Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Piłka nożna to taka gra, w której 22 mężczyzn biega za piłką, a i tak wygrywają Niemcy. To trochę jak w żużlu. Jeździ 16-tu facetów, a i tak zwycięża Leon Madsen.

 

Pierwszy turniej SEC, który odbył się w sobotę w Rybniku Duńczyk rozegrał po „madsenowemu”. Dwa początkowe biegi kończył z tyłu stawki, ale potem odpalił i był poza zasięgiem rywali. Od czterech edycji nie schodzi z podium tych rozgrywek. Czy znów będzie rządził i dzielił w tym cyklu? Jak to mówią, pożyjemy, zobaczymy. Ale niemieccy piłkarze też nie wygrywali w nieskończoność. Sam Gary Lineker, autor słynnego cytatu, w końcu musiał go zmodyfikować.

Wygrywanie i przegrywanie schodzi jednak na dalszy plan, gdy mamy taki weekend jak miniony. Dawno już zmagania nie obfitowały w tak koszmarnie wyglądające upadki. Dziękować opatrzności za to, że Daniel Bewley w sobotę we Wrocławiu, Daniel Jeleniewski w niedzielę w Bydgoszczy, a na dokładkę jeszcze Adrian Gała w poniedziałek w Gnieźnie, skończyli jedynie na poobijaniu. Brak poważnych urazów szczególnie w przypadku Brytyjczyka, który wyleciał jak z katapulty, przeleciał za bandę i runął na beton, a także popularnego „Jelenia”, któremu hak motocykla rywala zdjął kask z głowy podczas upadku (!) należy rozpatrywać w kategoriach cudów. 

Ta przerażająca cisza po tych kraksach na stadionach na pewno wielu dała do myślenia. Ci chłopacy jeżdżą bez hamulców, wciskają się w szpary między rywali a bandę nie kalkulując. Narażają się z każdym wyjazdem na tor, a często dzielą ich sekundy od tragedii. A co często dostają w zamian? Porcję gwizdów, gdy miną linię mety jako ostatni… Soczyste wiązanki, gdy po słabym występie idą podziękować kibicom… A na deser porcję hejtu w internetowych komentarzach… 

Mam nadzieję, że te chwile grozy uświadomiły nam po raz kolejny jak ważny jest szacunek. Nie okazujmy go jedynie dopiero po tym, gdy wydarzy się jakieś nieszczęście. Życzliwość nic nie kosztuje. Wszak najlepsze rzeczy w życiu są za darmo…

JUSTYNA NIEĆKOWIAK