Żużel. Marcin Murawski: Zegarek pokazał puls 160. Walka o utrzymanie to był bieg przez wielkie płotki (WYWIAD)

fot. GKM Grudziądz
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Od niedzielnego wieczoru w Grudziądzu trwa wielkie święto. Ekipa ZOOleszcz DPV Logistic GKM-u wygrała arcyważne spotkanie z Eltrox Włókniarzem Częstochowa i utrzymała się w PGE Ekstralidze. Marcin Murawski, prezes ekipy Gołębi, nie ukrywa, że przeżył najbardziej szalony mecz w swoim życiu, opowiada o atmosferze panującej w klubie przez ostatnie tygodnie, a także przyznaje, iż chce wzmocnić drużynę na kolejny sezon.

 

Wczorajszy wieczór był chyba najszczęśliwszym za Pana prezesury. Po ostatnim biegu było wielkie świętowanie i radość w parku maszyn?

Patrząc na to, jak układał się cały ten sezon, to ta radość była podwójna. Wszyscy naprawdę eksplodowaliśmy z radości, bo dla klubu to pozostanie w lidze jest niezwykle ważne. Mamy ogromną satysfakcję, że o te kilkadziesiąt centymetrów udało się wskoczyć na 7. miejsce. Sukces smakuje jeszcze bardziej przez to, że przed sezonem i podczas rozgrywek wielu ekspertów nas skreśliło.

Napotkaliście też na wiele przeciwności losu. Kontuzje zawodników, sprawa Nickiego Pedersena… Przez to utrzymanie pewnie też smakuje wybornie…

To nie był zwykły sezon. Walczyliśmy nie tylko o utrzymanie, ale również z masą przeszkód. Co chwilę przychodziły fatalne informacje i ręce już opadały. Można było się tylko zastanawiać, co jeszcze gorszego czeka nas za chwilę. To był bieg przez naprawdę wielkie płotki. Po piętnastym biegu można śmiało jednak powiedzieć, że warto było walczyć.

Sprawdzał Pan, jaki ma Pan puls przed ostatnim wyścigiem?

Spojrzałem i i zegarek pokazał liczbę 160. Poziom stresu był naprawdę wysoki. Nawet podczas intensywnego biegania nie wykręcam podobnego wyniku, więc było ekstremalnie.

Nie dało się nie zauważyć wielkiej mobilizacji z Waszej strony w parku maszyn. Jak to wszystko wyglądało od środka?

Na pewno było bardzo bojowo. Myśmy tym meczem żyli już od wielu dni. Spędziliśmy ze sobą cały tydzień i mobilizowaliśmy się na ten historyczny pojedynek. Jedliśmy razem śniadania, trenowaliśmy i graliśmy w kręgle. Przed samym meczem byłem nieco spokojniejszy, bo widziałem po zawodnikach, że są pewni siebie. W parkingu natomiast cały czas była pełna mobilizacja. Każdy coś pokrzykiwał, motywował kolegę przed startem. To były piękne obrazki. Głowy zawodników chodziły we wszystkie strony. Szukali się i jeśli było to możliwe, to współpracowali.

Kto zatem wpadł na pomysł zorganizowania tego zgrupowania? Wydaje się, że to jedna z kluczowych kwestii, które zadecydowały o utrzymaniu.

Zgrupowanie planowaliśmy w trójkę. Brałem w tym udział ja, a także trener i kierownik drużyny. Wiedzieliśmy, że integracja i mobilizacja w takim momencie są bardzo ważne. Stawka była ogromna. Trzeba było to wszystko idealnie zorganizować i pomóc chłopakom. Cieszymy się, że plan wypalił.

Paradoksalnie to Przemysław Pawlicki i Krzysztof Kasprzak byli bohaterami tego ostatniego spotkania. Spoglądając na wyniki tych żużlowców w całym sezonie, raczej nie mogliście być z nich zadowoleni…

Oczywiście, zadowolenia nie było, ale w klubie widzieliśmy też inne kwestie. Przemek i Krzysiek niesamowicie pracowali przez cały rok. Inwestowali w sprzęt, intensywnie trenowali. Im naprawdę zależało. Krzysiek świetnie się spasował na ten kluczowy mecz i pojechał świetnie. Przemek z kolei odjechał mecz życia. Pozostali zawodnicy też się spisali i dołożyli ważne punkty. To sukces całej drużyny.

Przemysław Pawlicki. Foto: Krzysztof Konieczny, GKM Grudziądz

Spodziewana jest jakaś premia dla zawodników po takim meczu?

To już zostanie w klubowych kuluarach. Długo wczoraj świętowaliśmy z zawodnikami i oni wiedzą, co i jak.

Jest czas na świętowanie, ale niebawem zacznie się budowanie drużyny na kolejne rozgrywki. Zespół będzie wzmocniony?

Na pewno potrzebne są ruchy w klubie. Chcemy wzmocnić drużynę i uniknąć kolejnego takiego horroru. Prace już trwają. Daliśmy sobie wolne do 10, ale od tej godziny już pracujemy. Ruchy będą, a jakie? To zostanie ustalone w najbliższym czasie.

Z którymi obecnymi zawodnikami GKM-u chcielibyście przedłużyć kontrakty na przyszły rok?

Na ten temat nie chciałbym się na razie wypowiadać. Właśnie siadamy do uzgadniania najważniejszych kwestii. Plan zostanie nakreślony i będziemy działać w tym zakresie.

Po takim sezonie i sukcesie chyba nie można zakładać, że GKM poprowadzi teraz ktoś inny niż Janusz Ślączka…

Ja z pracy trenera jestem bardzo zadowolony. Trener świetnie tę drużynę poprowadził i jest naszym mocnym punktem. Usiądziemy do rozmów na spokojnie i porozmawiamy o przyszłości.

Jak już uda się wszystko zaplanować i zrealizować, to z pewnością czekają Pana długie wakacje. Odpoczynek od stresu po takim sezonie się przyda…

Przyznam, że ja udałem się na krótkie wakacje z rodziną całkiem niedawno. Nie był to jednak wymarzony odpoczynek, bo ciągle coś się działo. Właśnie wtedy dowiedziałem się o tym, że Nicki ponownie został zawieszony. Zobaczymy, teraz czeka nas praca. Będziemy dziękować sponsorom i organizować klub na przyszły ekstraligowy rok.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA