Po latach przerwy, w sezonie 2024 zespół Birmingham Brummies ponownie będzie startował w najwyższej klasie rozgrywek ligi angielskiej. Szef klubu, Neigel Tolley nie ukrywa, że walka wśród najlepszych ekip to spore wyzwanie, ale liczy na to, że jego zespół w przyszłorocznych nie będzie ligowym autsajderem.
– Na pewno dokonaliśmy wielkiego „skoku”, aby ponownie znaleźć się w gronie najlepszych zespołów w Anglii. Nie ukrywamy, że jednym z powodów iż podjęliśmy taką decyzję jest fakt zamknięcia stadionu w Wolverhampton od którego dzieli nas zaledwie około piętnastu mil. Postaramy się zrobić wszystko, aby wejść do play-off w sezonie 2024 i aby jak najwięcej kibiców przybywało na nasz stadion. To nasz cel – mówi nam szef zespołu z Birmingham.
Na ten moment w zespole Brummies znalazło się miejsce dla Wiktora Lamparta, ale działacze wciąż są w trakcie negocjacji z dwoma zawodnikami. Dopiero po ich zakontraktowaniu będzie można ocenić „siłę uderzeniową” drużyny w nadchodzącym sezonie.
– Musimy jeszcze zgłosić dwóch zawodników. Niestety do rozgrywek przystąpiliśmy dosyć późno i pole manewru za duże nie jest. Rozmawiamy obecnie z sześcioma zawodnikami i na określoną dwójkę się zdecydujemy. Jeśli chodzi o Wiktora, to jest to perspektywiczny zawodnik i liczymy na to, że okaże się dobrym wyborem. O skład zespołu dba nasze kierownictwo w postaci Sama Ermolenki, Chrisa Adamsa oraz Laurenca Rogersa. Laurence ma numery chyba 95 procent zawodników na świecie (śmiech -dop.red.). To oni „weszli” w dialog z Wiktorem i dopięli kontrakt – dodaje Tolley.
Co ciekawe, zespół Birmingham, podobnie jak choćby Oxford, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak ważny w chwili obecnej jest w sporcie odpowiedni marketing. Tylko on daje szansę na pozyskanie kibiców, sponsorów, a co za obiema rzeczami idzie w parze – większych środków dla klubu.
– Mamy w klubie dobry zespół marketingowy i robimy oraz będziemy robili wiele rzeczy, aby nasz budżet był systematycznie coraz większy. Wykonujemy pracę, aby jak najwięcej kibiców przychodziło na nasze mecze, również Polaków, którzy zamieszkują nasze tereny. Już w zeszłym roku reklamowaliśmy się w centrach handlowych, rozmawialiśmy z tutejszą Polonią i mamy nadzieję, że systematycznie będą przychodziły efekty. Jestem osobą, która ma żużel we krwi i chcę zobaczyć jak ten sport będzie pozytywnie ewoluował w Birmingham. Myślę, że nie bez znaczenia jest fakt, że tak naprawdę jesteśmy w centrum kraju, a dzieli nas od lotniska zaledwie dwadzieścia minut jazdy. Mamy jako klub dobrą reputację i w sezonie 2024 będziemy pracowali nad tym, aby była ona coraz lepsza, a klub właściwie się rozwijał – podsumowuje Nigel Tolley.
CZYTAJ TAKŻE:
Żużel. Zaległości nadrobione. Pewne zwycięstwo Włókniarza
Żużel. Utalentowany junior z zagranicznym kontraktem! Pojedzie w drużynie z Mistrzem Świata!
Żużel. Hitowe starcie w Sheffield! Gwiazdy spróbują odbić się od dna
Żużel. Landshut prawie wysprzedane! Emocji, piwa i golonki nie zabraknie
Żużel. Kibice Falubazu wstrzymali oddech. Niebezpieczny upadek podstawowego juniora!
Żużel. 31 procent objętości Grand Prix! Kolejny rekord Motoru