Jan Kvech może w tym sezonie mówić zarówno o dużym szczęściu, jak i dużym pechu. Dzięki dobremu występowi Czecha w Grand Prix Challenge oraz odrobinie szczęścia, popularny “Honza” w przyszłym roku znajdzie się w gronie stałych uczestników cyklu. W końcówce sezonu 22-latek uległ jednak bardzo groźnemu upadkowi. Doznał wówczas kontuzji, która wykluczyła go z udziału w decydujących meczach sezonu.
Przypomnijmy, że Czech nabawił się kontuzji podczas treningu przed 2. finałem indywidualanych mistrzostw Czech w Brezolupach. Doznał wówczas skomplikowanego złamania śródręcza lewej ręki. – Od operacji minęły trzy tygodnie. Rozpocząłem już rehabilitację i mam nadzieję, że jak najszybciej będę mógł rozpocząć przygotowania do kolejnego sezonu – mówi nam Jan Kvech.
Kontuzja ta rzecz jasna wyeliminowała go z finałowego starcia 1. Ligi Żużlowej. 22-latek przed startem sezonu został wypożyczony z Enea Falubazu do ROW-u Rybnik i to właśnie te dwie drużyny miały rozstrzygnąć między sobą kwestię awansu. Kontuzja Czecha jeszcze bardziej skomplikowała sytuację Rekinów, które już i tak musiały sobie radzić bez swojego lidera i kapitana, Patricka Hansena. Zielonogórzanie w tych okolicznościach nie mieli żadnych problemów z pokonaniem ROW-u i pewnie awansowali do PGE Ekstraligi. A wraz z nimi Kvech, który nadal przecież jest zawodnikiem Falubazu.
– Bardzo szkoda, że nie mogłem wziąć udziału w tym finale, bo bardzo chciałem w nim wystąpić. Myślę, że gdyby ROW pojechał w pełnym składzie, to Falubazowi nie byłoby tak łatwo i dwumecz byłby bardziej wyrównany. Z drugiej strony, jestem przecież zawodnikiem Falubazu, więc oczywiście cieszę się z tego awansu. W finale byli po prostu lepsi i zasłużenie wygrali – przyznaje “Honza”.
Dla Czecha przyszły sezon będzie niewątpliwie wielkim wyzwaniem. Oprócz regularnych startów w PGE Ekstralidze, Kvech wywalczył sobie miejsce w przyszłorocznym Grand Prix i będzie rywalizował o medale mistrzostw świata.
– Przygotowania do sezonu nie będą się za bardzo różniły od poprzednich. Zawsze zimą daję z siebie wszystko i w tej kwestii nic się nie zmieni. Muszę tylko uporządkować pewne rzeczy w moim teamie, żeby wszystko było jak najbardziej profesjonalne. Do startów w Grand Prix podchodzę bardzo ambitnie. Chcę dać z siebie maksimum i wykorzystać szansę. Część zawodników przecież nie ma nawet takiej możliwości w trakcie całej swojej kariery. Mi się to udało, więc zrobię wszystko, by prezentować siebie i swój kraj jak najlepiej tylko potrafię – zakończył 22-latek.
Dodajmy, że cykl Grand Prix na stałego uczestnika z Czech czeka już 15 lat. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w sezonie 2008, gdy o medale mistrzostw świata bił się Lukas Dryml. Wówczas nie poszło mu najlepiej, bo spośród stałych uczestników zajął ostatnie, 15. miejsce.
Żużel. Zmiana ligi nie robi na nim większego wrażenia. Skąd forma Ryana Douglasa?
Żużel. Metalkas 2. Ekstraliga odrabia zaległości. Bardzo ważny mecz w Łodzi (ZAPOWIEDŹ)
Żużel. Kibice Wilków piszą o pogardzie! Chcą przeprosin od komentatora Canal+!
Żużel. Byli zaskoczeni własnym torem. Teraz jadą wygrać do Rybnika
Żużel. Sparta jedzie zdobyć teren Lwów. Łaguta: Tai odpali w Częstochowie
Żużel. Młodzi Stalowcy rozpoczynają marsz po obronę tytułu! Przed nami druga kolejka Ekstraligi U24