Bartosz Zmarzlik z Szymonem Woźniakiem. Foto: Radek Kalina, Stal Gorzów
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W pierwszym meczu półfinałowym Moje Bermudy Stal Gorzów zremisowała na własnym owalu z zielona-energia.com Włókniarzem Częstochowa 45:45. Gospodarze remis wyszarpali w ostatniej gonitwie za sprawą podwójnego zwycięstwa pary Szymon Woźniak – Bartosz Zmarzlik.

 

Wychowanek bydgoskiej Polonii podczas starcia z częstochowskimi „Lwami” był najskuteczniejszym zawodnikiem miejscowej drużyny. Żużlowiec zakończył zawody z dorobkiem 15 „oczek”. Dodajmy, że była to pierwsza tak pokaźna zdobycz punktowa tego zawodnika w karierze w rozgrywkach PGE Ekstraligi.

Ekipa spod Jasnej Góry jest zdecydowanym faworytem półfinałowych pojedynków. Osłabiona, brakiem jednego z liderów, gorzowska Stal stoi przed bardzo trudnym zadaniem, o czym podopieczni trenera Stanisława Chomskiego mogli się już przekonać podczas pierwszej odsłony półfinałowego starcia w Gorzowie.

– Gdybym brał taki wynik w ciemno to oznaczałoby, że nie jesteśmy ambitnym zespołem, a myślę, że za taki uchodzimy i takim zespołem jesteśmy. Na pewno liczyliśmy na lepsze spotkanie. Naprawdę każdy z nas zostawił dziś całe swoje serce na torze i niestety tylko na tyle to wystarczyło. Spokojnie, my się nigdy nie poddajemy – powiedział po meczu Szymon Woźniak.

Czy żużlowiec czuje się zawiedziony wynikiem spotkania na „Jancarzu”?

– Absolutnie nie czuję się zawiedziony. Czułbym się zawiedziony tylko wtedy, gdybyśmy odpuścili, poddali się i nie walczyli. Tak, jak już powiedziałem zostawiliśmy wszyscy serce na torze i na tyle po prostu to dzisiaj wystarczyło – mówił.

Początek zawodów nie ułożył się po myśli Szymona Woźniaka, który po dwóch startach miał na koncie tylko dwa „oczka”. Jednak zmiana motocykla i drobne korekty w sprzęcie spowodowały, że w dalszej części zawodów 29-latek prezentował się znakomicie. – Zmieniłem motocykl po pierwszym wyścigu. Drugi bieg, jeżeli chodzi o sprawy sprzętowe, był całkiem niezły. Potem zrobiliśmy tylko drobne korekty, które przede wszystkim okazały się trafne. Dzisiaj minimalne zmiany w żużlu odgrywają wielką różnicę – podkreślił.

Widowisko na „Jancarzu” podczas pierwszego starcia półfinałowego nie należało do najciekawszych. O zwycięstwie decydował głównie start i rozegranie pierwszego łuku. Mijanek było, jak na lekarstwo. Patrząc na jazdę niektórych reprezentantów miejscowego zespołu wydawać mogło się, że są zaskoczeni nawierzchnią gorzowskiego owalu. Co na ten temat powiedział po meczu najlepiej punktujący zawodnik?

– Tor bardzo mocno różnił się w stosunku do ostatniego meczu z Toruniem, ale wiadomo, że tamten mecz odbywał się na torze, który był przykryty trzy dni plandeką. Na pewno tor był zupełnie inny niż na tamtym meczu, ale nie możemy mówić dzisiaj o zaskoczeniu – zakończył Szymon Woźniak.