fot. Łukasz Forysiak, Falubaz Zielona Góra
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Szymon Woźniak do tej pory w tym sezonie nie błyszczał. Zdobywając 10 punktów oraz bonus w meczu z Eltrox Włókniarzem pokazał, że wciąż nie zapomniał jak skutecznie ścigać się na żużlu. Z zawodnikiem Moje Bermudy Stali rozmawiamy o ostatnim meczu i dotychczasowym braku zadowalających wyników, a także powiewie optymizmu w zespole z miasta znad Warty.

W meczu z Włókniarzem pokazałeś, że pomimo osądów niektórych kibiców czy dziennikarzy, Szymon Woźniak nie zapomniał jak się jeździ na żużlu.

Dla nas najważniejszy jest wynik drużynowy i cieszymy się z kolejnych punktów w tabeli, które są dla nas bardzo ważne. Pomimo braku Nielsa Kristiana Iversena mecz wygraliśmy i mam nadzieję jeszcze parę takich spotkań przed nami. Co do mojej osoby, to po takim występie jakiś kamień z serca spadł, ale ja do wszystkich swoich wyników, zarówno tych złych jak i dobrych, podchodzę z dużą pokorą. Zdaję sobie sprawę, że póki co to był jeden udany występ na własnym torze. Dobra dyspozycja w tak ważnym meczu i przy niekomfortowej sytuacji, że wchodzisz do zespołu i ten wynik po prostu musi być dobry, na pewno buduje. Myślę, że w meczu z Włókniarzem wyzwaniu sprostałem i potwierdziłem, że decyzja trenera Chomskiego była słuszna i go nie zawiodłem.

Szymon, jak mentalnie radziłeś sobie z faktem, że raz jechałeś w meczu, a raz byłeś odsuwany. Dla żadnego zawodnika łatwe to nie jest.

Oczywiście, że tak. To jest trudny temat i nie ma w nim nic przyjemnego. Wiadomo jednak, jaka była nasza sytuacja w tabeli i oczywiście to trener decyduje, kto jedzie, a kto nie. My możemy tylko tę decyzję uszanować. Podejrzewam, że „trudny” czas miał też trener Chomski, który odpowiada za cały zespół i wierzę, że ten najgorszy czas już za nim. Ja mam na tyle dużo doświadczenia, że zdaję sobie sprawę, że są lepsze i gorsze chwile na żużlu. Ta sytuacja, że raz jechałem, a raz nie, nie była też dla mnie nowością. Początek sezonu był dla mnie kompletnie trudny i nieudany. Wiele rzeczy w tym roku się zmieniło, skumulowało i nie potrafiłem sobie z tym skutecznie poradzić. Cały czas z teamem pracujemy nad tym, by wszystko wróciło na dobre tory. 

Szymon Woźniak. Foto: Stal Gorzów

Na pewno masz osoby, które wspierają Cię w tych trudnych dla Ciebie  momentach.

W pierwszej kolejności – i nie wyobrażam sobie, aby było inaczej – podziękowania składam na ręce mojej małżonki, która jest w tych trudnych chwilach ze mną. Bardzo mocno mnie wspiera. Oprócz tego, mam to szczęście, że mam sponsorów, którzy są ze mną na dobre i na złe i mogę również liczyć na ich wsparcie. Proces, nazwijmy to próby odbudowania, nie byłby możliwy bez mojego teamu, który wykonuje ogromną pracę. To nie jest tak, że to są dla nas łatwe chwile. Nie można się jednak zrażać, poddawać. Trzeba walczyć dalej i tyle. 

Co powiesz kibicom, którzy się zastanawiają nad przyczyną Twojej dotychczasowej słabej dyspozycji?

Powiem im to, co sam myślę na temat tego wszystkiego. Ten sezon jest specyficzny i na moją postawę złożyło się wiele elementów. Na pewno zmiany sprzętowe pomieszały w moich dotychczasowych regułach działania. To, co pozwalało mi dobrze startować czy zachować prędkość, przestało nagle skutecznie funkcjonować. Do tego prawda jest taka, że tor w Gorzowie nie jest dla mnie sprzymierzeńcem, jeśli chodzi o szukanie ustawień i selekcjonowanie silników pod kątem meczów wyjazdowych. W tym roku ze względu na obostrzenia możemy przecież tylko trenować na swoim torze. Do tego doszła nowa rozpiska biegowa, która mi też w tym wszystkim nie pomogła. Był jeden, drugi, trzeci słabszy mecz i zaczęło się robić nerwowo, a jak wiadomo – nerwy nie pomagają.

Nie pomagały w zachowaniu spokoju przegrane, które notowaliśmy jedna za drugą. Była jeszcze przecież słynna już nagonka na trenera. To wszystko razem dało taki efekt, a nie inny. Mam nadzieję, że zarówno ja, jak cały zespół kryzys mamy za sobą. Życzę aby było mi i drużynie tylko lepiej, a kibice mieli powody do radości oglądając nas na torze. 

Odetchnęliście jako zespół po tych dwóch ostatnich wygranych?

Oczywiście, że tak. Powiało optymizmem. Wczoraj skutecznie zadziałała „zetzetka” i wygrana nad Włókniarzem nas ucieszyła. Każdy z seniorów musiał pojechać dobre zawody i tak też się stało. Gdyby któryś z nas zawalił, to mogłoby być „ciepło”. Pomimo przegrywania sześcioma punktami potrafiliśmy się podnieść i wygrać. To dobry prognostyk. 

Czego życzy sobie obecnie Szymon Woźniak?

Na pewno trochę szczęścia. Jak widać, od początku sezonu odgrywa ono też jakąś rolę. W rozmowie przed sezonem wspominałem, że będzie w tym roku dużo przypadków i to się sprawdza. Poza tym życzę sobie zdrowia i wytrwałości, a wszystko powinno się poukładać.

3 komentarze on Szymon Woźniak: Kamień z serca spadł. Myślę, że sprostałem wyzwaniu
    Zielona Wyspa
    11 Aug 2020
     7:50pm

    Woźniak na tym anty torze w Gorzowie to wiadomo tam jedna ścieżka nie pokazywać meczy z tego stadionu bo oczy bola jaka nuda.

    Michałek1
    14 Aug 2020
     3:08pm

    Po deszczu wychodzi słońce. Wiem, że w Twoim jak i drużyny będzie dobrze. Pozdrawiam.

Skomentuj

3 komentarze on Szymon Woźniak: Kamień z serca spadł. Myślę, że sprostałem wyzwaniu
    Zielona Wyspa
    11 Aug 2020
     7:50pm

    Woźniak na tym anty torze w Gorzowie to wiadomo tam jedna ścieżka nie pokazywać meczy z tego stadionu bo oczy bola jaka nuda.

    Michałek1
    14 Aug 2020
     3:08pm

    Po deszczu wychodzi słońce. Wiem, że w Twoim jak i drużyny będzie dobrze. Pozdrawiam.

Skomentuj