Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Maksym Drabik u progu sezonu imponuje formą. W spotkaniu z Cellfast Wilkami Krosno przy swoim nazwisku zapisał 10 „oczek” i bonus, choć jego dorobek mógłby być większy, gdyby nie wykluczenie w pierwszym starcie. 

 

Maksym, świetne zawody w twoim wykonaniu, kolejne już w tym sezonie. W czym tkwi sekret twojej formy?

Szczerze mówiąc, kontent nie jestem ze swojej dyspozycji w dniu dzisiejszym, ponieważ popełniłem kilka błędów, szczególnie w pierwszym biegu. Poszukiwaliśmy również ustawień, ponieważ dzisiejszy tor różnił się od tego z pierwszej części sezonu. Był on miejscami wymagający, a my staraliśmy się poprawnie prowadzić motocykl, by bez błędu, swobodnie budować prędkość.

W biegu czternastym bardzo efektownie wyprzedziłeś na ostatnim łuku Andrzeja Lebiediewa. Czy planowałeś ten atak przez cały bieg? Widać bowiem było, że rozpędzałeś się po szerokiej…

Wszystkie decyzje w dniu dzisiejszym podjęte były bardzo spontanicznie i porywczo, w konsekwencji – niekiedy nieodpowiedzialnie, a skutki tego widzieliśmy w pierwszym biegu. Jak wspomniałem wcześniej, tor sprawiał nam kłopoty, nie był zasadniczy, nie poruszaliśmy się przez piętnaście biegów w sposób schematyczny. W biegu czternastym zauważyłem, że nawierzchnia, która była przy linii zewnętrznej była bardzo gęsta, intensywna oraz ciężka, co bardzo odpowiadało mojemu motocyklowi. W przestrzeni 2-3 okrążeń udało mnie się to wykorzystać.

Wróćmy jeszcze na chwilę do meczu we Wrocławiu, podczas którego bardzo intensywnie doradzałeś kolegom z zespołu, jakie ścieżki wybierać, jak optymalnie poruszać się po owalu na Olimpijskim. Wciąż tak dobrze pamiętasz ten tor?

Każdy tor jest inny i każde zawody są inne. Inaczej ustawiamy motocykle, mamy zupełnie inny stosunek do rywalizacji z przeciwnikiem. To nie jest łatwe, nie jestem w stanie zaplanować i poruszać się zgodnie z zamiarami w przestrzeni piętnastu biegów, jest to niewykonalne. Jako zawodnicy mamy określoną koncepcję na całokształt sezonu, którą sukcesywnie staramy się realizować. Niekiedy jest to jednak niemożliwe, ponieważ różne czynniki wpływają na to, jak kończymy cztery okrążenia. Każdy z zawodników jest profesjonalistą i podąża ku wysokim statystykom, każdy koncentruje się na sobie. Moje słowa byłyby bezpodstawne i nonsensowne, gdybym moralizował osoby z którymi współpracuję, jak mają podążać na torze – czy to wrocławskim, częstochowskim czy jakimkolwiek innym.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.

Rozmawiał KRZYSZTOF SAŁAGA