Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Charles Wright, mistrz Wielkiej Brytanii, wierzy, że jak najszybciej na torach żużlowych zawarczą znów motocykle. Nie ukrywa jednak, że dla środowiska żużlowego kolejne miesiące mogą być bardzo ciężkie. 

– Mamy przerwę do czerwca i to będą na pewno ciężkie miesiące dla żużla. Mam tu na myśli kluby i zawodników. Żużel to nie piłka nożna, gdzie zawodnicy dostają miesięczną pensję. My tak naprawdę, jeśli chodzi o naszą egzystencję, jesteśmy skazani na dochody z biletów, a tych teraz nie ma. Wszyscy jako zawodnicy zainwestowaliśmy bardzo wiele w sprzęt, mieliśmy zarabiać ze zdobytych punktów, a tego zarobku nie ma. Wielu z nas może mieć niedługo problemy z zapłaceniem bieżących rachunków – mówi zawodnik na łamach Speedway Star. 

Wright pomimo faktu, że sezon jeszcze się nie zaczął, już wie, że skończy go na finansowym minusie. 

– Stoimy, póki co, do 15 czerwca. Jeśli nawet wtedy pojedziemy, to mi odpada jakieś trzydzieści zaplanowanych imprez. Tych pieniędzy, które bym zarobił, nikt mi już nie odda, a one były wliczone w mój budżet. Kolejna sprawa to kwestia, ile klubów przetrwa. Kluby wynajmują stadiony, muszą płacić za wynajem czy inne rachunki z funkcjonowaniem klubu związane. Mam nadzieję, że uda się klubom przetrwać ten ciężki okres – kontynuuje mistrz Anglii. 

Wright ma jednak nadzieję, że sytuacja zacznie wracać do normy. – To, co się dzieje, dotyka nie tylko żużel, ale każdą dyscyplinę sportu. Każdy sport jest w odwrocie. Można tylko mieć nadzieję, że wszyscy ucierpimy jak najmniej, a sport po prostu przetrwa – kończy Wright.