Mikkel Michelsen. Foto: Jarosław Pabijan, Speedway Euro Championship
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Zawodnik Motoru Lublin, Mikkel Michelsen jeszcze parę dni temu był pierwszym rezerwowym cyklu Grand Prix. Po wycofaniu się Martina Smolińskiego Duńczyk zajął jego miejsce w cyklu i jak sam uważa tym samym „odeszło” trochę stresu związanego ze statusem bycia zawodnikiem w pogotowiu. 

– Powiem szczerze że gdzieś w tyle głowy przechodziła taka myśl, że Martin może nie zdążyć się wykurować. To bardzo przykra sprawa dla niego i niezmiernie mu współczuje. Jeśli nie czuje się w pełni sił, to jestem zadowolony z faktu, że podjął wcześniej taką decyzję i ją ogłosił, a nie próbował jechać na siłę. Dzięki temu ja wiem na czym stoję i mogę przygotowywać się szybko do rywalizacji z najlepszymi zawodnikami. Na pewno jest to łatwiejsze dla organizacji startów i logistyki aniżeli dowiadywanie się o starcie parę dni przed zawodami  – mówi Michelsen dla Speedway Star. 

Obcokrajowiec Motoru Lubin nie ukrywa że rozzłościła go decyzja BSI o nie przyznaniu mu „dzikiej karty” na sezon 2020. 

– Po tym jak zostało ogłoszone że od 2020 zwycięzca SEC ma automatycznie miejsce w Grand Prix w kolejnym sezonie i fakcie nie przyznania mi dzikiej karty, nie ukrywam, poczułem się, jakby ktoś wbił mi nóż w plecy i byłem zły. Nie będę mówił, że należała mi się bezwzględnie, ale mam wrażenie, że szczęście się do mnie teraz uśmiechnęło – kontynuuje Duńczyk. 

Mikkel Michelsen. Foto: Jarosław Pabijan, Speedway Euro Championship

Michelsen nie ma obaw przed rywalizacją z najlepszymi zawodnikami. Uważa że fakt, iż w głównej mierze zawody zostaną rozegrane w Polsce, może przemawiać na jego korzyść.

– W Polsce osiągam dobre wyniki i być może to mi pomoże. Trzeba jeździć na równym poziomie. Jakąś zaletą może być fakt że dwa razy jedziemy na tym samym torze. Jeśli będzie gorzej pierwszego dnia, drugiego być może będzie można się poprawić. Jestem przygotowany. Tak naprawdę wraz z moim teamem szykowaliśmy się na to od wielu lat i teraz to nadeszło. Nie pozostaje nam nic innego jak pracować nad tym, aby wynik był jak najlepszy – podsumowuje Michelsen.