Piotr Żyto. fot. Paweł Prochowski
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

RM Solar Falubaz Zielona Góra wygrał w sobotni wieczór z MRGARDEN GKM-em Grudziądz 48:42. Zielonogórzanie i grudziądzanie stworzyli pierwsze widowisko w tym sezonie, które rozstrzygnęło się dopiero w piętnastym wyścigu. Po zawodach, Piotr Żyto, szkoleniowiec żółto-biało-zielonych, nie krył zadowolenia z wyniku spotkania oraz przygotowanej nawierzchni.

– Cieszę się, że wygraliśmy. To był roller coaster moich zawodników. Jensen ostatnio 0, a dzisiaj 10. Troszkę słabiej kapitan. Młodzieżowcy też fajnie. Należy cieszyć się ze zwycięstwa. Mamy kolejne dwa duże punkty i oby tak dalej – mówił opiekun RM Solar Falubazu w rozmowie z telewizją klubową.

Żyto zdecydował się zaryzykować i wystawić szybkiego Martina Vaculika w przedostatniej gonitwie. Słowak i Antonio Lindbaeck przegrali jednak z Artiomem Łagutą i Przemysławem Pawlickim 2:4. O podziale punktów decydował zatem bieg piętnasty, w którym z korzystniejszych pól startowali zawodnicy MRGARDEN GKM-u – Kenneth Bjerre i Nicki Pedersen.

– Chciałem już załatwić sprawę w czternastym, dlatego dałem Martina, który miał taką samą ilość punktów, co Jensen. Myślałem, że ten bieg z Lindbaeckiem wygrają, chociaż 4:2. Nie udało się, plan nie wypalił. Dobrze, że Patryk z Michaelem świetnie pojechali, bo po starcie byłem załamany, jak zresztą wszyscy na trybunach. Potem pokazali klasę, wyszli na 5:1 i wygrali mecz – skomentował trener zielonogórzan.

Spotkanie czwartej i piątej drużyny poprzedniego sezonu PGE Ekstraligi było toczone w stosunkowo trudnych warunkach. Deszcz padał zarówno przed, jak i w trakcie spotkania. Mecz prowadzono w ekstremalnym tempie, w celu odjechania przynajmniej ośmiu wyścigów dających podstawę do zaliczenia wyniku zawodów. Nawierzchnia przy W69 wytrzymała jednak tę próbę.

– Myśmy ostatnio trenowali w deszczu, więc byliśmy przyzwyczajeni do czegoś takiego. Nie był nam ten deszcz groźny. Jeździliśmy w różnych warunkach i na każdym torze. Nie sprawiło nam to większego kłopotu. Ten tor też szykowaliśmy od 8 rano. Najpierw piękna, słoneczna pogoda, potem deszcze, które w ogóle nie były zapowiedziane. Tak niestety jest – kontynuował szkoleniowiec.

– Dobrze, że się udało odjechać ten mecz. Chciałbym jeszcze dodać, że ten tor przez piętnaście wyścigów nie był równany i się utrzymał. Klasa toromistów i tego toru, że nie było dziur, kolein i się za bardzo nie rozsypywał. Oczywiście trochę materiału się nagromadziło na zewnętrznej, bo musiało się nagromadzić, ale ogólnie ten tor był super przygotowany – zakończył Żyto.

BARTOSZ RABENDA