Mikkel Michelsen, fot. FB Motor Lublin
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Przeogromny pech Motoru Lublin tuż przed pierwszym meczem półfinałowym. Podczas próby toru upadek zaliczył lider „Koziołków”, Mikkel Michelsen, przez co nabawił się kontuzji kostki. Wydawało się, że Duńczyk nie będzie w stanie wystąpić w spotkaniu, lecz ostatecznie udało mu się wyjechać do czterech biegów, w których zainkasował sześć punktów.

 

28-latek nie krył rozczarowania tym, co stało się tuż przed meczem. Brak Duńczyka w pełnej dyspozycji spowodował, iż Motor poniósł dosyć wysoką porażkę.

– Oczywiście niezbyt dobrze się czuję. Doskwiera mi ogromny ból i nie wiem, czy zdołam pojechać w sobotnim turnieju SEC. W niedzielę mamy arcyważny mecz, więc na tym muszę się skupić – przyznał wyraźnie przybity Michelsen w rozmowie z Łukaszem Benzem na antenie Canal+Sport5.

Lider Motoru nie szukał winy w przygotowaniu toru. Wręcz przeciwnie, przyznał, że upadek zdarzył się wyłącznie z jego winy.

– To co się stało, to był po prostu mój szkolny błąd. Bardzo z tego miejsca chcę przeprosić klub, kibiców i moich kolegów z zespołu. Bardzo mi przykro, bo zawiodłem dziś drużynę – powiedział rozczarowany Duńczyk.

Ostatecznie mecz zakończył się dziesięciopunktową wygraną Apatora. Lublinianie muszą w rewanżu wygrać przynajmniej taką samą różnicą, w przeciwnym wypadku to „Anioły” awansują do finału PGE Ekstraligi. Bez Michelsena na pokładzie może być ciężko „Koziołkom” odrobić tę stratę. Czas pokaże, czy 28-latek będzie w stanie wystartować w niedzielnym rewanżu. Z pewnością czas nie będzie jego sprzymierzeńcem.