zdjęcie ilustracyjne
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Przed nami czempionat Europy w ice speedway`u. Za nami czempionat globu w long tracku. Co w tym zaskakującego? Ano to, że w obu turniejach wystąpił reprezentant Polski, gdy te odbywały się nad Wisłą. Od kiedy to więc jesteśmy aż taką potęgą w tych mniej u nas hołubionych odmianach żużla? No, nie byliśmy i nadal nie nam przypadają zaszczyty, ale skoro u nas zawody, to i swojak powinien jechać. Nawet taki nikomu wcześniej nieznany, na byle czym, skleconym naprędce własnym sumptem, a do tego bez szans na najmniejszy choćby sukcesik.

Po cóż więc takie imprezy w kraju, gdzie ani tradycji, ani wyników, ani znaczących entuzjastów, czytaj zawodników? . Nie miałbym nic przeciwko krzewieniu nowej tradycji. Nie pomstowałbym przeciw udziałowi rodzimego ściganta, gdyby miał owy szerszy wydźwięk i został właściwie podbudowany odpowiednim publicity, pospołu z pomysłem na wdrożenie nowej dyscypliny na polski rynek. Tu jednak nie o to idzie, zaś względy sportowe, czy rozwojowe znajdują się na ostatnim miejscu długiej listy beneficjentów imprezy. W tym cyrku małpy, czy raczej jedyna małpa made in Poland, nie ma znaczenia. Nawet grosików na jakiegoś zabytkowego rumaka nie udało się wykrzesać „promotorom” nowego. Zatem reprezentanci Polski wzięli, bądź wezmą udział w zawodach jedynie dla zwabienia niezorientowanych w realiach. Oni sami muszą zadbać o sprzęt, jako takie przygotowanie fizyczne i choćby abecadło umiejętności czysto jeździeckich. Inaczej splamią się doszczętnie, co im tylko zapadnie w pamięć i będzie jeszcze długo doskwierało. Marynarki swoje ugrają tak czy inaczej. Wynik Polaka nie ma większego znaczenia. Podobnie pokażą się z „dobrej strony” lokalni włodarze, niekoniecznie do tego momentu kibice sportowi. I kółko się zamyka, a że w kwestiach stricte żużlowych bez ładu, składu, pomysłu i sukcesu naszego reprezentanta – cóż – show must go on.

W Rzeszowie specjaliści od long tracku narzekają, że tor Stali nie jest long i do takiej formy ścigania zupełnie się nie nadaje. Ale kto by tam słuchał. Sponsorzy wpłacili, zaś „władze” każdego szczebla i autoramentu ochoczo wtykają mordki przed kamery TV. Częściej nawet od samego reprezentanta biało-czerwonych w zawodach. Na motocykl, tuning i kilka startów w sparingach, by tak ostatecznie się nie pogrążyć – na to już brakło. Tak pomysłu, jak też woli dzielenia się urobkiem z nie namaszczonym. Kombinuje więc ów „dumny” krajan z orłem na piersi, jak tu nie dać ciała i odrobinkę chociaż powalczyć z najlepszymi. Pożycza sprzęt od „bogatych” Ukraińców, inwestuje własne środki, bądź szuka współuczestników zbrodni, którzy zechcieliby ten jego start zasponsorować nawet drobnymi kwotami. On jest skazany na własną inwencję, bo centrala nieskora do finansowego szaleństwa. Jej wystarczy, by wyszedł do prezentacji, a potem może nawet nie wyjechać do zawodów. Nie on tu ważny. Kasa i reklama, czytaj publicity – to się liczy. Gdyby jednak jakimś cudem rodak osiągnął sensacyjny sukcesik, to i lepiej – kolejna okazja, by pokazać buźkę i utrwalić nazwisko w mediach. Nie, nie zawodnika. Działaczy, promotorów i lokalnych bonzów. Wszak sukces ma wielu ojców, tylko porażka jest sierotą.

Chciałbym wierzyć, że w ślad za zawodami long tracka, czy ice speedway`a pójdzie przemyślana promocja obu dyscyplin żużlowych. Aż tak naiwny jednak nie jestem. Wiem natomiast ile samozaparcia i entuzjazmu wkładał w swą przygodę z gladiatorami Grzesiek Knapp, nasz nie żyjący, jedyny do niedawna, istotny reprezentant w lodowej odmianie speedway`a. Na związek mógł liczyć praktycznie tylko gdy udało się „coś” osiągnąć. I nie myślcie, że sypały się wówczas premie finansowe, czy nagrody. Jedyne co się sypało, to gratulacje, poklepywania, słowa otuchy, zapewnienia, że oto wicie rozumicie, jesteśmy i będziemy z wami drogi towarzyszu Knapp i mniej lub bardziej uzasadnione takoż udane, próby podłączenia się do ojcostwa in vitro, osiągniętego własnym charakterem i zdobytymi samodzielnie przez zawodnika pieniędzmi, sukcesu.

Skoro więc chcemy silnego long tracka, a zimą ice speedway`a nad Wisłą, to rozruszajmy pomysł z głową i skutecznie. Jeśli zaś ma to być jedynie cyrk, w którym nie małpy mają znaczenie, to nie nazywajmy tego sportem, lecz komercją i nie próbujmy na siłę udawać, że u nas też ktoś się w to bawi z dobrym efektem. Otóż na co dzień nikt się w Polsce nie bawi ani w żużel na lodzie, ani długi tor, a start nieprzygotowanego zawodnika, bez praktyki i większych doświadczeń, od razu w dobrze obsadzonym turnieju rangi mistrzowskiej, może skończyć się dla niego samego zwykłą, ludzką tragedią. To zaś nie licowałoby ze świątecznym charakterem komercyjnego show. Zastanówcie się panowie, miłośnicy śmietanki, nim znowu każecie komuś zabijać się dla idei, w imię waszego partykularnego interesu, czy raczej interesiku. Jeśli reprezentant Polski ma wystąpić w zawodach takiego kalibru, to nie może nim być kompletny amator, bez przygotowania i objeżdżenia, na zdezelowanym klamocie. To ma być fachowiec, wyposażony w odpowiedni motocykl(motocykle) i team. Inaczej bierzecie na sumienia efekty, również zdrowotne, w przypadku dzwona i kontuzji, jego zmagań. 

To mi się na koniec dobre słowo trafiło. Zmagania. Nasz jedynak dotąd sam zmaga się z wszelkimi trudnościami. Szeroko pojętymi, bo i od strony sportowej, także wyposażenia i tuningu, na finansach kończąc – zawsze w pojedynkę. Wsparcie dobrym słowem, to zdecydowanie zbyt mało. Jeśli zaś nie jest niezbędny, by biznes się kręcił, to nie udawajmy na siłę, że te odmiany żużla w Polsce także są uprawiane. Nie były i nie są. Jeden zapaleniec i hobbysta – Grzesiek Knapp, nie może zmieniać ogólnego obrazu.

6 komentarzy on Żużel. Brzytwa Sieraka – W tym cyrku małpy się nie liczą – show must go on
    Prawda
    6 Dec 2020
     12:21pm

    Zapytam jeszcze inaczej. dalczego podobnych listow jak do Prezesa Mrozka nie wystosowaliscie do Rzeszowa, Bydgoszczy czy Poznania? A jest tam co wyjasniac. Dlaczego ? Ano dlatego ze macie nad nimi patronat medialny. Glupio tak pisac zle o kims o ktorcyh wypada pisac tylko dobrze z racji patronatu. Wiec albo dobrze albo wcale. A skoro z tamtych osrodkow ciezko zauwazyc jakis pozytywny aspekt wiec lepiej milczec i obrac sobie za cel kogos kogo wasz patronat nie obejmuje i z nawet pozytywnej informacji zrobic negatywna. Taki obraliscie styl redakcjo?

    Żużel
    6 Dec 2020
     2:16pm

    A jak Pan redaktor widzi promowanie tych dyscyplin? Żeby zainteresować kibiców trzeba im najpierw pokazać jak to wygląda. Rozumiem, że to źle według pana redaktora, że w Polsce odbywają się zawody w innych odmianach żużla? Że ktoś się wreszcie za to wziął? Zawodnicy też nie będą podchodzić do tego poważnie, jeżeli w kraju nie będzie organizowanych imprez. Od czegoś trzeba zacząć. Ale najłatwiej wszystko krytykować. Bardzo słaby artykuł 👎👎

    Przemysław Sierakowski
    6 Dec 2020
     6:40pm

    To znakomicie, że takie imprezy goszczą nad Wisłą. Jedyne co mnie uwiera, to start „wymyślonego na siłę” reprezentanta Polski. Gdy będzie gotowy, objeżdżony, odpowiednio wyposażony – rozumiem. Powiem tak – w Bahrajnie odbywa się F1, ale miejscowy zawodnik nie występuje, podobnie w Monaco i kilku innych miejscach. Promujmy więc, pokazujmy, ale naszego przedstawiciela wprowadźmy dopiero, gdy będzie na to gotowy – inaczej ryzyko dla niego samego jest według mnie, zbyt wielkie. Nie ma co udawać, że u nas też są entuzjaści na dobrym poziomie sportowym podczas gdy wiadomo, że ich na ten moment nie ma

    Ja
    7 Dec 2020
     3:25am

    W obu przypadkach zarówno promotor jak i Pzm wsparli finansowo zawodników. Takiej informacji już nie uzyskałeś, bo po co. Pewnie nawet nie zapytałeś

Skomentuj

6 komentarzy on Żużel. Brzytwa Sieraka – W tym cyrku małpy się nie liczą – show must go on
    Prawda
    6 Dec 2020
     12:21pm

    Zapytam jeszcze inaczej. dalczego podobnych listow jak do Prezesa Mrozka nie wystosowaliscie do Rzeszowa, Bydgoszczy czy Poznania? A jest tam co wyjasniac. Dlaczego ? Ano dlatego ze macie nad nimi patronat medialny. Glupio tak pisac zle o kims o ktorcyh wypada pisac tylko dobrze z racji patronatu. Wiec albo dobrze albo wcale. A skoro z tamtych osrodkow ciezko zauwazyc jakis pozytywny aspekt wiec lepiej milczec i obrac sobie za cel kogos kogo wasz patronat nie obejmuje i z nawet pozytywnej informacji zrobic negatywna. Taki obraliscie styl redakcjo?

    Żużel
    6 Dec 2020
     2:16pm

    A jak Pan redaktor widzi promowanie tych dyscyplin? Żeby zainteresować kibiców trzeba im najpierw pokazać jak to wygląda. Rozumiem, że to źle według pana redaktora, że w Polsce odbywają się zawody w innych odmianach żużla? Że ktoś się wreszcie za to wziął? Zawodnicy też nie będą podchodzić do tego poważnie, jeżeli w kraju nie będzie organizowanych imprez. Od czegoś trzeba zacząć. Ale najłatwiej wszystko krytykować. Bardzo słaby artykuł 👎👎

    Przemysław Sierakowski
    6 Dec 2020
     6:40pm

    To znakomicie, że takie imprezy goszczą nad Wisłą. Jedyne co mnie uwiera, to start „wymyślonego na siłę” reprezentanta Polski. Gdy będzie gotowy, objeżdżony, odpowiednio wyposażony – rozumiem. Powiem tak – w Bahrajnie odbywa się F1, ale miejscowy zawodnik nie występuje, podobnie w Monaco i kilku innych miejscach. Promujmy więc, pokazujmy, ale naszego przedstawiciela wprowadźmy dopiero, gdy będzie na to gotowy – inaczej ryzyko dla niego samego jest według mnie, zbyt wielkie. Nie ma co udawać, że u nas też są entuzjaści na dobrym poziomie sportowym podczas gdy wiadomo, że ich na ten moment nie ma

    Ja
    7 Dec 2020
     3:25am

    W obu przypadkach zarówno promotor jak i Pzm wsparli finansowo zawodników. Takiej informacji już nie uzyskałeś, bo po co. Pewnie nawet nie zapytałeś

Skomentuj