Max Dilger.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Niemiec Max Dilger pokonał w nocy z piątku na sobotę 680 kilometrów dzielące Sulz z Moorwikelsdamm, aby móc potrenować na torze na północy Niemiec. 

– Wiadomo jaka jest sytuacja związana z pandemią koronawirusa. Ja chcę wykorzystać wszystkie możliwe okazje do tego, aby znów móc trenować i szykować się do ewentualnych zawodów w tym sezonie. Odległość faktycznie spora, ale tor był dobrze przygotowany i trening w pełni się udał. W drodze powrotnej do domu podjadę jeszcze do Neuenknick i tam odbędę jedną sesję treningową – mówił Dilger na łamach Speedweek. 

Niemiec nie ukrywa, że mocno liczy, iż wystartuje w Polsce 2. Liga Żużlowa i będzie mógł bronić barw zespołu z Rawicza.

– Wiem, że w Polsce startuje Ekstraliga, później 1. Liga, a może w sierpniu pojedzie 2. Liga Żużlowa i będę miał tym samym okazję do rywalizacji na torze. Ten sezon jest zupełnie inny od poprzednich. Nie przypominam sobie, kiedy tyle czasu spędziłem w domu. Z finansami łatwo nie jest i kilka startów to też jakiś potencjalny wpływ. Ciężko chodzić do sponsorów po pieniądze w momencie kiedy to ja nie wywiązuję się z zawartych umów. Nie startuję, nie reklamuję. Jest to w zupełności zrozumiałe – podsumowuje Dilger.