Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Jason Doyle w sobotę zdobył się na piękny gest. Podczas imprezy „Livecooking – żużel od kuchni”, podczas której zbierano środki na kontuzjowanego byłego zawodnika Włókniarza Kamila Cieślara, Australijczyk zadeklarował, że wynagrodzenie za pierwszy zdobyty w barwach CKM-u punkt przekaże na poszkodowanego żużlowca. Spotkała go za to fala krytyki.

„Jaki hojny… Rozumiem wynagrodzenie za pierwszy mecz, od biedy pierwszy bieg z punktowaną pozycją. Ale punkt?!”, „Ale się szarpnął, żeby czasem z głodu nie umarł…” – to tylko część komentarzy zarzucających Australijczykowi działanie czysto PR-owe. Do całej sytuacji odniósł się klub z Częstochowy.

– Być może pierwszy raz, od kiedy Włókniarz Częstochowa aktywny jest w mediach społecznościowych, zdecydowaliśmy się podnieść głos sprzeciwu. (…) Nie możemy przejść obojętnie obok komentarzy, których celem jest podważanie dobrej woli Australijczyka. (…) Stanowczo dajemy do zrozumienia, że nie pozwolimy, aby tak wspaniałe gesty, płynące prosto z serca, teraz i w przyszłości, były obiektem internetowego, nie popartego żadnymi argumentami hejtu – czytamy w klubowym komunikacie w mediach społecznościowych.

Niestety, najwyraźniej gesty charytatywne lepiej robić po cichu, bo zawsze znajdzie się ktoś, komu się to nie spodoba i zarzuci nieczyste intencje. My jednak cieszymy się, że zawodnicy pamiętają o tych, którym żużel odebrał zdrowie. I polecamy – zamiast krytykować – wesprzeć potrzebujących żużlowców.