Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

– Od początku chciałem zostać w Częstochowie. Były propozycje z innych klubów, ale tutaj czuję się bardzo dobrze, tak jak w rodzinie. Nie chciałem niczego zmieniać, bo świetnie czuję się w tym klubie – zdradził nam przyczyny przedłużenia kontraktu z Eltrox Włókniarzem Jakub Miśkowiak. 19-latek również podsumował z nami sezon w swoim wykonaniu i opowiedział o planach na kolejną kampanię.

Rozmowę chciałbym rozpocząć od najważniejszej wiadomości ostatnich dni. Przed kilkoma dniami wraz z Eltrox Włókniarzem oficjalnie ogłosiliście, że w 2021 roku wciąż będziesz startował w barwach częstochowskiego klubu. Ile czasu zajęło Ci podjęcie tej decyzji? Czy miałeś jakiekolwiek wątpliwości?  

Od początku chciałem zostać w Częstochowie. Były propozycje z innych klubów, ale tutaj czuję się bardzo dobrze, tak jak w rodzinie. Nie chciałem niczego zmieniać, bo świetnie czuję się w tym klubie. 

Przed zakończonym niedawno sezonem Eltrox Włókniarz uchodził za głównego kandydata do zdetronizowania Fogo Unii Leszno, a ostatecznie nie weszliście nawet do play-offów. Nie wchodząc po raz setny w analizę przyczyn tych niepowodzeń, chciałbym Cię zapytać, czy dzielenie szatni z trzema wielkimi gwiazdami światowego żużla – Jasonem Doyle’em, Leonem Madsenem i Fredrikiem Lindgrenem – przełożyło się na nauczenie się od nich czegoś? 

Czy to podczas zawodów, czy nawet treningów koncentruję się głównie na sobie, jednak możliwość jeżdżenia z takim zawodnikiem jak Jason Doyle jest czymś bardzo fajnym. To były mistrz świata i mogłem się od niego sporo nauczyć. Z bliska widziałem jego zachowania w parkingu, podglądałem, czy ma jakieś nowinki sprzętowe, a także sam sposób jazdy, więc korzyści z jeżdżenia z kimś takim jest wiele. Można było z tego wiele wyciągnąć. 

Czy to właśnie Doyle był Twoim idolem w dzieciństwie? 

Najbardziej podoba mi się jazda Taia Woffindena i to właśnie na niego najczęściej spoglądam, ale nie tylko. Poza wspomnianym Jasonem Doyle’em, lubię też podpatrywać Bartosza Zmarzlika. Chciałbym kiedyś osiągnąć poziom, na jakim on znajduje się teraz.

Czy fakt, że Twoja średnia wyjazdowa była o przeszło pół punktu lepsza od tej domowej (1,781 do 1,214 pkt/bieg) uzasadnia tezę, iż tor w Częstochowie nie należy do Twoich ulubionych? Czy przyczyn tej zaskakującej dysproporcji upatrujesz w tym, że wystartowałeś na nim tylko z czterech meczach? (Jakub opuścił domowy mecz z Motorem przez kontuzję, mecz z Moje Bermudy Stalą się nie odbył, a z PGG ROW-em został przeniesiony do Rybnika – przyp. J.W.) 

Nie. Ten tor mi naprawdę leży i lubię na nim jeździć. Trzeba być na nim bardzo szybkim i przywiązywać dużą wagę do ustawień, być ciągle z nimi na bieżąco. Na pewno nie było tak, jakbym oczekiwał, ale osiągnięty wynik można też całościowo uznać za sukces – w końcu wyniki na wyjazdach były bardzo dobre. W kontekście kolejnego sezonu należy ustabilizować poziom na wszystkich torach. 

W trakcie sezonu zmieniliście trenera. Miejsce Marka Cieślaka zajął debiutujący w tej roli Piotr Świderski. Jak oceniasz tę krótką – jak dotąd – współpracę? Czy już masz jakieś opinie co do jego sposobu przygotowania toru? 

W Ekstralidze nie odjechaliśmy żadnego meczu na naszym torze pod wodzą trenera Świderskiego, ale było kilka treningów i zawody młodzieżowe już po dosypaniu nawierzchni. Dobrze się podczas nich czułem (Jakub Miśkowiak ukończył IV Rundę DMPJ, rozegraną 15 września, z kompletem 15 punktów w 5 wyścigach – przyp. J.W.), sam tor nie sprawiał problemów, więc myślę, że wszystko układa się zgodnie z planem.   

W minionym sezonie startowałeś nie tylko w PGE Ekstralidze, ale też w szeregu imprez reprezentacyjnych i indywidualnych. Z młodzieżową kadrą wywalczyłeś w Łodzi tytuł najlepszej kadry na Starym Kontynencie, a tygodzień później klasę potwierdziliście w światowym czempionacie w Outrupie. Zwłaszcza zawody w Danii odbiły się dużym echem ze względu na ekstremalnie trudne warunki, w jakich przyszło Wam jechać. Jak wspominasz imprezę w Danii? 

To były zawody, które na pewno na długo zostaną w mojej pamięci, głównie ze względu na niełatwe warunki na torze, przez które trzeba było mieć dobrze spasowany motocykl do tej nawierzchni. Tego zabrakło mi i naszej drużynie w początkowej fazie zawodów. Z biegu na bieg było już lepiej i odrobiliśmy sporą stratę punktową do Duńczyków. Udało nam się wywalczyć złoty medal, z czego jestem naprawdę zadowolony, bo z pewnością nie było o to łatwo. 

Jakub Miśkowiak podczas Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów w Outrupie.

A czy trener Dobrucki, który za rok będzie prowadził seniorską reprezentację Polski, rozmawiał już z Tobą o swojej wizji składu na kolejny sezon? W końcu w tym roku byłeś zdecydowanie najlepszym juniorem PGE Ekstraligi spośród tych, którzy nie przeszli do grona seniorów… 

Nie. Jak dotąd trener Dobrucki nie prowadził ze mną rozmów na temat startów w reprezentacji seniorów. 

Po startach z Orłem na piersi zaczęła się kilkutygodniowa seria finałów zawodów indywidualnych. Pod koniec września miałeś okazję do obrony tytułu młodzieżowego mistrza Polski, ostatecznie zajmując w Zielonej Górze drugie miejsce. Jak oceniłbyś tamte niecodzienne, bardzo długie zawody? 

Tamte zawody faktycznie były nietypowe, bo odjechaliśmy aż dwadzieścia cztery wyścigi ze względu na równą liczbę punktów u aż pięciu zawodników. Złota obronić się nie udało, ale medal to jest medal i każdy należy uznawać za sukces. 

W pamięci wielu kibiców utkwiła jedna scena z tych zawodów. Po dwudziestym wyścigu bardzo długo rozmawiałeś z Dominikiem Kuberą, który wywalczył złoto dzięki Twojemu zwycięstwu z Mateuszem Tonderem. Pamiętasz, czego dotyczył ten dialog? 

Rozmawialiśmy o torze, a dokładnie o polach startowych oraz sposobie pokonywania pierwszego łuku, gdyż miało to ogromne znaczenie w tym małym turnieju o srebrny medal. 

Czyli można powiedzieć, że Dominik odwdzięczył Ci się poradami za pomoc w wywalczeniu złota... 

Tak, coś w tym jest (śmiech).  

Niespełna dwa tygodnie później w Pardubicach odbył się finał Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Pierwotnie Polskę miał reprezentować Wiktor Lampart, którego zastąpiłeś ze względu na jego kontuzję. Jak oceniasz swój występ w Czechach? 

Był to mój pierwszy start w tych zawodach. Chciałbym, żeby było lepiej i miejsce siódme nie było dla mnie spełnieniem marzeń (1,1,2,2,3,0), ale to był dla mnie pierwszy start na tym torze. Nie należy on do najłatwiejszych – jego geometria może jest prosta, ale trzeba umieć na nim jeździć. Będę trenował, żeby w przyszłym roku było lepiej. Co do toru w Pardubicach, to następnego dnia odbyła się tam Zlata Stuha i mając doświadczenia z piątku radziłem sobie lepiej i zwyciężyłem tamte zawody.  

Tak jak wspomniałeś, tegoroczne Indywidualne Mistrzostwa Świata Juniorów były pierwszymi, w których uczestniczyłeś. W poprzednich dziesięciu sezonach IMŚJ przybierały formułę od trzech do nawet siedmiu, w 2012 roku, turniejów, a w tym roku wróciliśmy do zawodów jednodniowych. Którą formułę, gdyby zależało to od Ciebie, wolałbyś przyjąć w roku 2021? 

Obie formuły mają swoje zalety, jednak przy kilku turniejach, jeżeli jedna runda ci nie wyjdzie, masz okazję odrobić straty w kolejnej, a w przypadku zawodów jednodniowych tego marginesu bezpieczeństwa nie mamy.  

Kilka dni później zakończyłeś maraton zmagań indywidualnych, zajmując drugie miejsce w Indywidualnych Mistrzostwach Europy Juniorów. Zawody te są stosunkowo niedoceniane, wobec czego presja jest mniejsza, ale i rywale nie zawsze są z najwyższej półki. Jak podchodzisz do zdobytego w Gdańsku srebrnego medalu? 

Czuję pewien niedosyt. Marcus Birkemose był do pokonania. Zepsułem swój pierwszy wyścig, w którym właśnie rywalizowałem z nim. Startowałem na dwa razy i gdy sędzia puścił taśmę, musiałem nadrabiać dużą stratę. Ostatecznie nie udało się i finalnie wyprzedził mnie o jeden punkt. To był kluczowy moment, który zaważył na utracie złotego medalu, ale cieszę się z tego, co jest. 

Sezon 2020 można uznać za przeszłość. Jak wspomnieliśmy już na wstępie, przedłużyłeś kontrakt z Eltrox Włókniarzem na kolejny rok. Czy możesz zdradzić cel, który prezes Świącik stawia przed klubem na przyszłoroczne rozgrywki? 

Na początku chcielibyśmy znaleźć się w pierwszej czwórce po rundzie zasadniczej. Czas pokaże, co będzie dalej. To jest sport i chcemy w każdych zawodach zaprezentować się z jak najlepszej strony. 

patrząc tylko i wyłącznie z Twojej perspektywy, to jakie wyniki by Cię uszczęśliwiły?  

Priorytetem jest Ekstraliga, w której chcę solidnie punktować i być mocnym punktem drużyny. Co do zawodów indywidualnych, to jest podobnie. Najważniejsze to pokazywać się z dobrej strony. 

Dziękuję za rozmowę i życzę, by te cele udało się zrealizować. 

Również dziękuję. 

Rozmawiał JAKUB WYSOCKI