zdaniem powinniśmy poczekać jeszcze z decyzjami, ale trzy rundy w Polsce to chyba optymalne wyjście. Nikomu turnieju nie chcę zabierać, ale jeśli nie będzie innej możliwości, pojedźmy te turnieje w Polsce. Nie chciałbym, aby to był rok bez indywidualnego mistrza świata na żużlu. Mistrz Anno Domini 2020 powinien zostać wyłoniony – podsumowuje Jerzy Kanclerz.