Piotr Protasiewicz nie myśli jeszcze o zakończeniu kariery i przygotowuje się do kolejnego sezonu. Źródło : FB Piotr Protasiewicz PePe Racing
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Piotr Protasiewicz w piątkowym finale Złotego Kasku zajął trzecie miejsce, wskakując na podium tych zawodów po ośmiu latach przerwy. Zawodnik sezon ligowy zakończył niemal trzy tygodnie temu, a w Gdańsku wystartował z marszu, bez wcześniejszych treningów. – Dawno nie byłem na podium w Złotym Kasku, więc chyba z formą nie jest tak źle – przyznał Protasiewicz po zawodach.

W myśl popularnego przysłowia, dopiero za trzecim razem udało się rozegrać turniej o Złoty Kask, choć i w piątek nie było różowo, bo zawodnikom trochę przeszkadzał deszcz. – Gdański tor nie jest łatwy do jazdy, musi być dobrze przygotowany i w piątek faktycznie taki był. Twardo, równo, ale ta nawierzchnia się odsypywała i można było powalczyć, stworzyło się kilka ścieżek, co nie zdarza się często w Gdańsku – ocenił zawodnik.

Zielonogórski Falubaz zakończył sezon ligowy w drugiej połowie września. Kapitan zielonogórzan do Gdańska przyleciał prosto z Włoch, a na tor wyjechał bez żadnych treningów. – Czułem się świetnie, choć przez dwa tygodnie nie siedziałem na motocyklu, przyleciałem od syna z Włoch, miałem w tygodniu trenować, ale padał deszcz i dzisiaj do pierwszego biegu wyjechałem po równych dwóch tygodniach przerwy – zdradził w rozmowie z reporterem Polsatu Protasiewicz. – W Złotym Kasku chciałem po prostu pojeździć – wziąłem silnik z półki, który nie był dużo używany w ostatnim czasie – poza występem w turnieju pożegnalnym Krzysztofa Jabłońskiego – i wyglądało to przyzwoicie. Przyznam, że logistyka nie była prosta, a zaraz też lecę z powrotem do syna. Dawno nie byłem na podium w Złotym Kasku, więc chyba z formą nie jest tak źle – mówił. To jeszcze dodajmy garść statystyk – ostatni raz doświadczony żużlowiec na podium stanął w 2011 roku (drugie miejsce za Adrianem Miedzińskim), a łącznie aż siedmiokrotnie znajdował się w najlepszej trójce Złotego Kasku, raz wygrywając turniej, w 2001 roku na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu.

Jak podkreśla zielonogórzanin, myśli jeszcze o powrocie do Grand Prix. – Muszę zmienić kilka rzeczy, poczyni się kilka ruchów, te zawody też były jednym z testów i na pewno będę walczył o Grand Prix, bo trochę mi się to rozjechało. Póki wsiadam na motor, to będę przygotowany, by walczyć – zapewnił Protasiewicz.