Michał Gruchalski, zawodnik tarnowskich Jaskółek, w ciekawy sposób wypowiedział się na temat sposobu przygotowania do sezonu w wywiadzie, który znaleźć można na oficjalnej stronie internetowej Unii Tarnów. Młody zawodnik przekonał się, że motocross bywa niebezpieczny nie tylko ze względu na łatwość odniesienia kontuzji.
Jakiś czas temu Michał Gruchalski wziął udział w tak zwanym Q&A na Instagramie. Jedno z pytań od fanów dotyczyło podejścia do treningu na motocrossie. Wiadomo, że większość zawodników taką formę przygotowania uważa za obowiązkową. Michał Gruchalski zdanie na ten temat ma zgoła odmienne.
– Nie to, że nie lubię, bo motocross to fajna zajawka, ale tylko na torze, jak dla mnie. Jeździłem po lasach, ludzie wyzywali… Jeździłem po drodze, dzwonili na policję… Znamy też wiele przypadków zawodników, którzy przez motocross stracili zdrowie. Miałem również niemiłe sytuacje, kiedy jeździliśmy po lasach, były rozwieszone linki na wysokości głowy. Sprzedałem motor, choć czasami kusi, żeby znowu pojeździć – przekonuje w wywiadzie wychowanek częstochowskiego Włókniarza.
22-latek chętnie ćwiczy za to sporty walki, czym często chwali się na swoim profilu, publikując zdjęcia i filmiki z treningów MMA w Częstochowie. Każdy ma swój indywidualny cykl przygotowań i robi to w taki sposób, jaki mu odpowiada. Czy popularny Grucha rozważa wejście do oktagonu?
– Może kiedyś, na razie skupiam się na swoim sporcie, a MMA robię dla frajdy i dla fajnego treningu. Mam możliwości walczyć amatorsko, ale póki co żużel jest priorytetem. Chociaż słyszałem, że w MMA obecnie są wyższe stawki (śmiech) – podsumował Gruchalski na stronie unia.tarnow.pl.
Po sezonie 2019 Michał Gruchalski opuścił szeregi macierzystego klubu i zdecydował się zejść szczebel niżej, wybierając starty dla tarnowskiej Unii. Z pewnością stać go na to, aby być nawet jednym z liderów formacji seniorskiej. Przypomnijmy, że eWinner 1 Liga wystartuje nieco później niż PGE Ekstraliga, bo 11 lipca.
ZOBACZ TAKŻE:
Jeżdżenie po lesie na crossie jest niedozwolone. Amen.
Tak jest. Jeżdżenie pojazdami mechanicznymi po lesie jest zabronione z kilku powodów: straszenie i zabijanie (czasem) zwierzyny, niszczenie roślinności i niebezpieczeństwo dla ludzi i jest zagrożone karą grzywny a nawet do 2 lat pozbawienia wolności. To jest słuszne ponieważ tak stanowi prawo.
Jednak rozwijanie się off-road’u nie można ograniczać wszędzie. Powinny powstać miejsca dla maniaków tej formy wypoczynku tak jak to wygląda na całym świecie i powinno się tworzyć specjalne trasy a nie zrobić jednego wielkiego parku narodowego pod ochroną, bo co mi z tej przyrody jeśli nie mogę jej zobaczyć?
Jednak rozwieszanie linek w lesie jako pułapki powinno być karane jako próba zabójstwa z premedytacją a nie jako nieumyślne. Jest to celowo zaplanowana czynność by pozbawić kogoś życia i nie ma znaczenia że nie wiemy kogo chcemy zabić.
Żużel. Nietypowe historie kierownika. Gratka dla kibiców z Gniezna
Żużel. Kolejna edycja Meczu Narodów za nami
Żużel. Wybrzeże łata dziury w składzie. Klub pozyskał dwóch nowych zawodników
Żużel. Sukces Polaków w Daugavpils! Trzech Biało-Czerwonych z awansem!
Żużel. Śmierć nie odstraszyła. Tłumy w Niemczech
Żużel. Pauzował rok i wrócił w wielkim stylu. W wolnym czasie studiuje… anatomię