Dominik Kossakowski przeżywał najmilsze chwilę w karierze sportowej w barwach macierzystego klubu z Gdańska. Fot. wybrzezegdansk.pl
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Dominik Kossakowski jeszcze przed uzyskaniem licencji żużlowej uchodził za ogromny talent. Całe sześć lat startów jako młodzieżowiec spędził w macierzystym Wybrzeżu Gdańsk. W ubiegłym sezonie po raz pierwszy został zmuszony do zmiany klubu i spróbowania swoich sił w odległym Krakowie. Swoimi wrażeniami z ubiegłego sezonu i planami na przyszłość podzielił się w rozmowie z naszym portalem.

Czym zajmujesz się aktualnie?

Aktualnie chodzę do normalnej pracy i trenuję w celu utrzymania formy. Robię to po prostu dla siebie, bo wiem, że nie znajdę klubu na początku rozgrywek.

Planujesz ścigać się w nadchodzącym sezonie?

Na ten moment o tym nie myślę, bo w Polsce mamy niewielką liczbę klubów i każdy z nich ma wystarczającą liczbę zawodników. Dwa kluby odpadły i sytuacja na rynku nie jest zbyt optymistyczna.

A jak wygląda Twoja aktualna sytuacja kontraktowa?

Podpisałem kontrakt warszawski z drużyną Śląska Świętochłowice, więc w każdej chwili mogę dołączyć do innego zespołu, ale jak już wspomniałem, na chwilę obecną nie ma na to szans.

Dlaczego zawarłeś umowę warszawską ze Śląskiem zamiast z macierzystym Wybrzeżem?

Będąc szczerym, to nie było takiego tematu. Pamiętaj, że każdy klub nie może podpisać określonej liczby umów, również tych warszawskich, bo to spowoduje przekroczenie limitu. Musiałem znaleźć klub, który będzie miał odpowiednią liczbę zawodników, a udało się właśnie w Śląsku.

A czy była szansa na powrót do Gdańska i rywalizację o miejsce pod numerem 8 z Robertem Chmielem czy Arsłanem Fajzulinem?

Nie było między nami rozmów na ten temat.

Dominik Kossakowski przed meczem w barwach Zdunek Wybrzeża Gdańsk. Fot. @speedwaydomin

A może kontaktowały się inne kluby z II ligi?

Również nie było kontaktu. Zespoły, również w II lidze, mają spory wybór i nie bardzo chciały inwestować w zawodnika po słabym sezonie w Krakowie. Pozostaje mi czekać na roszady, które z pewnością zaczną się po rozpoczęciu sezonu.

W naszej rozmowie nie może zabraknąć pytania o klub z Krakowa. Czy Ty otrzymałeś swoje pieniądze?

Nie, nie otrzymałem pieniędzy.

Żadnych?

Kilka razy dostałem zwrot za dojazd na spotkania ligowe do Krakowa. Dla mnie, jako mieszkańca Gdańska, dojazd na jeden mecz kosztował około 1000 złotych. Kilka razy udało się otrzymać zwrot za dojazd i to wszystko, ale dobrze wiemy, że nieopłacone zobowiązania klubu z Krakowa wobec mnie są znacznie wyższe.

Jak podchodzisz do tej sytuacji?

Będąc szczerym, to straciłem wiarę w możliwość odzyskania pieniędzy. O aktualnej sytuacji dowiaduję się jedynie z mediów społecznościowych, bo jak wszyscy dobrze wiedzą, prezes Paweł Sadzikowski wyłączył telefon i nie można się z nim skontaktować. Swoją drogą jest to niezwykle żenujące. Wystarczy wyłączyć telefon i wiele osób nie może otrzymać swoich ciężko zarobionych pieniędzy. Osoby zarządzające klubem nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za swoją działalność. Jeśli jakiś przedsiębiorca spróbowałby nie regulować swoich zaległości, to z pewnością miałoby to wiele przykrych dla niego reperkusji, a tutaj właściwie nic się nie stało. Wszyscy umywają ręce i tylko zawodnicy są w tej sytuacji stratni.

Speedway Wanda Kraków 2019. Dominik Kossakowski stoi pierwszy od prawej.

Czy wspólnie z kolegami z zespołu rozważaliście podjęcie kroków prawnych wobec podmiotu odpowiedzialnego za organizację rozgrywek, który dopuścił Wandę Kraków do startu w rozgrywkach w ramach licencji nadzorowanej?

Nie zastanawialiśmy się nad tym, ale powiem szczerze, że należy rozważyć każdą z dostępnych możliwości.

Kiedyś uchodziłeś za ogromny talent na miarę Krystiana Pieszczka. Dzisiaj Twój kolega jest nieco bardziej renomowanym jeźdźcem. Co zrobić, aby Dominik Kossakowski wrócił na właściwy poziom?

Kluczem do dobrych występów jest posiadanie odpowiedniego sprzętu. Na ten moment ciężko o dokonanie zakupów, gdyż przez cały ubiegły sezon jedynie dokładałem do interesu. Patrząc w przeszłość, to zbyt długo startowałem w Gdańsku na kontrakcie amatorskim. Klub dostarczał sprzęt, który owszem był dobry, ale jego tuning mógł być na nieco wyższym poziomie. Wspólnie z moim teamem nie mieliśmy wcześniejszych doświadczeń i wszystko poznawaliśmy na własnej skórze. Dzisiaj w wielu sytuacjach postąpiłbym inaczej.

Dziękuję za rozmowę i życzę szybkiego powrotu do ścigania.

Dzięki.