Żużel. Mieli walczyć o utrzymanie, a pną się coraz wyżej. „Rok w rok pokazujemy, że te analizy się nie sprawdzają”

Bartosz Smektała FOT. JĘDRZEJ ZAWIERUCHA
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Fogo Unia Leszno ma za sobą trzy wygrane spotkania i jedną porażkę na torze we Wrocławiu. Na ten moment solidnym punktem drużyny jest Bartosz Smektała, który wypełnia pokładane w nim przed sezonem zadanie. Ostatni mecz z Toruniem był dla niego szczególnie ważny, bowiem w pierwszych dwóch biegach zdobył dwie pierwsze trójki w tym sezonie w rozgrywkach ligowych. Teraz czeka ich wyjazd do Lublina, gdzie „Smyk” czuje się jak ryba w wodzie.

 

Fogo Unia Leszno zwyciężyła w ubiegły weekend 49:41 z For Nature Solutions KS Apatorem Toruń. Udane spotkanie odjechał Bartosz Smektała, który rozpoczął mecz z przytupem. Kropki nad „i” zabrakło w biegu nominowanym, gdzie „Smyk” musiał uznać wyższość reszty stawki i przyjechał na szarym końcu. Co było powodem tego stanu rzeczy? – Też trzeba to nadmienić, że w piętnastym biegu spotkali się najlepsi zawodnicy i ja trochę w tym zestawieniu byłem najsłabszym zawodnikiem. Wydaję mi się, że zabrakło po prostu prędkości, bo już po tym średnim momencie startowym nie nawiązałem żadnego kontraktu, więc twierdzę, że nie w tę stronę poszliśmy z mechanikami – mówił nam po spotkaniu.

Za oknem robi się coraz cieplej, a termometr wskazuje coraz więcej stopni Celsjusza. To z pewnością wpływa także na ustawienia motocykla. Czy przez to nawierzchnia z meczu z Krosnem, względem tej z Toruniem znacząco się różniła? – Temperatura ma znaczenie, ale przede wszystkim zmienia się tor, więc trzeba nad tym cały czas czuwać, bo to bardzo istotny element. Tor z meczu z Krosnem, a dziś na pewno czymś się różnił. Teraz nie spadł deszcz i nie było plandeki. Był inny, ale jak dokładnie to nie jestem w stanie określić – powiedział.

Leszczyńska drużyna po stracie Chrisa Holdera w meczu z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz była przez wielu skazywana na pożarcie przez Anioły z Torunia. Te jednak w pewnym momencie spotkania totalnie się nie odnalazły i stracili kilka ważnych punktów do zmotywowanych Byków. – Ja wierzę w moją drużynę i wierzyłem w to, że możemy wygrać to spotkanie. Mimo, że przed tym meczem byliśmy skreślani z powodu braku Chrisa Holdera. Ten uzyskany wynik bardzo nas satysfakcjonuje – zdradził.

Byki w przedsezonowych przewidywaniach były skazywane na walkę o utrzymanie. Co niektórzy wieszczyli nawet rychły spadek zasłużonemu ośrodkowi żużlowemu. Fogo Unia jednak pokazuje, że nie są w takiej złej formie. Na razie mają wygrane spotkanie u siebie z Krosnem i Toruniem oraz na wyjeździe w Grudziądzu. W kalkulowaną porażkę ponieśli we Wrocławiu, ale z Betard Spartą nie wygrał na ten moment nikt, nawet Platinum Motor Lublin. – Rok w rok to pokazujemy, że te analizy przedsezonowe często się nie sprawdzają. My jak zawsze robimy swoje i znowu zagraliśmy na nosie ekspertom – śmieje się.

Teraz leszczynian czeka wyjazd na ciężki teren w Lublinie. Przed sezonem na tor wysypano tam 60 ton glinki i kilkaset ton granitu. Ta zmiana nawierzchni była zgłoszona do GKSŻ, lecz w połączeniu z koszmarną aurą na wschodzie Polski, mieli oni ogromne problemy z zainaugurowaniem sezonu przy alejach Zygmuntowskich. Jak ten owal wspomina Bartosz Smektała? – Jeśli chodzi o tor w Lublinie, to lubię tam startować. Mam stamtąd dobre wspomnienia. Jednak z tego co wiem, to przed tym sezonem tor się trochę zmienił, więc zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie – zakończył.

SZYMON MAKOWSKI, POBANDZIE