Jason Doyle (z prawej) i Tobiasz Musielak. FOT. Official Speedway Swindon
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W minionym tygodniu potwierdziły się wcześniejsze pozytywne doniesienia dotyczące startu eWinner 1. Ligi. Wciąż trudno jednak stwierdzić, czy do skutku dojdą rozgrywki poza granicami Polski. Władze żużla w Wielkiej Brytanii, Szwecji i Danii czekają bowiem na zgodę na organizację spotkań z udziałem publiczności. Nadzieję na odjechanie rozgrywek, nawet w zmienionej formie, ma Keith Chapman, właściciel Peterborough Panthers.

– Przesłanie jest jasne. Z pewnością nie zrezygnowaliśmy z sezonu 2020 i mamy nadzieję, że na pewnym etapie zobaczymy się wszyscy na naszym stadionie East of England Arena. Nawet jeśli liczba meczów w sezonie zostanie ograniczona – a im mam dłuższe opóźnienie, tym bardziej prawdopodobne, że tak się stanie – nadal mamy szansę się ścigać – mówi Chapman w rozmowie z mediami klubowymi.

Brytyjczycy od samego początku pandemii koronawirusa zajmują jasne stanowisko w sprawie organizacji meczów bez udziału publiczności. Szefowie rozgrywek wyliczyli, że liga rozgrywana za zamkniętymi drzwiami przyniosłaby straty.

– Zgadzam się z Robem Godfreyem, prezesem BSPA, mówiącym, że nie możemy się ścigać za zamkniętymi drzwiami. To jest po prostu nieopłacalne. Chyba, że znajdzie się sponsor, który może wyłożyć tysiące funtów na ten cel. Wiem, że liga polska szykuje się do startu za zamkniętymi drzwiami, ale oni mają miliony sponsorów, a także wsparcie od rządu – wyjaśnia sternik Panter.

– Naprawdę mam nadzieję, że uda nam się rozpocząć sezon pod koniec lipca lub w sierpniu. Wiem, że są ludzie, którzy już pogodzili się z tym, że sezon 2020 się nie odbędzie. Jednak po co się poddawać, skoro nawet nie wiemy, jaka będzie sytuacja w kraju w przyszłym miesiącu? – pyta Chapman.

BARTOSZ RABENDA

ZOBACZ TAKŻE: