Harris, Cook, Wright, Smolinski, Lampart, Hlib, Baran… Chłopaki do wzięcia

Martin Smolinski. fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Do rozpoczęcia sezonu zostało już niewiele czasu. Kluby mają już skompletowane składy i odliczają dni do wyjazdu na tor. Jednak wielu zawodników wciąż pozostaje bez drużyny w polskiej lidze i mogą być realnym wzmocnieniem zespołów z niższych klas rozgrywkowych.

Najbliższe okienko transferowe w polskich ligach rozpocznie się dopiero po trzeciej kolejce ligowej. Dlatego wielu zawodników związało się z klubami kontraktami „warszawskimi” (czyli bez aneksu finansowego), dzięki czemu w dowolnym momencie będą mogli zmienić barwy klubowe. Na taki ruch zdecydował się Dawid Lampart, który podpisał kontrakt warszawski z dotychczasowym klubem – Speed Car Motorem Lublin. Wiele wskazuje na to, że starszy z braci Lampartów zostanie w Lublinie i będzie chciał wywalczyć sobie miejsce w drużynie Koziołków. Podobne kontrakty podpisali m.in. Michał Szczepaniak, Karol Baran czy Paweł Hlib odpowiednio z PGG ROW-em Rybnik, Lokomotivem Daugavpils i eWinner Apatorem Toruń. Wspomniana trójka może być realnym wzmocnieniem dla drugoligowych zespołów.

Karol Baran podpisał kontrakt „warszawski” z Lokomotivem Daugavpils.

Podobnie jak w poprzednich latach pomocną dłoń do zawodników wyciągnął Śląsk Świętochłowice, który zakontraktował wielu krajowych, jak i zagranicznych żużlowców. Umowy z drużyną ze Świętochłowic parafowali m.in. doświadczony Mariusz Fierlej, Dominik Kossakowski, Szwed Alexander Woentin czy Niemka Sindy Weber. Klub wprawdzie nie wystawia drużyny do rozgrywek ligowych, jednak ich zawodnicy mogą swobodnie szukać zatrudnienia.

Bez wątpienia najciekawszym zawodnikiem, który pozostaje bez klubu w polskiej lidze jest Martin Smolinski. W poprzednim sezonie doświadczony 36-latek miał okazję wystartować w trzech meczach PGE Ekstraligi w barwach Stelmet Falubazu Zielona Góra. W przyszłorocznym cyklu Grand Prix Niemiec miał pełnić funkcję pierwszego rezerwowego. Jednak ze względu na zakończenie kariery przez Grega Hancocka to właśnie Smolinski wskoczy do stawki tegorocznego cyklu. Niemiec wielokrotnie udowadniał, że może być dużym wzmocnieniem dla zespołów na każdym poziomie rozgrywkowym w Polsce.

Działacze klubów śmiało mogą szukać wzmocnień na Wyspach. Wśród zawodników, którzy pozostają bez pracodawcy w naszej lidze jest ubiegłoroczny indywidualny mistrz Wielkiej Brytanii – Charles Wright. W nagrodę 31-latek wystąpił podczas zawodów z cyklu Grand Prix na Principality Stadium w Cardiff. Bez zespołu pozostaje były zawodnik Stali Rzeszów Jake Allen oraz Richard Lawson, który w poprzednich latach był żużlowcem opolskiego Kolejarza. Dostępny pozostaje również tercet doświadczonych Brytyjczyków, którzy nie tak dawno startowali jako stali uczestnicy światowego czempionatu – Craig Cook, Chris Harris czy Scott Nicholls.

Charles Wright. Fot. Jarosław Pabijan

Bez drużyny w polskiej lidze pozostaje kilku zawodników z Australii, którzy z pewnością liczą na znalezienie pracodawcy. Wśród nich jest starszy brat Brady’ego Kurtza – Todd, który w tym roku będzie obchodził dziesięciolecie startów na żużlu. W poprzednim sezonie 28-letni Australijczyk wystąpił w zaledwie jednym spotkaniu na drugoligowym froncie w barwach Stainer Unii Kolejarza Rawicz. Na swoją szansę czeka Zach Cook – tegoroczny indywidualny wicemistrz Australii juniorów czy też utalentowany Jordan Stewart, który rok temu pokazał się z bardzo dobrej strony w barwach pogrążonej w kryzysie Speedway Wandy Kraków. Bez klubu jest również doświadczony i znany z występów na polskich torach Rory Schlein, dla którego sezon 2020 będzie ostatnim rokiem startów na żużlu. Powrót ze sportowej emerytury ogłosił utytułowany Jason Crump, który podpisał kontrakt na Wyspach z ekipą Ipswich Witches. Kto wie, może jeszcze zobaczymy legendarnego Australijczyka na polskich torach.

Potencjalnych wzmocnień działacze mogą szukać również wśród skandynawskich zawodników. Ciekawą opcją jest zakontraktowanie Joela Klinga. Szwed w poprzednim sezonie reprezentował barwy Zdunek Wybrzeża Gdańsk, jednak nie może zaliczyć go do udanych, ponieważ nie wywalczył sobie miejsca w składzie i wystąpił w zaledwie dwóch spotkaniach. Potencjalny nowy pracodawca Szweda powinien mieć w pamięci jego dobre występy w sezonie 2018, kiedy to startował w cyklu indywidualnych mistrzostw świata juniorów i przebojem wdarł się do składu Speed Car Motoru Lublin na decydujące mecze fazy play-off, w których wykręcił średnią 1,692 pkt/bieg. Wśród jego rodaków, którzy nie znaleźli zatrudnienia w polskiej lidze są m.in. Filip Hjelmland, Ludvig Lindgren, Victor Palovaara, Philip Hellstroem-Baengs czy też doświadczony Jonas Davidsson.

Joel Kling. Fot. Jarosław Pabijan

Wspominając o skandynawskich żużlowcach, nie można zapominać o zawodnikach z Kraju Hamleta. Do tego grona należą m.in. Michael Palm Toft, Lasse Bjerre, Nikolaj Busk Jakobsen czy Claus Vissing. Wymienieni zawodnicy znani są z występów w rodzimej lidze oraz brytyjskiej Premiership i mogliby zasilić którąś z drugoligowych ekip.

Do wzięcia jest również dwójka utalentowanych rodaków Grega Hancocka, która wkracza na międzynarodowe salony – Luke Becker oraz Broc Nicol. 21-letni Becker nie jest już anonimową postacią w środowisku żużlowym. W poprzednim sezonie z powodzeniem startował w barwach Stainer Unii Kolejarza Rawicz, gdzie wykręcił średnią 2,051 pkt/bieg i został sklasyfikowany na trzynastym miejscu wśród najskuteczniejszych zawodników 2. Ligi Żużlowej. Z roku na rok widać systematyczny progres tego zawodnika. Przed sezonem Becker podpisał tylko kontrakt warszawski z Eltrox Włókniarzem Częstochowa. Jego kolega Broc Nicol z pewnością nie jest tak rozpoznawalnym zawodnikiem, jednak na tle swoich rodaków prezentuje się solidnie. W minionym sezonie został najlepszym juniorem w USA, pokonując w mistrzostwach bardziej doświadczonego Beckera.

DOMINIK NICZKE