Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Pomyślnie przebiegły wczorajsze rozmowy Jasona Doyle’a z prezesem Włókniarza, Michałem Świącikiem. Panowie ustalili warunki kontraktu i wszystko wskazuje na to, że indywidualny mistrz świata z 2017 roku trafi właśnie do Częstochowy.

1,645 i 2,280. Jest różnica? Oto tegoroczne średnie z PGE Ekstraligi Mateja Zagara i Jasona Doyle’a. Ta pierwsza, rzecz jasna, należy do Słoweńca. Zagar zajmuje 29. miejsce w rankingu rozgrywek, Doyle siódme. 3 kwietnia przyszłego roku Zagar skończy 37 lat, natomiast Doyle’owi dopiero w październiku 2020 roku stuknie 35. Zatem i wiek działa na korzyść Australijczyka. To właśnie Mateja winien zastąpić Doyle pod Jasną Górą.

Niedzielny mecz forBET Włókniarza z Bykami tylko częstochowian utwierdził w przekonaniu, że z Zagarem świata nie zawojują. A mają przecież takie ambicje. Zawodnik, który dzień wcześniej stanął na pudle Grand Prix Niemiec w Teterow, wczoraj uciułał ledwie 5 oczek (0,2,1,-,2,0). A w trakcie spotkania narzekał, że nikt z Częstochowy jeszcze z nim nie rozmawiał na temat nowej umowy. Przypomnijmy, że przed rokiem prezes Michał Świącik musiał mu dołożyć parę złotych ekstra, bo Słoweniec otrzymał ofertę życia z Lublina i zaczął walczyć z wewnętrznymi pokusami. Wyjątkową formą jednak nie odpłacił.

Z naszych informacji wynika, że Doyle uzgodnił wczoraj warunki umowy z forBET Włókniarzem i jest bliski przenosin do tego klubu. Nie bez znaczenia jest w tej układance osoba Marka Cieślaka, bo panowie współpracowali już w Zielonej Górze. I choć szkoleniowiec był zawiedziony postawą zawodnika w ważnym meczu półfinałów play-off z Unią Leszno (10 września 2017 roku Doyle zdobył tylko 4 punkty, padł remis i do finału awansowali rywale), to współpraca układała się sympatycznie. Przy okazji – pozostanie we Włókniarza Marka Cieślaka wydaje się formalnością. Kryzys w kontaktach z prezesem został zażegnany.

W żużlu z podaniem ręki trzeba uważać, bo Leon Madsen podał kiedyś w Grudziądzu, a później się okazało, że to nie jego ręka. Zresztą Doyle też podał – w Zielonej Górze. I okazało się, że nie na zgodę, lecz na pożegnanie. W każdym razie pod Jasną Górą montują skład, którym można będzie zawalczyć o coś więcej niż tylko o awans do fazy play-off, ewentualnie brązowy medal. Natomiast w Doyle’a we Wrocławiu nie wierzymy – nie dostanie tam takich pieniędzy, jakich oczekuje.

W Częstochowie czynią też, rzecz jasna, starania o Maksyma Drabika. Zwłaszcza że krajowa formacja seniorska wygląda marnie. Cieślak i Sławomir Drabik znów są razem w Częstochowie, jak w 1996 roku, kiedy sensacyjnie sięgnęli po tytuł DMP, ogrywając Apatora Toruń. Drugi Drabik też jest tam towarem pożądanym.