Martin Smolinski
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Po decyzji Grega Hancocka o przejściu na sportową emeryturę, wciąż nie jest pewne kto zajmie miejsce Amerykanina w indywidualnych mistrzostwach świata. Wbrew pozorom, procedura wyboru nowego stałego uczestnika cyklu Grand Prix nie wygląda tak, że za danego żużlowca automatycznie wskakuje pierwszy rezerwowy.

W przypadku wypadnięcia z Grand Prix zawodnika, który wywalczył sobie prawo do jazdy w cyklu na torze sytuacja jest jednoznaczna – jego miejsce zajmuje pierwszy rezerwowy. Jednak w sytuacji związanej z rezygnacją żużlowca z dziką kartą, procedura wygląda zupełnie inaczej. Przedstawiciele FIM ponownie przyznają specjalne miejsce w rozgrywkach.

Z naszych informacji wynika jednak, że Martin Smolinski może spać spokojnie. – Na 90 procent stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix będzie Martin Smolinski – mówią nam w FIM.

Decyzja o przyznaniu Smolinskiemu prawa do jazdy w cyklu Grand Prix byłaby w znacznej mierze uzasadniona. Niemiec stracił szansę na awans do najbardziej prestiżowych zawodów żużlowych na świecie przez błąd sędziów. W siódmej gonitwie Grand Prix Challenge odebrano mu trzy punkty. 36-latek znajdował się na czele stawki, gdy kierownik startu zakończył wyścig po trzech okrążeniach. Sędzia po dłuższym namyśle zarządził powtórkę, a w niej Niemiec został wykluczony za spowodowanie upadku Petera Ljunga. Gdybyśmy doliczyli Smolinskiemu trzy punkty, miałby ich na swoim koncie dziesięć, czyli tyle samo co Max Fricke i Martin Vaculik, którzy wzięli udział w biegu dodatkowym o trzecie premiowane awansem miejsce.

Sezon 2020 może być drugim, w którym Smolinski odjedzie wszystkie zawody w cyklu Grand Prix. W 2014 roku sensacyjnie wygrał otwierający turniej w Auckland, a całe rozgrywki zakończył na 12. miejscu.