Podczas poniedziałkowego finału Canal+ Online IMP dwukrotnie zawodnicy wpadali niemal równocześnie na metę. Kibice mogli zastanawiać się i właściwie tylko się domyślać, kto był szybszy, bo obraz z kamer nie był precyzyjny. I choć nie było telemetrii – która w tym przypadku byłaby znacznie pomocna – to nad wszystkim czuwał żużlowy wóz VAR z szefem sędziów, Leszkiem Demskim.
– Telemetria nie była potrzebna, bo w Krośnie działał VAR. System obsługiwał szef sędziów Leszek Demski, który siedział w wozie z dodatkowymi kamerami. Arbiter prowadzący zawody podejmował ostateczne decyzje po konsultacji z panem Demskim. Wszystko zadziałało sprawnie, nie było żadnych błędów w ocenie tego, co wydarzyło się na torze – czytamy w komunikacie GKSŻ na stronie polskizuzel.pl.
Oznacza to, że arbiter miał wsparcie VAR-u nie tylko podczas sytuacji na mecie, ale również podczas innych spornych sytuacji. A najwięcej pracy miał chyba w biegu dodatkowym, kiedy walczący o drugie miejsce – ostatnie premiowane awansem do finału – Bartosz Zmarzlik i Janusz Kołodziej niemal równocześnie przekroczyli linię mety. Ostatecznie jednak broniący tytułu mistrza Polski Zmarzlik okazał się szybszy o kilka centymetrów.
Żużel. Dokonali tego jako pierwsi! Braterski duet zapisał się na kartach historii Grand Prix!
Żużel. Niepowtarzalny motocykl. Wyciął go… z drewna!
Żużel. Unia ma zastępstwo za Bellego! Jaskółki zdecydowały się na transfer
Żużel. Dobrucki zdecydował! Jest dzika karta na eliminacje Grand Prix
Żużel. Pojechał słabe GP, a potem potrącił go samochód. Bewley liczy na poprawę w Warszawie
Czarnecki o czarnym sporcie i siatkówce. Igrzyska: Nadzieje i obawy (FELIETON)