FOT. JĘDRZEJ ZAWIERUCHA
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Fogo Unia Leszno pokonała Betard Spartę Wrocław w drugim meczu finałowym PGE Ekstraligi i trzeci raz z rzędu została Drużynowym Mistrzem Polski. Jednym z bohaterów leszczynian był Bartosz Smektała, który zdobył w niedzielnym spotkaniu 10 punktów i bonus. Po zawodach młodzieżowiec udzielił nam wywiadu, w którym wskazał największe atuty Byków i wypowiedział się na temat swojej roli w Fogo Unii w przyszłym sezonie.

Fogo Unia Leszno zdobywa trzecie mistrzostwo Polski z rzędu. Jakoś nie możecie się rozstać z tym trofeum…

Trochę tak jest. Gdybyśmy odpadli w play-offach lub nawet zdobyli srebrne medale po wygraniu rundy zasadniczej, to byłoby to takie nie do końca satysfakcjonujące. Bardzo się z tego mistrzostwa cieszymy i nie oddajemy nikomu tych złotych medali.

Jak smakuje to trzecie złoto? Znów powtórzyliście ten sukces, więc może wkradła się już powtarzalność.

Złoto zawsze smakuje bardzo dobrze, a obronione jeszcze lepiej.

W meczu finałowym, podobnie jak w spotkaniach rundy zasadniczej ze spartanami, zaliczyliście świetny początek. Tak udane wejście w zawody sprawiło, że potem jechaliście z mniejszą presją?

Raczej tak nie było. Wraz z całą drużyną cieszyliśmy się dopiero po dziesiątym wyścigu. Jeździmy na bardzo wysokim poziomie, więc moim celem było zachowanie skupienia przez całe zawody. Czasami jest tak, że gdy przychodzi rozluźnienie, to popełnia się błędy, a w naszym sporcie miejsca na błędy po prostu nie ma.

Piętnasty wyścig, który dostałeś od Janusza Kołodzieja, był Twoim ostatnim ligowym biegiem w juniorskiej karierze. To był dla Ciebie szczególny moment?

Nasi liderzy świetnie się zachowali, dając nam kolejną szansę. Oni wiedzą, że w juniorach drzemie potencjał. Nie chciałbym się wywyższać, ale razem z Dominikiem jesteśmy bardzo dobrymi młodzieżowcami i przy tak mocnej drużynie jak nasza, te trzy biegi dla juniora to zdecydowanie za mało. Jesteśmy wdzięczni za to, że nasz prezes, Piotr Baron i inni zawodnicy robią wszystko, by tych startów dawać nam więcej. Każdy kolejny bieg jest dla nas istotny jak wygrana w totka.

Fogo Unia była zdecydowanym faworytem rozgrywek i wszyscy koronowali Was już właściwie przed sezonem. To Wam przeszkadzało?

Myślę, że to jest kwestia indywidualna u każdego zawodnika. Ja tego nie odczuwałem.

Kolejny raz jechaliście w tym samym składzie, a często mówi się, że tę szatnię dobrze jest przewietrzyć. Wam to pomaga, że znacie się już jak łyse konie?

Zdecydowanie to jest nasz atut. Każdy zawodnik ma z innym zawodnikiem bardzo dobry kontakt. To nasz handicap. Mamy świetną atmosferę w drużynie i to wpływa na naszą dobrą postawę na torze.

Waszą siłą też jest to, że jedziecie bardzo równo. Dzisiaj w Waszej drużynie najsłabszy był Dominik Kubera, a i tak zrobił 4 punkty, które w finale nie są takim złym rezultatem.

Nie możemy zapominać o tym, że Domin świetnie pojechał we Wrocławiu. To jest wspaniałe w naszej drużynie, że idealnie się uzupełniamy. Mnie we Wrocławiu powinęła się noga, a Domin pojechał wtedy fajny mecz. Dzisiaj nie pojechał może świetnego meczu, ale cztery punkty nie są złym wynikiem. Fajnie, że mamy taką drużynę i umiemy sobie pomagać.

Ojcem tego sukcesu zdecydowanie trzeba też uznać Waszego trenera, Piotra Barona…

Zdecydowanie. Bardzo szanuję Piotra Barona za to, jak wykonuje swoją pracę i za to, ile wysiłku w tę pracę wkłada. Zawdzięczamy mu bardzo dużo, ale trzeba pamiętać też o tym, że wszystko musi się ze sobą zgrywać. My się dogadujemy z trenerem i wszystko to się świetnie uzupełnia.

Na koniec muszę zapytać o kolejny sezon. Interesuje Cię jazda jako numer 8 bądź 16 w Lesznie?

Nie, nie interesuje mnie rola rezerwowego.

Czyli w grę wchodzi tylko miejsce w pierwszym składzie?

Dokładnie tak.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA