Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Europoseł Ryszard Czarnecki, mecenas polskiego i światowego żużla, ma już na tegorocznym liczniku tysiące kilometrów, które pokonał w pogoni za sportową pasją. Ma też swoich torowych ulubieńców, spostrzeżenia, krytyczne uwagi. No i odsłania przed nami rodzinne tradycje…

Czy europoseł Czarnecki zna słowo – urlop? Bo z tego, co obserwuję, to niekoniecznie…

Akurat poprzedni weekend rzeczywiście miałem absorbujący. W sobotę wieczorem byłem w przedmeczowym i pomeczowym studiu Polsatu w związku z meczem siatkarzy Polski i Rosji w Lidze Narodów, stamtąd, po chyba trzech godzinach snu, udałem przez Jasną Górę do Leszna na finał IMP. Z kolei z Leszna wróciłem przed godz. 3 w nocy, by wczesnym rankiem biec już na audycję radiową. 

To co z tym urlopem?

W tym roku na pewno nie będzie. Mamy, że tak powiem, dyspozycję, by odpuścić urlopy na rzecz kampanii wyborczej. Ale w zeszłym roku udało się pojechać z żoną na parę godzin.

Na parę godzin?! A to dobre, pasuje mi do takiego pracoholika, jak Pan.

Boże, co ja mówię. Na parę dni! Pardon – przejęzyczenie, podświadomość albo zmęczenie.

Szkoda, byłby to hit, choć pewnie nie recepta na udane pożycie małżeńskie. Wyskoczyć z żoną na urlop na parę godzin… Brzmi zabawnie.

Nie, nie. Pojechaliśmy do Indii. Podróż życia, ciekawy, wyjątkowy kraj.

A kiedy zamierza Pan zwolnić?

Panie redaktorze, decyzja została już podjęta. Otóż stanowczo zamierzam zwolnić po śmierci.

No ale żużel to co innego. Tu nie ma co odpuszczać. Jak wrażenia po leszczyńskim finale IMP?

Ja przede wszystkim nie ukrywam, że bardzo cenię sobie w sporcie romantyzm. Zatem gdy zawodnik wygrywa w wieku 35 lat swój pierwszy turniej Grand Prix, a później sięga po tytuł mistrza Polski, objeżdżając aktualnego wicemistrza świata i wicemistrza sprzed lat dwóch, gdy dołącza do panteonu legend, to ja się bardzo cieszę. Tym bardziej, że za faworyta turnieju uchodził Bartek Zmarzlik. W moim biurze poselskim wiszą plastrony dwóch zawodników: Kołodzieja właśnie i Jarosława Hampela. Zatem mam do Janusza sentyment. Gdy wygrywa, to bardzo mnie to raduje, zresztą nie jestem jedyny. To widać i czuć, że Kołodziej uchodzi za bardzo lubianego zawodnika. Nawet gdy odchodził z Leszna, to w taki sposób, że nie było żadnych kontrowersji. To też umiejętność w życiu.

Marek Cieślak nie zabrał jednak mistrza Polski do Togliatti, zresztą już dużo wcześniej musiał wytypować kadrę. Inna sprawa, że Kołodziej zdobywał swoje cztery tytuły w Tarnowie (dwa) i Lesznie (dwa), a więc w domu. A Togliatti domem nie jest.

Pewnie nikt nie sądzi, że Kołodziej zostanie mistrzem świata.

Muszę przerwać. Otóż liczby go bronią… Przecież, jak Pan wspomniał, Janusz wygrał praską Grand Prix, a historia pokazuje, że w ostatnich 15 latach aż dziewięciu zwycięzców z Markety sięgało później po tytuł. Zresztą mogło być ich więcej, bo przecież w 2017 roku Jasona Doyle’a złota pozbawiła tylko kontuzja.

Statystyka, statystyka, niemniej Janusz nie jest raczej typem Hancocka, który regularnie zwyciężał po czterdziestce. Ale to zawodnik, który potrafi błysnąć. Taki jego urok. To tylko dodaje dyscyplinie kolorków. 

A kogo Pan by zabrał do Togliatti?

Lubię Marka Cieślaka, mimo jego niewyparzonej gęby, więc nigdy nie będę publicznie jego wyborów kwestionował. Myślę, że są dość racjonalne.  

Ale Pana na Togliatti nie powołał…

Bo ja się szykuję do Tauron SEC 2019 na Motoarenie. Ta impreza odbędzie się pod moim patronatem, 27 lipca, ale już w poniedziałek muszę być na konferencji prasowej w Toruniu. Z kolei dzień po rundzie IME będę już we Wrocławiu na pojedynku Betard Sparty z jadącym sensacyjnie MrGarden GKM-em Grudziądz. Nota bene, mój dziadek Henryk Karol Czarnecki był za czasów II Rzeczypospolitej dyrektorem teatru w Grudziądzu. Bo u mnie w rodzinie wszyscy pierworodni otrzymywali imię Henryk. Dopiero moja mama przeforsowała Ryszarda, ale tata odbił na swoje w obronie tradycji rodzinnej na moim chrzcie, gdzie dostałem imiona Henri Richard. Tak właśnie, bo chrzczony byłem w Belgii.

Mnie z Grudziądzem kojarzy się żartobliwe przekomarzanie Piotra Barona z Artiomem Łagutą po ostatnim meczu Fogo Unii i GKM-u w Lesznie. Mianowicie Rosjanin powiedział menedżerowi tak: „Dajcie nam tych dwóch juniorów i zobaczymy wtedy, jaki będzie wynik.” Prawda, że powstałby niezły dream team w Grudziądzu?

Przy czym oddać ich nie można. Leszno wieki na takich juniorów pracowało. Trzeba docenić Jankesa i cały ich system. Bądźmy uczciwi.  

Bądźmy! Ma Pan rację. A Speedway of Nations, ten cały SoN, uważa Pan za udanego syna Międzynarodowej Federacji Motocyklowej czy może za bękarta?

Ja jestem staroświecki i uważam, że powinno być „po Bożemu”. To znaczy byłem za utrzymaniem Drużynowego Pucharu Świata i dodaniem do nich mistrzostw świata par, jak to drzewiej bywało. Byłoby to dużo bardziej rozsądne i zgodne z tradycją, którą ludzie jeszcze pamiętają. A jeśli nie pamiętają, to mogliby sobie o niej poczytać. Zresztą, rok temu we Wrocławiu kibice nie do końca ten pomysł kupili, choć Andrzej (Rusko – WoK) z Krysią (Kloc) starali się promować imprezę, słusznie zresztą, jako mistrzostwa świata par. 

A może trzeba by stworzyć duet ze Zmarzlika i Pawlickiego? Byłoby więcej walki…

Ha, pamiętam zeszłoroczny mecz Polska – Szwecja w Częstochowie, pod moim patronatem. Nie tylko wysokie zwycięstwo Polaków, ale też, że Marek Cieślak przed wrocławskim Speedway of Nations tasował wtedy parami, próbował różnych ustawień, ale na koniec uznał, że Bartek, choć świetny zawodnik, musi poczekać. 

A ja uważam, że nie trzeba się kochać poza torem, tylko muszą jechać najszybsi. Bo jeśli rzeczywiście są tacy szybcy, to sobie sami poradzą. Pedersen i Jepsen Jensen tylko na siebie warczą, ale ostatnio w Lublinie byli najlepszą falubazową parą na torze. Zdobyli 13 punktów na 15 możliwych. Zresztą Nielsen z Gundersenem też byli bardziej rywalami niż partnerami, a jednak do spółki sięgnęli po pięć tytułów MŚP z rzędu (1985-89). Poza tym plastron z narodowymi embletami, i wspólny cel, zbliżają.

Jasne. Nie może być jeden mistrzem, a drugi tylko czeladnikiem. Wtedy trudno o sukces.

Kto zgarnie trofeum?

Uważam, że mocni będą Rosjanie, obrońcy tytułu. Mają bardzo dobry duet, trochę dzięki polskiej lidze i polskim sponsorom. To takie odrodzenie żużla w Rosji, w pewnej mierze, pośrednio, dzięki Polakom i polskim ligom, bo czarny sport na Wschodzie nie ma takiego zaplecza, jak w Polsce. Zwracam jednak uwagę, że tak jak od dawna rywalizujemy z Rosją pod siatką, tak jeszcze pięć, dziesięć lat temu kraj ten miał na żużlu tylko Sajfutdinowa. Tymczasem teraz pojedynki Rosji z Polską stają się niemal równie prestiżowe i zacięte jak w przypadku wspomnianych siatkarzy. Zatem to nieprawda, że geografia żużla się zawęża. Choć na pewno nie rozszerza się tak dynamicznie, jak byśmy chcieli. 

Panie Ryszardzie, miło się wymienia uwagi, ale późno już. Nie trzymam dłużej.

Widzi Pan, jako że jestem właśnie w Kijowie, to u mnie już po północy. Zaczęliśmy rozmawiać w czwartek, a skończyliśmy w piątek.

To dobranoc!

Dobranoc, do zobaczenia.

Rozmawiał WOJCIECH KOERBER

4 komentarze on Czarnecki: Jestem staroświecki i lubię „po bożemu”
    majki
    19 Jul 2019
     8:21pm

    Panie Redaktorze – aspirujecie do miana szanowanego portalu dla poważnych czytelników dlatego gorąca prośba, aby nie zaśmiecać łamów opowiastkami tak ciężko zapracowanych / zatyranych osób.

    Łukasz UT
    20 Jul 2019
     1:13pm

    Zatyrany człowiek biedni politycy jacy oni sa dobrzy dla nas obywateli za raz pęknę ze śmiechu po upadku niby komuny wszyscy co mieli wtyki się poustawiali i żyja jak poczaki w maśle reszta zwykłych kowalskich tyra albo wyjechała za granicę mu móc po prostu żyć,to portal sportowy ale śmieszy mnie to jak ci politycy sa zmęczeni popracował by na budowie to by zobaczył co to zmęczenie.

    obserwator
    20 Jul 2019
     11:26pm

    Pan Czarnecki nawet nie jest Polakiem bo urodził się w Londynie.Koleś był we wszystkich możliwych
    partiach.Jedzie na nieróbstwie całe życie,wielki miłośnik żużla zaraz pęknę ze śmiechu.Zaczynał ZChN tak samo jak jurny Stefan ciekawe czy to koledzy Hahaha politycy jak najdalej od żużla.Zapracowny biedak jest a co wstaje o 4 rano do pracy i pracuje przez 8 godzin czy 12 na zakładzie fizycznie za 2 tyś złotych miesięcznie.Poważny portal a wrzuca wywiad z kimś takim jak Czarnecki.Świnia kiedy zje do syta odchodzi od koryta.Polityk nigdy sam nie odejdzie od koryta.

    obserwator
    20 Jul 2019
     11:44pm

    Pan Czarnecki nawet nie jest Polakiem bo urodził się w Londynie.Politycy jak najdalej od sportu.
    Zatyrany bidulek musi wstawać o 4 rano do pracy jechać autobusem na 6 rano i wyrabiać normę
    na zakładzie za marne 2 tyś złotych.A tak poważnie przerobił się Pan Czarnecki z jednego boku na drugi Hahaha poważny portal tak przynajmniej myślalem a wrzuca wywiady z kimś takim leże i kwiczę.
    Nie usuwajcie znowu mojego komentarza bo to tylko świadczy o was.Ja wiem że mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem.

Skomentuj

4 komentarze on Czarnecki: Jestem staroświecki i lubię „po bożemu”
    majki
    19 Jul 2019
     8:21pm

    Panie Redaktorze – aspirujecie do miana szanowanego portalu dla poważnych czytelników dlatego gorąca prośba, aby nie zaśmiecać łamów opowiastkami tak ciężko zapracowanych / zatyranych osób.

    Łukasz UT
    20 Jul 2019
     1:13pm

    Zatyrany człowiek biedni politycy jacy oni sa dobrzy dla nas obywateli za raz pęknę ze śmiechu po upadku niby komuny wszyscy co mieli wtyki się poustawiali i żyja jak poczaki w maśle reszta zwykłych kowalskich tyra albo wyjechała za granicę mu móc po prostu żyć,to portal sportowy ale śmieszy mnie to jak ci politycy sa zmęczeni popracował by na budowie to by zobaczył co to zmęczenie.

    obserwator
    20 Jul 2019
     11:26pm

    Pan Czarnecki nawet nie jest Polakiem bo urodził się w Londynie.Koleś był we wszystkich możliwych
    partiach.Jedzie na nieróbstwie całe życie,wielki miłośnik żużla zaraz pęknę ze śmiechu.Zaczynał ZChN tak samo jak jurny Stefan ciekawe czy to koledzy Hahaha politycy jak najdalej od żużla.Zapracowny biedak jest a co wstaje o 4 rano do pracy i pracuje przez 8 godzin czy 12 na zakładzie fizycznie za 2 tyś złotych miesięcznie.Poważny portal a wrzuca wywiad z kimś takim jak Czarnecki.Świnia kiedy zje do syta odchodzi od koryta.Polityk nigdy sam nie odejdzie od koryta.

    obserwator
    20 Jul 2019
     11:44pm

    Pan Czarnecki nawet nie jest Polakiem bo urodził się w Londynie.Politycy jak najdalej od sportu.
    Zatyrany bidulek musi wstawać o 4 rano do pracy jechać autobusem na 6 rano i wyrabiać normę
    na zakładzie za marne 2 tyś złotych.A tak poważnie przerobił się Pan Czarnecki z jednego boku na drugi Hahaha poważny portal tak przynajmniej myślalem a wrzuca wywiady z kimś takim leże i kwiczę.
    Nie usuwajcie znowu mojego komentarza bo to tylko świadczy o was.Ja wiem że mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem.

Skomentuj