Szymon Woźniak i Bartosz Zmarzlik. Foto: Radek Kalina/ Stal Gorzów
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Szymon Woźniak wspólnie z Moje Bermudy Stalą Gorzów zdobył w niedzielę srebro Drużynowych Mistrzostw Polski. Po ciężkim i trudnym początku sezonu 27-latek z Tucholi wspólnie z kolegami z drużyny dokonali wręcz niemożliwego – z ostatniego miejsca w tabeli awansowali na drugie zapewniając sobie udział w fazie finałowej najlepszej żużlowej ligi świata. Zapytaliśmy Szymona m.in. o finałowe starcie w Lesznie i zbliżające się Speedway of Nations.

Szymon, przede wszystkim gratulacje za zdobycie wicemistrzostwa Polski. Jak smakuje to srebro?

To jest moje trzecie srebro w przeciągu czterech ostatnich lat. Niestety, tak to się ułożyło, że złoto trzy razy przegrałem w rywalizacji z Unią Leszno. Raz, jako zawodnik Sparty, a dwa razy, jako zawodnik Stali. Po cichu mówiłem do siebie, że do trzech razy sztuka, ale niestety nie udało się, Fogo Unia okazała się wyśmienita w finale, nie dała nam żadnych złudzeń. Cóż, szkoda, że ten piękny sezon kończymy przegraną, ale musimy starać się o tym nie myśleć, tylko cieszyć się z tego, co udało nam się w tym sezonie osiągnąć, nie zważając na tą ostatnią przegraną, choć wiadomo wielka szkoda.

Wynik może tego nie odzwierciedla, ale finał w Lesznie był niezwykle emocjonujący i obfitował w walkę na torze.

To prawda. Każdy zdawał sobie sprawę, jaka jest stawka tego meczu. Pomimo tego, że wynik był już rozstrzygnięty, to każdy wyścig wielkiego finału jest wart tego, żeby dać z siebie 110%. Cieszę się, że kibice mogli obejrzeć dobre widowisko. Szkoda tylko, że nie udało nam się pokazać z lepszej strony, żeby jeszcze bardziej dodać dramaturgii wynikowi i wtedy byłoby już naprawdę doskonale. Fajnie, że widowisko było przednie. Szkoda, że nie udało nam się trochę bardziej namieszać.

Leszczyński owal podczas finału was zaskoczył?

Nie tyle zaskoczył, co sprawił swego rodzaju trudności. Tor był bardzo twardy, pogoda była późnojesienna, temperatura bardzo niska, co powodowało, że silniki, akurat wtedy, kiedy tego nie potrzebowaliśmy, miały jeszcze dużo więcej mocy i po prostu mieliśmy problem z „uspokojeniem” tych silników, żeby na tym twardym torze złapać lepszą przyczepność. Od samego początku było widać, że zawodnicy Unii czuli się wyśmienicie w tych warunkach i robili z nami, co chcieli.

Patrząc na przebieg całego sezonu, srebro jest dużym sukcesem gorzowskiej Stali.

Zdecydowanie. Jest to moje trzecie srebro w krótkim czasie, ale zdecydowanie ten srebrny medal smakuje najlepiej, bo wiadomo, jaki był przebieg tego sezonu. Gdyby ktoś po sześciu kolejkach powiedział nam, że zdobędziemy srebrny medal to raczej spojrzelibyśmy na siebie i popukali w głowę. Na pewno jest to kawał pięknej historii klubu, żużla i całego sportu. To jest coś wspaniałego. Dla takich chwil, dla takich sezonów warto jeździć, starać się i warto wierzyć w to, że niemożliwe nie istnieje, bo to jest jeden z takich przykładów.

Niedosyt pozostał, że było tak blisko złota, a jednak nie udało się?

Zaraz po meczu wiadomo, że niedosyt był, ale tak, jak powiedziałem na początku, w takich sytuacjach trzeba przestać „karmić” apetyt, który urósł nam w miarę jedzenia, tylko trzeba sobie pomyśleć, gdzie byliśmy trzy miesiące temu i bardzo szybko ten srebrny medal zaczyna smakować dużo lepiej.

Co było dla Ciebie najtrudniejsze w tym dziwnym, koronawirusowym sezonie?

Dla mnie sezon nie zakończył się, dlatego nie chciałbym jeszcze go podsumowywać. Przede mną jeszcze jedno ważne zadanie do wykonania. Na pewno wielką trudność w tym roku sprawiło mi to, że mogliśmy trenować tylko na swoim torze. Jestem zawodnikiem, który lubi dużo jeździć na rozmaitych torach, żeby swoją współpracę ze sprzętem budować właśnie w różnych warunkach i tego w tym sezonie zdecydowanie mi brakowało zwłaszcza w połączeniu ze zmianami sprzętowymi, które były wprowadzone, ze zmianą tunera w zimie. To nie było łatwe i na pewno potrzebowałem trochę czasu, żeby to wszystko sobie poukładać, jak należy.

Tak jak wspomniałeś, sezon dla Ciebie jeszcze nie zakończył się. Wystąpisz w składzie reprezentacji Polski podczas Speedway of Nations. Czym jest dla Ciebie to powołanie? Ono podbudowuje Twoje morale?

Zdecydowanie tak. Tak, jak wspomniałem w moim poście, który umieściłem na portalu społecznościowym, moje marzenie z dzieciństwa stało się zadaniem do wykonania. To jest dla mnie wielka sprawa i przede wszystkim wyróżnienie, ale także pilne zadanie. Zrobię wszystko, aby stawić mu czoła. Na pewno dam z siebie wszystko, zrobię tyle, ile będę mógł, żeby sprostać oczekiwaniom swoim, kibiców i trenera.

Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.

Dziękuję bardzo.

Rozmawiała DOROTA WALDMANN