Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

– Cały czas brakowało nam jednego zawodnika. Max w Rybniku pokazał świetną dyspozycję i mam nadzieję, że ją podtrzyma, bo bez niego ciężko będzie walczyć o medale – powiedział po wtorkowym meczu z PGG ROW-em Rybnik kapitan Betard Sparty Wrocław, Maciej Janowski. Z żużlowcem z Dolnego Śląska porozmawialiśmy nie tylko o startach w PGE Ekstralidze, ale też niedawnych rundach Grand Prix w Gorzowie Wielkopolskim, najbliższych w Pradze oraz zdobyciu drugiego w karierze tytułu w Indywidualnych Mistrzostwach Polski.

Znajdujemy się na półmetku zmagań w Indywidualnych Mistrzostwach Świata. Jak oceniasz swoje wyniki w Gorzowie?
Gorzowski tor jest taki, że jeżeli nie trafisz od początku z przełożeniami, to bardzo ciężko się na nim rywalizuje. Nie jechało mi się wygodnie, ale nie stresuję się tym. Udało się chociaż dwa razy dojść do półfinału, więc jest o tyle dobrze.

Obserwując Twoją karierę można pokusić się o stwierdzenie, że nie jesteś wielkim fanem tego toru. To, że udało się utrzymać w ścisłej czołówce, chyba może być uznawane za pewien sukces.

Nie wiem, czy to twierdzenie jest zgodne z prawdą. Na pewno liczyliśmy na trochę lepszy wynik, ale mamy to, co mamy.

Losowanie przed obiema gorzowskimi rundami przyniosło ósme numery startowe, które nie należą do ulubionych wśród większości zawodników. Czy także w tym należy szukać przyczyny mniejszej liczby punktów w fazach zasadniczych, a w konsekwencji gorszych pól startowych w półfinałach?

Nie podchodziłem tak do tego. Gdybym naprawdę czuł się szybki w piątek i sobotę – a tak nie było, bo cały czas szukaliśmy czegoś lepszego – to i tak wyniki osiągnięte w Gorzowie byłyby lepsze. Raczej nie zwalałbym winy na pola.

Skoro zatem nie na starcie, to poszukajmy przyczyn na dystansie. Wiele zamieszania wywołał temat opon, na których startowałeś we Wrocławiu, a w Gorzowie już nie mogłeś. Czy możesz powiedzieć, że tak jak losowanie numerów startowych, tak i wycofanie tureckiego ogumienia nie miało decydującego znaczenia?

Oczywiście, że tak. Gorzowski tor jest ciężki i także wynik osiągnięty w lidze – mimo jazdy na oponach Anlas – był daleki od ideału (3,1,2,1*,3,2 – przyp. J.W.). W ogóle nie upatruje w tym problemu.

W kim widzisz największego rywala w walce o złoto? Fredrik Lindgren jest jedynym zawodnikiem, który wchodził za każdym razem do finałów, podczas gdy pozostali żużlowcy tej sztuki dokonywali co najwyżej dwukrotnie. Czy myślisz, że to może być jego rok?

Lindgren jest jednym z najlepszych zawodników na świecie w ostatnich sezonach, więc na pewno tak. W Grand Prix jest niezwykle równy, więc jego kandydatura jest z pewnością bardzo mocna, ale pamiętajmy, że to dopiero półmetek cyklu.

A patrząc z Twojej perspektywy, czy rywalizacja z kimś tak równym wywołuje dodatkową presję czy wręcz strach?

Nie, to nie nakłada na mnie dodatkowej presji. Nie skupiam się na Fredriku jak na największym rywalu, tylko koncentruję się na sobie. Odbiór jazdy Lindgrena byłby inny, gdyby radził sobie równie doskonale w PGE Ekstralidze i innych zawodach, a tak to należy to traktować bardziej w kategoriach dobrej postawy w czterech zawodach.

Teraz przed Wami Praga i tamtejszy Stadion Marketa. W ostatnich latach bywało różnie, ale to przecież tam po raz pierwszy stanąłeś na podium w Grand Prix, a 18 punktów to obok Hallstavik to najlepszy wynik przy starej punktacji. Jak zapatrujesz się przed tegorocznymi zmaganiami? Czy to tylko kolejny przystanek, a najważniejsze i tak będą zawody w Toruniu?

W każdych zawodach chcę jechać jak najlepiej. W Grand Prix na każdym torze może być różnie, więc nie nastawiam się na wybrane rundy, jednocześnie mniejszą wagę przykładając do innych. Co do poprzednich lat i wyników osiąganych na Markecie, to nie mają one znaczenia. Sporo osób może o tym nie wiedzieć, ale tamtejszy tor został mocno przebudowany. Pościnano i wejścia, i wyjścia z łuków, zmieniona została nawierzchnia, więc w tym roku każdy będzie musiał tam szukać na nowo rozwiązań.

W poprzednim tygodniu w Lesznie odbyły się Indywidualne Mistrzostwa Polski. Po raz drugi w karierze zwyciężyłeś w tych prestiżowych zawodach, wyczyn ten okraszając kompletem punktów, co w ostatnim dziesięcioleciu było rzadkością – jedynie Jarosław Hampel w 2011 roku i Patryk Dudek w 2016 roku dokonywali tej sztuki. Czy możesz powiedzieć, że były to najlepsze zawody w Twojej karierze?

Nie klasyfikuję zawodów w ten sposób. Patrzę na to w ten sposób, że po prostu widzę, jak dobrze nam poszło w Lesznie, a czy były one najlepsze w mojej karierze? Nie wiem. Myślę, że można znaleźć także inne udane starty.

Maciej Janowski po triumfie w IMP. Foto: Jarosław Pabijan

Twój pierwszy tytuł, sprzed pięciu lat, będzie wspominany pewnie przez kolejne dekady. W końcu przywdziałeś czapkę Kadyrowa, po drodze wygrywając jeden wyścig. Już wtedy podniosły się głosy, że co to za mistrz, co wygrywa jeden bieg… Czy to zwycięstwo cieszy Cię także pod tym względem, że zamykasz usta krytykom?

Jestem przyzwyczajony do tego, że ludzie mówią o mnie różne rzeczy. Jeżeli sam jestem usatysfakcjonowany z osiągniętego wyniku, to wiem, że poszło dobrze, i tylko to się dla mnie liczy. Taka krytyka nie ma znaczenia.

Dzień przed finałem IMP-u Betard Sparta podejmowała Moje Bermudy Stal, w wyniku czego na przestrzeni dwóch dni czterokrotnie rywalizowałeś z Bartoszem Zmarzlikiem. Po niedzielnym meczu, kiedy przegrałeś z nim w wyścigu piętnastym, pojawiły się głosy, że jak przyszło co do czego, to w kluczowym starcie lepszy był Zmarzlik. Czy wygranie z nim w Lesznie – zwłaszcza w finale – ma dla Ciebie taką dodatkową wartość, że udało się odbić piłeczkę i pokonać – bądź co bądź – największego krajowego rywala?

Żużel jest takim sportem, że bardzo często mierzymy się z tymi samymi rywalami na różnych torach i w różnych warunkach. Ludzie zapamiętują wyniki poszczególnych wyścigów, zapominając, że wpływ na nie ma bardzo wiele różnych czynników – pole startowe, warunki atmosferyczne i wiele innych. Co do tego, że przegrałem w piętnastym wyścigu przeciwko Stali, to nie wyciągałbym daleko idących wniosków. Raczej nie uważam, żebym nie dawał sobie rady w trudnych momentach.

Poza sukcesami w Grand Prix i Indywidualnych Mistrzostwach Polski, także w PGE Ekstralidze wiedzie Ci się więcej niż dobrze. Możesz się pochwalić 4. średnią punktową, a Betard Sparta awansowała do fazy play-off. Czy w trakcie wtorkowego meczu z PGG ROW-em Rybnik pojawił się strach, że możecie stracić ten awans na ostatniej prostej?

To był bardzo emocjonujący mecz. Rzadko zdarza się jeździć na tak twardych torach jak ten w Rybniku, a to dało gospodarzom ogromny handicap. Zadania nie ułatwiała nam też stawka tego spotkania, bo mieliśmy świadomość, że w razie braku zwycięstwa sezon się dla nas skończy. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, dlatego sukces smakuje podwójnie.

Z dobrej strony pokazał się Max Fricke (2,1*,3,3,3), który po perturbacjach w czerwcu i w lipcu – zwłaszcza na wyjazdach – zaczął spisywać się dobrej strony. Czy jego postawa może mieć kluczowe znaczenie dla wyników Betard Sparty w ostatnich meczach sezonu?

Cały czas brakowało nam jednego zawodnika. W wielu spotkaniach lepszy wynik osiągnięty przez któregoś żużlowca dawałby nam zwycięstwa. Max w Rybniku pokazał świetną dyspozycję i mam nadzieję, że ją podtrzyma, bo bez niego ciężko będzie walczyć o medale.

W półfinale los przydzielił Wam Moje Bermudy Stal Gorzów Wielkopolski. Czy to dobry rywal dla Sparty? Mowa w końcu o drużynie, która jako jedyna wygrała z Wami oba mecze w rundzie zasadniczej.

Te porażki nas nie dekoncentrują. Wręcz przeciwnie –  czujemy motywację, by się odegrać i pokazać, że nie jesteśmy słabsi od gorzowian.

A czy to, że pierwszy mecz będziecie jechali we Wrocławiu, uważasz za korzystne z Waszej perspektywy? Lepiej na własnym torze budować zaliczkę, czy też może jednak odrabiać starty?

Najlepiej w ogóle nie musieć odrabiać strat (śmiech). Co do tego, gdzie lepiej jechać w rewanżu, to ciężko powiedzieć. Należy patrzyć na każdy taki przypadek oddzielnie, czasami lepiej zaczynać u siebie, a czasami lepiej kończyć na swoim torze. Na pewno ten półfinał będzie bardzo ciężki i nie będzie miejsca na chwilę słabości. Musimy być skoncentrowani na piętnastu biegach u siebie i piętnastu w Gorzowie.

Kończąc, chciałbym Cie zapytać o Twoje zdanie na temat najnowszych zmian regulaminowych. Już potwierdzono, że w Winner 1. Lidze oraz w 2. Lidze na pozycjach 1-5 oraz 9-13 będzie musiał pojawić się jeden zawodnik do 24. roku życia. Czy uważasz, że taka forma pomocy najmłodszym seniorom to dobra droga dla żużla, czy też może idziemy zbyt daleko z tym protekcjonalizmem?

Prawdę powiedziawszy, to nie mój problem. Takimi rzeczami zajmują się działacze i to oni muszą się z tym uporać. Jeśli pojawi się taki pomysł także w stosunku do Ekstraligi, to okej. Nie jestem ani tego przeciwnikiem, ani zwolennikiem.

Zatem nie pozostaje nic innego jak wiara w to, że Andrzej Rusko z Krystyną Kloc odnajdą się na rynku transferowym w nowych realiach, a Ty po prostu dalej będziesz wysoko punktował.

Taka moja praca (śmiech).

Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w najbliższych tygodniach.

Również dziękuję.

Rozmawiał JAKUB WYSOCKI

5 komentarzy on Janowski: Postawa Maksa Fricke’a może zadecydować o medalu (wywiad)
    Lubuskie Fan
    18 Sep 2020
     10:59am

    Anlasy zablokowane. Maciuś się skończył.
    Dziwnie wygląda w tych okolicznościach ten tytuł IMP 2020….
    Moralnym mistrzem jest Bartosz.

      sajok
      18 Sep 2020
       12:47pm

      W takim razie Bartek jest już drugi rok z rzędu moralnym zwycięzcom. Lepiej być raz faktycznym niż dwa moralnym. Oczywiście życzę naszemu mistrzowi, żeby zdobył w końcu to złoto, bo zasługuje na nie.

      Zachodniopomorskie Fan
      18 Sep 2020
       12:50pm

      Ten Bartosz który powinien być wykluczony za drugie ostrzeżenie?

        bezstronny
        18 Sep 2020
         4:53pm

        dokładnie, ale tego „obiektywni” fani nie widzą. Widzą za to wszystkie wady i błędy u innych

Skomentuj

5 komentarzy on Janowski: Postawa Maksa Fricke’a może zadecydować o medalu (wywiad)
    Lubuskie Fan
    18 Sep 2020
     10:59am

    Anlasy zablokowane. Maciuś się skończył.
    Dziwnie wygląda w tych okolicznościach ten tytuł IMP 2020….
    Moralnym mistrzem jest Bartosz.

      sajok
      18 Sep 2020
       12:47pm

      W takim razie Bartek jest już drugi rok z rzędu moralnym zwycięzcom. Lepiej być raz faktycznym niż dwa moralnym. Oczywiście życzę naszemu mistrzowi, żeby zdobył w końcu to złoto, bo zasługuje na nie.

      Zachodniopomorskie Fan
      18 Sep 2020
       12:50pm

      Ten Bartosz który powinien być wykluczony za drugie ostrzeżenie?

        bezstronny
        18 Sep 2020
         4:53pm

        dokładnie, ale tego „obiektywni” fani nie widzą. Widzą za to wszystkie wady i błędy u innych

Skomentuj