Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Sezon na „widziano busa” w pełni. Jeszcze tydzień ekscytacji, przebijania się klubowych działów PR w pomysłowości i kreatywności, by możliwie zaskakująco zaprezentować nowe nabytki i przyjdzie pora analiz. Nim jednak eksperci poważą się na przemyślane, wyważone opinie o szansach i królach polowania, tradycyjnie weryfikowanych, często boleśnie, już wiosną (miejmy nadzieję), wraz ze startem sezonu – kilka impresji na gorąco, z narażeniem na szwank opinii dobrego wujka i bezkrytycznego miłośnika, tudzież obrońcy ścigantów wszelkiej maści.

Na pierwszy ogień Krzysztof Buczkowski. Kapitan i wychowanek GKM praktycznie stracił miniony sezon. Cegiełkę, a w zasadzie cegłę do takiego stanu rzeczy dołożyła ciężka kontuzja na crossie i to fakt obiektywny. Kiedy po zakończeniu tegorocznych zmagań, bliski memu sercu żużlowiec, ogłosił z rozczarowaniem i nieskrywanym bólem, zapewne szczerym, rozstanie z macierzą, liczyłem na mądrą decyzję w kwestii dobrego miejsca na odbudowę potencjału. Czy więc transfer do Lublina można za taki krok uznać? Zaryzykuję, że nie. Buczek sportowo zyskałby najwięcej mając gwarancję dużej liczby wyścigów. Zważywszy, że jeszcze kilka lat dobrego ścigania przed nim, należało aspekt sportowy przedłożyć nad finansowy. Symptomatyczny niech będzie tu przykład kolegi Krzyśka rodem z Grudziądza – Artura Mroczki.

Artur na tyle uwierzył w swoją wielkość i możliwości, że łatwo, zbyt łatwo połasił się najpierw na gorzowskie, a potem toruńskie srebrniki. W obu miejscach był jedynie opcją rezerwową, a życie brutalnie potwierdziło tę prawdę. Sezony w Stali i Apatorze Mroczka, zgodnie z przewidywaniami, spisał na straty, a po tak bolesnej w skutki, przerwie od regularnej jazdy – nigdy już nie wrócił do poziomu, na który zapewne liczył zdobywając złoty medal IMEJ 2008 w Straslundzie i pokonując w tych zawodach m.in. Maćka Janowskiego. Buczek, mam wrażenie, podąża identyczną drogą. Skoro nie mógł liczyć na bardziej dogodne miejsce, na niczym nie zmącone zaufanie niż w rodzinnym gnieździe – powinien poszukać piętro niżej.

Naturalnym wyborem zawodnika wydawała się Bydgoszcz, w której wcześniej startował i to z dobrym skutkiem. Lublin ma w składzie Michelsena, Łagutę i Hampela. Do tej trójki dokooptował na pozycję U24 Kuberę z Leszna. Patrząc na tegoroczne zaufanie lubelaków do Małego, Domin, którego lubelskim promotorem był sam Hampel, może liczyć na identyczne traktowanie. Obok tej czwórki mamy dwóch bardzo solidnych, jak na warunki tegorocznego przemeblowania, juniorów. Wiktor Lampart, wsparty Mateuszem Cierniakiem, zapewne w zamyśle działaczy, nie tylko mają przysparzać punktów w starciach z młodzieżowcami rywali, ale też zastępować najsłabszego pośród seniorów. Na kogo wypadnie? Chyba łatwo przewidzieć. Jeden, najwyżej dwa nieudane biegi i Buczek podzieli los Miesiąca, czy Jamróga z bieżącego roku. Z punktu widzenia więc przyczyn, dla których Krzysztof, zgodnie z tym co sam deklarował, opuszczał Grudziądz – wybór wydaje się dosyć nierozważny.

Ogromny kocioł w zdegradowanym Rybniku. Prezes Mrozek jeszcze kilka tygodni temu deklarował skład walczący o natychmiastowy powrót do elity, a tym czasem pokład M/S ROW opuszczają kolejni członkowie stałej załogi. Wszystko za sprawą odcięcia zespołu od środków z samorządu i braku alternatywy finansowej. Woryna, Lebiediew i Szczepaniak już to oficjalnie ogłosili. Tajemnicą poliszynela pozostaje niechęć Milika, do dalszego reprezentowania klubu z Gliwickiej. Tam jednak trwa spór o długość zawartego z zawodnikiem kontraktu. Życzeniowo widziany na Śląsku Zengota trafił do Bydgoszczy, zaś zapowiadany w parze z Grzesiem, jako lider zespołu, wiekowy Rune Holta jeszcze niczego oficjalnie nie ogłosił. Źle się dzieje w państwie śląskim niewątpliwie. Trzymajmy jednak kciuki za Rybnik. Niezależnie od opinii o tamtejszym sterniku, zadanie przed nim teraz z kategorii mission impossible, a potencjalnych następców z pomysłami i pieniędzmi ani widu ani słychu. Za dużo to nam tych ośrodków nie zostało, a na Śląsku to już tylko ROW.

W Toruniu, za sprawą kontraktu Lamberta zrobiło się interesująco. Zastanawia jedynie aż trójka krajowych seniorów. Powrót Przedpełskiego, z założenia, nie po to żeby oglądać mecze z trybun. Miedziak i Toffik prezentują podobną siłę na warunki Ekstraligi, a jeden zostanie w domu. Sądzę, że każdy z tej dwójki byłby łakomym kąskiem na pierwszoligowym froncie. Choćby w Rybniku o ile prezes Mrozek zepnie budżet. Zawsze lepiej być bogatym wśród biednych, niż biednym wśród bogatych. Co Toffikowi i Miedziakowi polecam do snu.

Najbardziej zagadkowo w Zielonej Górze. Przed Piotrem Żyto nie lada wyzwanie. Trochę zastanawia odejście MJJ. Nie znam kulisów do końca. Nie wiem na ile była to decyzja zawodnika, a na ile swoje trzy grosze dołożył do niej klub. W obliczu jednak przepisu U24 Duńczyk poszukał roboty piętro niżej i tam z pewnością będą z niego pracodawcy zadowoleni.

Dlaczego w tym gronie nie wymieniam KK i jego transferu do GKM? Ano dlatego, że w przypadku wychowanka Unii Leszno decydował nowy klub. Czy mądrze, perspektywicznie i rozsądnie – to już temat na odrębne wypracowanie. Z perspektywy zdołowanego zawodnika, po dwóch marnych sezonach w lidze, to jednak idealne miejsce. Starty ma praktycznie zapewnione. Jeśli będzie dawał sygnały powrotu do dawnej świetności, na ich liczbę także nie powinien narzekać. Zatem z punktu widzenia interesu Kasprzaka super decyzja. Czy również z punktu widzenia interesów klubu, także oczekiwań grudziądzkich fanów to, czytając większość komentarzy, nie jest KK oczekiwaną gwiazdą i wzmocnieniem ekipy. Tor i sezon zweryfikują wszystko. To banał. Jednak porównując potencjał poszczególnych zespołów, krystalizuje się trójka, która cytując klasyka – będzie walczyła o spadek. Toruń, Zielona Góra i Grudziądz. Na papierze wyglądają słabiej od pozostałych rywali. Potencjał tych ekip jest podobny. Podobna ilość znaków zapytania w zestawieniach. Kto więc odpali, a kto pokusi się o niespodziankę?

Fot. Mariusz Nasieniewski

Transfery wielkich zgodnie z przewidywaniami. Interesujące zmiany w Częstochowie. Siła w Sparcie. Osłabione, acz mocne bez względu nawet na upływ krwi, leszczyńskie Byki, prężący muskuły Gorzów z Vaculem i jeżdżącym dyrektorem, do tego głodny Lublin. Będzie się działo. Porównując potencjał juniorski tej piątki, paradoksalnie najsłabiej wygląda Leszno. Czyżby zapowiadał się koniec hegemonii Wielkopolski? No i najważniejsze. Nikt nie przewidzi gwałtownych spadków i nieoczekiwanych eksplozji formy, takoż brzemiennych w skutki kontuzji. I ten Covid. Pojedziemy?

PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI

4 komentarze on Żużel. Brzytwa Sieraka. O decyzjach transferowych (niektórych) zawodników (FELIETON)
    Miki11
    8 Nov 2020
     12:07pm

    Panie Przemku bardzo trafna ocena przyszłych zmagań.Szkoda by było,gdyby Buczkowski znowu miał stracony sezon.Myślę,że rozsądniej byłoby zejście stopień niżej ale jeżdzić w każdym meczu.Pozdrawiam.

    Obiektywny
    8 Nov 2020
     9:29pm

    „Nie znam kulisów do końca.” Kulisów… I napisał to ktoś, kto zarabia na pisaniu. Wstyd i amatorszczyzna.

    Żużel. Brzytwa Sieraka - Bomby i kapiszony, zatem rzecz o transferowych przebojach, takoż gniotach | PoBandzie
    15 Nov 2020
     12:03pm

    […] Żużel. Brzytwa Sieraka. O decyzjach transferowych (niektórych) zawodników (FELIETON) Przemysław Sierakowski […]

Skomentuj

4 komentarze on Żużel. Brzytwa Sieraka. O decyzjach transferowych (niektórych) zawodników (FELIETON)
    Miki11
    8 Nov 2020
     12:07pm

    Panie Przemku bardzo trafna ocena przyszłych zmagań.Szkoda by było,gdyby Buczkowski znowu miał stracony sezon.Myślę,że rozsądniej byłoby zejście stopień niżej ale jeżdzić w każdym meczu.Pozdrawiam.

    Obiektywny
    8 Nov 2020
     9:29pm

    „Nie znam kulisów do końca.” Kulisów… I napisał to ktoś, kto zarabia na pisaniu. Wstyd i amatorszczyzna.

    Żużel. Brzytwa Sieraka - Bomby i kapiszony, zatem rzecz o transferowych przebojach, takoż gniotach | PoBandzie
    15 Nov 2020
     12:03pm

    […] Żużel. Brzytwa Sieraka. O decyzjach transferowych (niektórych) zawodników (FELIETON) Przemysław Sierakowski […]

Skomentuj