Jazda parą znów kulała w Częstochowie. Przedpełski tłumaczy to ambicją

FOT. JĘDRZEJ ZAWIERUCHA
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

38:52 – ten wynik mówi bardzo dużo. forBET Włókniarz Częstochowa na 99% nie awansuje do wielkiego finału PGE Ekstraligi. Końcowy rezultat mógł być dla niedzielnych gospodarzy lepszy, ale Lwy przeszkadzały sobie na torze. Jak powiedział w rozmowie z nami Paweł Przedpełski – to nie pierwsza taka sytuacja w tym sezonie.

Jedyne biegowe zwycięstwa częstochowian w starciu z Fogo Unią Leszno były udziałem duetu Leon Madsen – Paweł Przedpełski. Nie oznacza to jednak, że na torze ci dwaj panowie rozumieli się bez słów. Szczególnie było to widać w gonitwie numer dziewięć, gdy Duńczyk przeszkodził szybkiemu wychowankowi toruńskiego klubu.

– Wiadomo, że każdy z nas chce wygrywać i pojawiają się emocje. Ja byłem troszeczkę zły, bo to nie była pierwsza taka sytuacja w sezonie, że nie zrozumieliśmy się podczas biegu. Są nerwy, jedziemy o wspólny wynik, to tyle – komentuje Paweł Przedpełski.

Wyżej wspomniany duet to nie jedyny taki przypadek, gdy nie wszystko idzie po myśli forBET Włókniarza. Problemy były również przy okazji wyjazdu na tor Fredrika Lindgrena i Adriana Miedzińskiego. Piąty bieg i drugi łuk – „Miedziak” wywozi pod bandę swojego partnera, korzysta z tego Brady Kurtz. Szwed położył kolejny w tym sezonie mecz Lwom, ale te kilka punktów więcej mógł mieć na swoim koncie.

Czternaście punktów jest praktycznie nie do odrobienia. Fogo Unia Leszno nie przegrała u siebie żadnego meczu, a jakby tak mocno oberwała obuchem w głowę przed własną publicznością, to mielibyśmy o czym pisać przez następne kilka miesięcy. Jeżeli szukać jakichś pozytywów po stronie ekipy Marka Cieślaka, to z pewnością zalicza się do nich zwyżka formy Przedpełskiego. – Dużo pracowaliśmy z mechanikami. Sporo treningów, jazdy i można było z tym sprzętem dojść do ładu. Ja się dużo lepiej czuję na motocyklu – przyznaje wychowanek toruńskiego klubu.

Nie jest tajemnicą, że klub z Torunia widziałby Przedpełskiego z powrotem u siebie. Sam zawodnik nie chce na razie poruszać tego tematu. – Jak powiem, że w ogóle rozważam pierwszą ligę, to zaraz będzie, że jestem dogadany z klubem – śmieje się 24-latek.

Najbliższe dni/tygodnie w kwestii ewentualnego transferu będą zatem bardzo emocjonujące. Oba scenariusze są jeszcze możliwe.